2012-01-05
Uroczystość Trzech Króli to najstarsze święto chrześcijańskie. Istotą świętowania jest objawienie Pańskie. Objawienie, czyli ujawnienie przez Boga tego, co było nieznane lub tylko zapowiadane. Stary Testament utrwalił objawienie Boga w cudownych wydarzeniach (Wj 15, 1-21) i piękno świata stworzonego (Mdr 13, 1-9). Prorok Izajasz zapowiadał, że nadejdzie Oczekiwany: „Narody pójdą do [Jego] światłości i królowie do blasku [Jego] jutrzenki” (60, 3), a Jeremiasz pytał: „Kto widział Go i słyszał Jego słowa? Kto słuchając, przyjął Jego słowo?” (23, 18). Oto w Betlejem człowiek stanął przed Bogiem, upadł na kolana i oddał Mu pokłon.
CZYTAJ!
Mt 2, 1-12
Gdy zaś Jezus narodził się w Betlejem w Judei za panowania króla Heroda, oto Mędrcy ze Wschodu przybyli do Jerozolimy i pytali: «Gdzie jest nowo narodzony król żydowski? Ujrzeliśmy bowiem jego gwiazdę na Wschodzie i przybyliśmy oddać mu pokłon». Skoro to usłyszał król Herod, przeraził się, a z nim cała Jerozolima. Zebrał więc wszystkich arcykapłanów i uczonych ludu i wypytywał ich, gdzie ma się narodzić Mesjasz. Ci mu odpowiedzieli:
«W Betlejem judzkim, bo tak napisał Prorok:
A ty, Betlejem, ziemio Judy,
nie jesteś zgoła najlichsze spośród głównych miast Judy,
albowiem z ciebie wyjdzie władca, który będzie pasterzem ludu mego, Izraela».
Wtedy Herod przywołał potajemnie Mędrców i wypytał ich dokładnie o czas ukazania się gwiazdy. A kierując ich do Betlejem, rzekł: «Udajcie się tam i wypytujcie starannie o Dziecię, a gdy Je znajdziecie, donieście mi, abym i ja mógł pójść i oddać Mu pokłon». Oni zaś wysłuchawszy króla, ruszyli w drogę. A oto gwiazda, którą widzieli na Wschodzie, szła przed nimi, aż przyszła i zatrzymała się nad miejscem, gdzie było Dziecię. Gdy ujrzeli gwiazdę, bardzo się uradowali. Weszli do domu i zobaczyli Dziecię z Matką Jego, Maryją; upadli na twarz i oddali Mu pokłon. I otworzywszy swe skarby, ofiarowali Mu dary: złoto, kadzidło i mirrę. A otrzymawszy we śnie nakaz, żeby nie wracali do Heroda, inną drogą udali się do swojej ojczyzny.
ROZWAŻ!
Od czasów Oświecenia prawdy objawione i zapisane w Piśmie Świętym zaczęto przeciwstawiać prawdom poznanym przez rozum. Człowiek już nie chciał uklęknąć przed tajemnicą, ale chciał wszystko wiedzieć i wszystko zrozumieć. Zamiast zachwytu – pojawiła się wątpliwość, a potem brak wiary i w końcu – najgorsze – obojętność!
Dzięki Bogu nie wszyscy! Wciąż są tacy, którzy pragną objawienia jako ujawnienia się samego Boga, zachęcającego nas do tego, byśmy Mu dali osobistą odpowiedź wiary.
Stara legenda mówi o rabbim (nauczycielu), do którego przyszedł uczeń i zapytał:
– Dawniej ludzie widywali Boga twarzą w twarz. Dlaczego dzisiaj takich [już] nie ma?
Na to odrzekł rabbi:
– Ponieważ dzisiaj nikt już nie potrafi tak nisko się skłonić [przed Bogiem].
Ewangelia wspomina Mędrców ze Wschodu, którzy przybyli [z daleka] oddać pokłon Nowonarodzonemu królowi. Gdy po długiej wędrówce – za przewodem dziwnej gwiazdy – dotarli do celu: Weszli do domu i zobaczyli Dziecię z Matką Jego, Maryją; upadli na twarz i oddali Mu pokłon (Mt 2, 11).
Upadli na twarz! – to gest niskiego, do samej ziemi pokłon, pełnego szacunku i uniżenia.
Mędrcy zobaczyli matkę i niemowlę, ubóstwo i prostotę...
A jednak upadli na twarz.
Wielka musiała być ich wiara, by upaść na twarz i adorować Dziecię w jakieś zapadłej wiosce, urodzone w stajni, w biedzie i zapomnieniu.
Kim byli ci niezwykli cudzoziemcy – pierwsi świadkowie Objawienia Pańskiego?
Historyk grecki Herodot twierdzi, że magowie to szczep w Medii cieszący się przywilejami i nadzwyczajnymi uprawnienia; byli poważani przede wszystkim ze względu na dużą wiedzę i wpływy. Słowo mag oznacza „dar”. Magowie byli zatem „uczestnikami daru”.
Inni pisarze greccy twierdzili, że tajemniczy wędrowcy ze Wschodu nie mieli nic wspólnego z astrologią i wróżbiarstwem chaldejskim, ale byli uczniami Zaratusztry – twórcy staroirańskiej nauki i wiary w jednego Boga. Zajmowali się oni – wg G. Ricciottiego – również nauką o ruchach gwiazd, ale nie byli astrologami w znaczeniu czarnoksiężników.
W tradycji i pobożności ludowej Mędrcy ze Wschodu szybko przeobrazili się we władców – królów. Podstawę do tego dawał Psalm 72, który dzisiaj słyszeliśmy:
Królowie Tarszisz i wysp przyniosą dary,
królowie Szeby i Saby złożą daninę.
I oddadzą mu pokłon wszyscy królowie,
wszystkie narody będą mu służyły (Ps 72, 10-11).
Biorąc pod uwagę liczbę darów (złoto, kadzidło i mirrę) uznano, że było ich trzech. Tradycja zachodnia opierając się na Ewangelii apokryficznej z VI w., przyznaje im imiona: Kacper, Melchior i Baltazar.
Wspaniała katedra w Kolonii szczyci się posiadaniem relikwii Trzech Króli. Kiedy w czasie XX Światowych Dni Młodzieży przybył tam Benedykt XVI, przekonywał młodzież, by – podobnie jak Mędrcy – oddali pokłon Jezusowi, adorowali Go.
Oddajcie cześć jedynemu, prawdziwemu Bogu, przyznając Mu pierwsze miejsce w waszym życiu... Drodzy młodzi, nie ulegajcie fałszywym iluzjom i przelotnym modom, które nie rzadko pozostawiają tragiczną pustkę duchową! Odrzućcie pokusę pieniądza, konsumpcyjnego życia i podstępnej przemocy, które niekiedy lansują środki przekazu. Oddawanie czci prawdziwemu Bogu zakłada autentyczny akt sprzeciwu wobec wszelkiej formy bałwochwalstwa. Czcijcie Chrystusa: On jest Skałą, na której możecie zbudować waszą przyszłość i świat bardziej sprawiedliwy i solidarny. Jezus jest Księciem pokoju, źródłem przebaczenia i pojednania, które może uczynić braćmi wszystkich członków rodziny ludzkiej (Orędzie XX ŚDM, Kolonia 6 czerwca 2004 r.).
Czy nas stać na pokłon przed Bogiem – na adorację Dziecięcia? Czy uznajemy w Jezusie Chrystusie naszego jedynego Pana i Króla?
A może mamy własnych bożków i idoli. I najlepiej by było, gdybym mógł sobie sam ulepić swojego „boga”, takiego na mój obraz i podobieństwo, który niczego by ode mnie nie wymagał, który nie przypominał by żadnych przykazań i wymogów moralnych. Taki mój bóg „na każdą okazję”.
Nie, nie! Albo wierzysz „w Boga Ojca Wszechmogącego, Stworzyciela nieba i ziemi, i w Jezusa Chrystusa, Syna Jego Jedynego, Pana naszego, który się począł z Ducha Świętego...” albo nie wierzysz w nic i jesteś poganinem.
Każdy z nas musi dziś postawić sobie pytania:
MÓDL SIĘ!
„Weszli do domu i zobaczyli Dziecię z Matką Jego, Maryją; upadli na twarz i oddali Mu pokłon” (Mt 2, 11). (…) nie jest to daleka opowieść, która wydarzyła się dawno temu. To jest obecność. Tutaj w Hostii świętej jest On przed nami i pośród nas. Jak wtedy, objawia się w sposób tajemniczy w świętej ciszy i jak wówczas w ten sposób ujawnia prawdziwe oblicze Boga. Dla nas stał się On ziarnem gorczycy, które pada na ziemię i obumiera, by wydawać owoc aż do skończenia świata (por. J 12, 24). Jest On obecny tak jak wtedy w Betlejem. Zaprasza nas do tej wewnętrznej pielgrzymki, która nazywa się adoracją. Wyruszmy teraz w tę pielgrzymkę duchową i prośmy Go, aby nas prowadził. Amen.
Benedykt XVI, Czuwanie na Marienfeld, sierpień 2005.
ŻYJ SŁOWEM!
Dla Boga trzeba mieć czas, zrobić Mu miejsce w
swoim życiu. Adorować Go, klękać przed Nim, ofiarować Mu dary – to, co mamy
najlepszego. Bo jak mawiał ks. Jan Twardowski: Okropne – mówić, że Bóg jest, i jednocześnie tłumaczyć, że są sprawy
ważniejsze od Niego. Może warto dziś przyłączyć się do orszaku Trzech Króli (w 21 miastach naszego kraju), a może tylko pośpiewać kolędy w gronie rodzinnym zamiast oglądać TV.