Jezus powiedział do swoich uczniów: «Jeśli Mnie kto miłuje, będzie zachowywał moją naukę, a
Ojciec mój umiłuje go, i przyjdziemy do niego, i będziemy w nim przebywać. Kto
Mnie nie miłuje, ten nie zachowuje słów moich. A nauka, którą słyszycie, nie
jest moja, ale Tego, który Mnie posłał, Ojca. To wam powiedziałem przebywając wśród was. A Pocieszyciel, Duch Święty, którego
Ojciec pośle w moim imieniu, On was wszystkiego nauczy i przypomni wam
wszystko, co wam powiedziałem. Pokój zostawiam wam, pokój mój daję wam. Nie tak jak daje świat, Ja wam daję.
Niech się nie trwoży serce wasze ani się nie lęka. Słyszeliście, że wam
powiedziałem: Odchodzę i przyjdę znów do was. Gdybyście Mnie miłowali,
rozradowalibyście się, że idę do Ojca, bo Ojciec większy jest ode Mnie. A teraz powiedziałem wam o tym, zanim to
nastąpi, abyście uwierzyli, gdy się to stanie.
ROZWAŻ!
Nauka, o której Jezus mówi w dzisiejszej Ewangelii, ma swoją treść, cele i metodę. O tej nauce często mówiono, że jest nowa, trudna, z mocą. A On sam mówił o niej, że "nie jest [Jego], ale Tego, który [Go] posłał [Ojca]". W innym miejscu podkreślał swoją jedność z Ojcem (por. 10, 30; 17, 21). Metodą nauczania, którą najczęściej posługiwał się Mistrz była przypowieść, opowiadanie, metafora, obraz.
Temat "Chrześcijanin rzecznikiem/siewcą pokoju" też domaga się prostej opowieści - obrazu. Może warto sięgnąć po współczesną opowieść
.
Żyli trzej synowie królewscy. Pewnego dnia dwaj starsi wyjechali w poszukiwaniu przygód i szczęścia, ale popełnili tyle głupstw i niedorzeczności, że nie śmieli powrócić do domu. Najmłodszy brat, którego nazywano Naiwniaczkiem z powodu prostoduszności i dobroci, wybrał się na ich poszukiwanie. Gdy ich znalazł, wyznał, że chce razem z nimi wyruszyć w świat. Na swej drodze natknęli się na mrowisko.
- Zburzmy je! - zaproponował najstarszy brat.
- O tak! - zawtórował drugi. To będzie zabawny widok, gdy mrówki rozbiegną się tu i tam, aby ukryć jajeczka!
- Nie! - zawołał Naiwniaczek. Zostawcie w spokoju te stworzonka. Nie chcę, byście wyrządzali im krzywdę!
Zrzędząc i śmiejąc się z decyzji najmłodszego, dwaj książęta machnęli ręką i udali się w dalszą drogę. Kiedy doszli do jeziora, po którym pływały kaczki.
- Pomóżcie mi je złapać! - zawołał nastraszy, schodząc na brzeg.
- O tak! - zawtórował drugi. Upieczemy je!
- Nie! - oświadczył kategorycznie. Zostawcie w spokoju te piękne ptaki. Nie chcę, byście wyrządzali im krzywdę.
Kiwając z politowaniem głowami i tym razem dwaj książęta usłuchali i wędrowali dalej. Po pewnym czasie, z zagłębieniu drzewa znaleźli ul. Miodu było tak dużo, że spływał po pniu.
- Dalej bracia - powiedział najstarszy - zróbmy sobie ucztę z miodu.
- Rozpalmy ognisko u stóp drzewa - poradził drugi. Pszczoły uduszą się, a my będziemy mogli wziąć miód. Ale i tym razem najmłodszy brat nie pozwolił im na to.
- Zostawcie w spokoju te owady. Nie musimy przecież wyrządzać im krzywdy.
Trzej bracia dotarli wreszcie do pewnego zamku. Ale to, co zastali, zdumiało ich. W stajniach stały kamienne konie. Zamek był zaklęty. Przeszli przez wszystkie sale, ale nie znaleźli nikogo. W końcu dostrzegli strażnika. Ten w milczeniu zaprowadził ich do salonu, w którym znajdował się suto zastawiony stół. Gdy najedli się i napili, strażnik przedzielił każdemu z braci oddzielny pokój. Następnego ranka podszedł do najstarszego brata i zaprowadził go do kamiennego stołu. Wyryte były na nim trzy próby. Ten, kto wyjdzie z nich zwycięsko, uwoli zamek i jego mieszkańców od zaklęcia. Pierwsza próba polegała na znalezieniu tysiąca pereł, które księżniczka zgubiła w lesie. Druga próba polegała na odnalezieniu klucza od pokoju księżniczki, który wpadł do jeziora. Trzecia, najtrudniejsza próba, wymagała rozpoznania, która z trzech, śpiących księżniczek jest najmłodsza i najmilsza. Trzy księżniczki były identyczne i nic ich nie różniło z wyjątkiem maleńkiego szczegółu: przed zaśnięciem jadły różne słodycze. Najstarsza zjadła kawałek cukru, druga wypiła syrop, trzecia łyżeczkę miodu.
Próbował najstarszy, ale nie sprostał próbie i został zamieniony w głaz. Podobnie - drugi brat nie sprostał zadaniu, wreszcie przyszła kolej na najmłodszego: wstał o świcie i zaczął szukać pereł w mchu leśnym. Ale oto z pomocą przyszła mu królowa mrówek, które kiedyś uratował, przybyła z tysiącami swych poddanych. Dzielne mrówki w mgnieniu oka znalazły wszystkie perły i złożyły u stóp młodzieńca. Podobnie, gdy młodzieniec przybył nad brzeg jeziora, kaczki, które kiedyś uratował, szybko odnalazły zagubiony klucz. W pokoju spały trzy księżniczki, które były podobne do siebie jak trzy krople wody. Młodzieniec nie widział, co ma robić, gdy z niewidzialnej szpary w ramie okna wyfrunęła królowa pszczół, które uchronił od ognia. Cicho i szybko sfrunęła nad księżniczkami i usiadła na ustach tej, która jadła miód.
Teraz młodzieniec działał już bez wahania. Zbliżył się i zbudził księżniczkę. W tym momencie czary ustąpiły i cały zamek otrząsnął się ze swego odrętwienia. Ten, kto był kamieniem - ożył, wszędzie zapanowało ciepło i radość. Naiwniaczek poślubił najmilszą księżniczkę, a gdy umarł jej ojciec, został królem (zob. B.
Ferrero,
Nowe historie, 180-184).
Najmłodszy Książę kierował się w swoim postępowaniu prostotą i
dobrocią. Dzięki tym cechom zwyciężył. Szacunek dla wszystkich stworzeń
(zwierzęta występujące w opowiadaniu reprezentują różne żywioły: mrówka –
ziemię, kaczki – wodę, pszczoły – powietrze) pozwoliły mu zostać królem. Takiego szacunku domaga się również każdy człowiek!
Chrześcijanie w świecie są przedstawicielami owej utopii. Dla wielu
współczesnych ideał chrześcijańskiej prostoty i dobroci jest naiwny, nie życiowy. To jednak jedyny
sposób, by stać się „królem” stworzenia, by nie niszczyć bezmyślnie
otaczającego świata, nie stawać się powodem konfliktów, wojen, nienawiści. Naturalna dobroć i prostota jest źródłem prawdziwego pokoju w świecie.
Jezus w Ewangelii zostawił Apostołom "pokój" jako dar i
zadanie: Pokój zostawiam wam, pokój mój daję wam. Nie tak jak daje
świat, Jam wam daję. Pokój jest darem Jezusa Zmartwychwstałego. Jest
dany i zadany człowiekowi. Jest owocem Ducha Świętego.
Pokój to nie tylko brak wojen. Pokój jest dobrem, o które należy
prosić; jest drogą, którą należy podążać.
Tyle razy w czasie Mszy św. prosimy o dar pokój. Może nawet przestaliśmy już
na to zwracać uwagę. Warto uważnie śledzić teksty mszalne; nie poddawać się
rutynie!
Oto kilka przykładów:
Kapłan często rozpoczyna Mszę św. od pozdrowienia:
- Łaska i pokój od Tego,, który jest i który był, i który
przychodzi, niech będzie z wami! Odpowiadamy: I z duchem twoim.
W hymnie uwielbienia pojawiają się słowa:
- Chwała na wysokości Bogu, a na ziemi pokój ludziom dobrej
woli...
Wspominając zmarłych w modlitwie eucharystycznej
często prosimy:
- Pamiętaj o tych, którzy odeszli z tego świata w pokoju z
Chrystusem (czyli pojednani z Nim).
Jest taka specjalna modlitwa eucharystyczna o
tajemnicy pojednania, gdzie kapłan modli się tymi słowami:
- Twój dar, Ojcze, sprawia, że szczere szukanie pokoju gasi
spory, miłość zwycięża nienawiść, a pragnienie zemsty ustaje przez
przebaczenie.
Wreszcie przy końcu Mszy kapłan wzywa wszystkich
zebranych:
Przekażcie sobie znak pokoju! I to nie może być pusty gest: podanie dłoni,
skinięcie głowy. W pierwotnym Kościele był to pocałunek pokoju, a więc coś
bardzo osobistego, intymnego. Gest z serca płynący.
Pokój jest zatem darem Zmartwychwstałego Pana: Niech się nie trwoży serce
wasze ani się nie lęka! Św. Jan Paweł II - wielki pielgrzym pokoju - stale powtarzał: Nie lękajcie
się! Otwórzcie szeroko drzwi Chrystusowi.
Świat, który nas otacza nie chce pokoju, bo nie chce
Chrystusa. Chrześcijanin ma być rzecznikiem/siewcą pokoju. Winien być dobry
i prosty, by leczyć ten świat z obłędu nienawiści, przemocy, zachłanności.
Jeśli wezwani jesteśmy do szczerzenia pokoju w świecie, to zapytajmy samych siebie:
- Jak realizujemy wezwanie Chrystusa: Pokój zostawiam wam, pokój mój daję wam. Nie tak jak daje świat, Ja wam daję?
- Co to znaczy być "rzecznikiem/siewcą pokoju"?
- Jak zabiegać o pokój i zgodę w swojej rodzinie, w najbliższym otoczeniu, w miejscu pracy czy na uczelni, w swojej ojczyźnie?
- Jeśli "pokój" jest pierwszym darem Zmartwychwstałego Pana, to dlaczego tak rzadko o ten dar prosimy - modlimy się?