2013-06-28
Wędrówka do Świętego Miasta rozpoczyna się od konfrontacji z wrogo usposobionymi Samarytanami. Nie przyjęto pielgrzymów ze względów ideologicznych. Wrogość na tle religijnym, fanatyzm, to i dzisiaj często powód do nienawiści, terroryzmu i śmierci wielu niewinnych ludzi. Czasem po prostu zwykłych przechodniów, turystów, pielgrzymów zdążających do miejsc świętych. To budzi gniew, oburzenie, chęć zemsty – podobne do reakcji „synów Gromu” (Jana i Jakuba), którzy domagają się powtórzenia cudu z czasów proroka Eliasz, by spadł „ogień z nieba” i ukarał winnych (2 Krl 1,10.14).
Jezus zdecydowanie odrzuca zasadę „oko za oko”, gromi swoich uczniów i poleca im iść dalej. Każe im szukać nowych dróg, nowych ludzi, gotowych pójść śladami Księcia Pokoju. Naśladować Chrystusa oznacza bowiem pójść za Nim najpierw drogą Krzyża, drogą wyrzeczenia, posłuszeństwa, uniżenia (Flp 2), by w końcu móc doświadczyć światła zmartwychwstania i pełnej radości.
Ewangelista wybiera trzy znamienne wypowiedzi Jezusa, które ukazują trzy różne odpowiedzi wezwanych do „pójścia za Nim”. Pierwszy z kandydatów przypomina swym charakterem postawę Piotra (Łk 22,23 i J 13,36n), którego Jezus „sprowadza na ziemię”. Naśladowanie to nie tyle głoszenie doktryny, co przede wszystkim udział w odrzuceniu i konaniu Mistrza: Jezus „skłoni głowę” dopiero „oddając ducha” na krzyżu (J 19, 30).
W drugiej scenie Jezusowy nakaz „pójdź za Mną” (Łk 5,27; 8,39; 9,23n) wyraża pragnienie zdecydowanej i heroicznej postawy naśladowców i głosicieli Królestwa Bożego. „Zostaw umarłym grzebanie ich umarłych...”. Tylko Jezus może udzielić pełni życia, gdy pokona śmierć przez własne zmartwychwstanie. Prawdziwy uczeń nie zadowala się opłakiwaniem swych zmarłych, lecz dąży do nowego życia, idąc śladem Mistrza.
Wreszcie postawa trzeciego kandydata przypomina powołanie Elizeusza (1 Krl 19,19n). Jezus jednak jest bardziej wymagający niż prorok Eliasz, bowiem bliskość „królestwa” nie pozwala na ociąganie! Wszelki kompromis ze światem, wszelka próba ułożenia sobie życia po swojemu grozi wykluczeniem z Królestwa Bożego.
Podczas wakacji będziemy zapewne niejednokrotnie wezwani do wyznania swojej wiary, wezwani do przyznania się do swojego Pana, Jezusa Chrystusa. Bycie chrześcijaninem nie może zamknąć się w jakieś ukrytej deklaracji, ale musi wyraża się w codziennym życiu i publicznym wyznawaniu wiary (osobista modlitwa, niedzielna Eucharystia, miłość bliźniego...). Chrześcijaństwo jest drogą z Jezusem, stąpaniem po śladach Mistrza z Nazaretu. Nie jest to droga prosta i łatwa. Trzeba jednak zaufać Temu, który powiedział: „Weźcie moje jarzmo na siebie i uczcie się ode Mnie, bo jestem cichy i pokorny sercem, a znajdziecie ukojenie dla dusz waszych. Albowiem jarzmo moje jest słodkie, a moje brzemię lekkie” (Mt 11,29n).
Pytajmy samych siebie:
MÓDL SIĘ!
Panie, uczyń wrażliwymi nasze serca, rozwiąż nasze języki i ręce,
abyśmy mogli poznać to, co jest prawdziwym znakiem nowej drogi, co pozwala
pójść za Tobą! Nie
pozwól, abyśmy popadali w rutynę i ulegali lenistwu. Spraw, abyśmy tak jak
święci, odkryli prawdziwą i autentyczną drogę do Ciebie. Aby stała się ona dla
nas źródłem radości. Prosimy cię o to dla nas samych, dla każdego mężczyzny i
każdej kobiety. Amen.
kard. C.M. Martini
ŻYJ SŁOWEM!
Czas wakacji jest okazją do przeżycia nowej przygody z Jezusem. Warto wykorzystać każdą sytuację, by odkryć Go w drugim człowieku, w nowych miejscach i spotkanych ludziach!
ks. Jan Kochel
fot. ks. Mariusz Świder