2015-09-12
Adoracja krzyża. Czasami boimy się krzyża i uciekamy od niego, ponieważ mamy jedynie negatywne skojarzenia. Krzyż kojarzy się nam najczęściej jedynie z bólem i cierpieniem. Dlatego nie daje się krzyża w prezencie, bo rzekomo ma sprowadzać cierpienie. Tymczasem spojrzenie na krzyż połączone z jego adoracją powinno prowadzić nas do otwarcia oczu na to, co jest absurdem dla współczesnego świata, a dla nas objawieniem Bożej miłości, a więc światłem i mocą naszego życia.
Święto Podwyższenia Krzyża Świętego powinno być dniem naszej duchowej adoracji krzyża.
Szczególnej adoracji krzyża doświadczyli już ci, którym było dane pielgrzymować do Ziemi Świętej i którzy nawiedzając bazylikę Grobu Pańskiego całowali miejsce zakotwiczenia krzyża na kalwarii. Krzyż adorujemy także każdego roku w czasie Liturgii Męki Pańskiej w Wielki Piątek. Podobnie adorujemy krzyż ilekroć wykonujemy go na rozpoczęcie lub zakończenie modlitwy lub kiedy całujemy go u wejścia do kościoła albo na zakończenie modlitwy różańcowej. Wreszcie adorujemy krzyż całując go na znak wiary w czasie duszpasterskich odwiedzin kolędowych. Podobnie adorujemy krzyż w wielu innych momentach oddając mu na różny cześć.
Czy jednak adoracja krzyża nie następuje także w momencie odkrywania jego przesłania dla naszego życia?
Właśnie dziś mamy ponownie adorować krzyż. Wymaga to od nas najpierw ponownego spojrzenia krzyż a potem szukania jego przesłania dla naszego życia. Pomocą w tym jest dar dzisiejszego Słowa Bożego. Ono ponownie otwiera nam oczy na rzeczywistość krzyża i to w dwóch wymiarach. Najpierw w odniesieniu do Chrystusowego krzyża, ale także w odniesieniu do naszego osobistego krzyża, a więc pomaga nam w odkryciu rzeczywistość naszego krzyża wpisanego niejako w krzyż Jezusa Chrystusa. I tak jak wąż miedziany był siłą i uzdrowieniem, tak każde spojrzenie na krzyż powinno kończyć się naszym umocnieniem i uzdrowieniem. I tak jak krzyż, a więc uniżenie Jezusa stało się Jego drogą do wywyższenia i chwały, tak nasze dźwiganie krzyża z nadzieją i w uniżeniu ma nas prowadzić do naszego wywyższenia. A sednem krzyża jest miłość objawiona w krzyżu Jezusa Chrystusa. Tylko Jego miłość potrafi dodać siły i uzdrowić. I tylko Jego miłość potrafi nas uczyć pokory i rozświetla najtrudniejsze chwile naszego uniżenia.
Oczywiście można się przyzwyczaić do widoku krzyża. Ale nie przyzwyczaimy się do widoku krzyża, kiedy będziemy go „adorować” niejako w życiu. Właśnie święto Podwyższenia Krzyża Świętego ma być dla nas dniem uświadomienia sobie konieczności „adoracji” krzyża w życiu. Adorując i całując ze czcią krzyż Jezusa Chrystusa mamy okazję złączyć swój osobisty krzyż właśnie z krzyżem naszego Pana Jezusa Chrystusa, a więc „ucałować” nasz osobisty krzyż. Chrystus dał się ukrzyżować, abyśmy nie uciekali od naszego krzyża, ale wpisali go w Jego krzyż. Nasza adoracja krzyża Jezusa Chrystusa następuje wtedy kiedy z miłością przyjmuję to, że ktoś mnie upokorzył, że nie mam takiego życia jakbym chciał mieć, że jestem chory, że mam trudnego do życia współmałżonka, i wiele innych, trudnych doświadczeń życia.
Ostatnim ważnym gestem zapisanym w obliczu życiu Świętego Jana Pawła II był gest trzymania krzyża w prywatnej kaplicy w Wielki Piątek 2005 roku, a więc na tydzień przed swoją śmiercią. Adorował go trzymając go w swoich dłoniach i całując go. Jednak jeszcze piękniej adorował go swoim życiem: ofiarą, poświęceniem i cierpieniem.
Ucałuj dziś krzyż, ale także w chwili ciszy powierz się Bogu i „ucałuj” krzyż swojego życia.
ks. Franciszek Koenig