2014-10-03
Winnica to w pierwszym znaczeniu Izrael, którego Bóg ukochał i dla którego tyle uczynił. Gospodarz oddał ją w dzierżawę rolnikom i wyjechał. Czy dobrze zrobił? Z perspektywy całego opowiadania powiedzielibyśmy, że gospodarz popełnił błąd. Jeśli mu tak zależało na winnicy, powinien był zostać w domu, sam jej doglądać, a nie liczyć na innych.
ON jednak zaufał - dał wolność wyboru - cierpliwie czekał - wysyłał posłańców!
Kard. Martini zauważył: "Tak oto rozpoczyna się historia słabości Boga, który wszystko, co najcenniejsze, powierza człowiekowi. Powierza swój lud, winnicę, na której tak Mu zależy. Ufa ludziom, którym nie powinien ufać, okazuje zatem naiwność i ulega złudzeniom. Słabość Boga polega więc na Jego zaufaniu ludzkiej wolności" (por. Męka Jezusa Chrystusa, Kraków 1999, 34).
Zaufanie i wytrwała cierpliwość Boga nie zostały odwzajemnione: „Gdy nadszedł czas zbiorów, posłał swoje sługi do rolników, by odebrali plon jemu należny. Ale rolnicy chwycili jego sługi i jednego obili, drugiego zabili, trzeciego zaś ukamienowali” (21, 34-35).
Rolnicy pomyśleli sobie: „winnica jest nasza i zrobimy, co zechcemy”. Ponieważ gospodarz dał im wolność, poczynają sobie zuchwale i zapominają, że wolność została im dana, aby mogli dobrze uprawiać winnicę i zbierać w niej obfity owoc. Kiedy zatem pojawiają się słudzy gospodarza, aby odebrać należne mu plony, rolnicy zachowują się trochę tak jak dzieci wobec nowej nauczycielki: zaczynają broić, żeby sprawdzić jej reakcję: utrzyma porządek czy nie? Jeśli zauważą, że wszystko uchodzi im płazem, robią coraz grosze rzeczy. Sądzę, że mechanizm postępowania przewrotnych rolników jest właśnie taki: najpierw zapraszają sługi do stołu, zaczynają udawać wściekłość, a potem już ktoś policzkuje tego, a drugi tamtego. Rolnicy sprawdzają, jaka jest siła gospodarza; liczą, że nie ma jej zbyt wiele, i przywłaszczają sobie winnicę.
Co czyni w tej sytuacji gospodarz?
„Wtedy posłał inne sługi, więcej niż za pierwszym razem, lecz i z nimi tak samo postąpili” (21, 36). Sług jest teraz więcej, ale spotyka ich to samo. Rolnicy sądzą, że gospodarz nie okaże stanowczości, bo jest słaby.
I oto czas na decydującą próbę: „W końcu posłał do nich swego syna, tak sobie myśląc: Uszanują mojego syna” (21, 37).
Rolnicy stali się już tak niegodziwi i nieprzyjaźni, że nie potrafią właściwie ocenić sytuacji. Zastanawiają się: „dlaczego posyła do nas syna po tym, co przydarzyło się wcześniej jego sługom? A może gospodarzowi nie zależy na swoim synu i chce się go pozbyć? Albo i jest naiwny, oderwany od rzeczywistości, i w gruncie rzeczy nie ma nad nami tej mocy, której obawialiśmy się”. Mówią więc sobie: "To jest dziedzic; chodźcie, zabijmy Go, a posiądziemy jego dziedzictwo. Chwyciwszy go, wyrzucili z winnicy i zabili” (21, 38).
Spróbujmy - przywołując analizę naszego wielkiego protektora C.M. Martiniego - odczytać tę przypowieść z pozycji gospodarza. Gospodarz chce ofiarować swoje zaufanie: „Choć winnica jest mi tak droga, oddam ją tym ludziom, żeby mogli do czegoś w życiu dojść i również służyć sobie nawzajem”. Później, kiedy posyła swoje sługi i widzi, że wracają pobici, myśli: „Może znajdują się teraz w trudnej sytuacji i postąpili tak, bo nie zrozumieli moich intencji. Są jednak rozsądnymi ludźmi i dostrzegą swój błąd, gdy im rzecz dobrze wytłumaczę”.
Ostatecznie posyła swego syna. Stawia na szali to, co ma najdroższego, ponieważ ufa rolnikom: „Uszanują mojego syna – myśli – i wreszcie zrozumieją, że źle postępowali”.
Słabość gospodarza okazuje się zatem miłością, pragnieniem sprzyjania w dobrym wolności ludzkiej, ryzykując wszystko. Krzyż objawia nam taką zbawczą miłość, za wszelką cenę, takie niesłychane zaufanie Boga do człowieka, zaufanie do każdego z nas.
Wydaje się to dziwne, że gospodarz posyła swojego syna, wiedząc, że może być zabity. A jednak w Piśmie Świętym powiedziane jest, że Bóg daje ludziom swego jedynego Syna – bez zastrzeżeń, bez granic – ponieważ chce im ufać aż do końca (por. J 3, 16).
O tym, że gospodarz nie
jest wcale słaby, świadczą kolejne zdania, objawiające gniew Boży. Jezus pyta:
„Kiedy więc właściciel winnicy przyjdzie (to znaczy, gdy skończy się czas próby
i wolności), co uczyni z owymi rolnikami?” (21, 40). Słuchacze tej przypowieści
odpowiadają: „«Nędzników marnie wytraci, a winnicę odda w dzierżawę innym
rolnikom, takim, którzy mu będą oddawali plon we właściwej porze». [A] Jezus im rzekł: «Czy nigdy
nie czytaliście w Piśmie: Właśnie ten kamień, który odrzucili budujący, stał
się głowicą węgła... Kto upadnie na ten kamień, rozbije się, a na kogo on
spadnie, zmiażdży go»” (21, 41-44).
Zatem Krzyż to nie tylko moc Boga, ale także straszliwy sąd. A jest nim dlatego, ponieważ stanowi niezaprzeczalny dowód, że Bóg chce naszej wolności. Chce dać nam możliwość wyrażenia naszej wolności w służbie. Jednakże dając nam taką wolność, daje nam jednocześnie wolność przeciwną tej pierwszej. Słabość Boga nie jest tylko figurą retoryczną (jestem silny, ale żeby was, którzy wierzycie w siłę, uczynić pokornymi, sam okazuję się słabym); to raczej jeden z aspektów dialogicznego stosunku Boga do ludzkiej wolności: Bóg posuwa się aż do takich granic, które dla nas są nie do pojęcia. Bo istotnie nie do pojęcia są dla nas słowa Kazania na Górze: rezygnacja z obrony, aż do wydania się w ręce nieprzyjaciela. A jednak Ojciec wydaje swojego Syna, ufając, że nieprzyjaciel zrozumie (por. Męka Jezusa Chrystusa, 34-37).
Spróbujmy teraz spojrzeć na przypowieść z naszej strony i pytajmy samych siebie:
MÓDL SIĘ!
Panie Winnicy, dziękuję za Twoje zaufanie, miłość, wierność i wytrwałą cierpliwość. Dziękuję za wszystkich posłańców, których do nas posyłasz: za rodziców, katechetów, wychowawców, kapłanów... za świętych i cierpliwych spowiedników i kierowników duchowych. Nade wszystko dziękuję za Syna, który oddał życie za mnie, zmartwychwstał i posłał Ducha Prawdy - Pocieszyciela, który "nam wszystko przypomni i pouczy". Dziękuję za Kościół - Winnicę Pańską, w którym doświadczamy Twego Panie panowania, Twojej władzy "bogatej w miłosierdzie", Twego ładu opartego na miłości i pokoju. Ojcze, miej miłosierdzie dla nas i świata całego! Amen.
ŻYJ SŁOWEM!
Zapytaj o obraz Boga swoich bliskich. Opowiedz im o Bogu "bogatym w miłosierdzie"!
ks. Jan Kochel