2016-06-16
Gdy Jezus modlił się na osobności, a byli z Nim uczniowie, zwrócił się do nich z zapytaniem: „Za kogo uważają Mnie tłumy?” Oni odpowiedzieli: „Za Jana Chrzciciela, inni za Eliasza, jeszcze inni mówią, że któryś z dawnych proroków zmartwychwstał”. Zapytał ich: „A wy za kogo Mnie uważacie?” Piotr odpowiedział: „Za Mesjasza Bożego”. Wtedy surowo im przykazał i napomniał ich, żeby nikomu o tym nie mówili. I dodał: „Syn Człowieczy musi wiele wycierpieć: będzie odrzucony przez starszyznę, arcykapłanów i uczonych w Piśmie, będzie zabity, a trzeciego dnia zmartwychwstanie”. Potem mówił do wszystkich: „Jeśli kto chce iść za Mną, niech się zaprze samego siebie, niech co dnia bierze krzyż swój i niech Mnie naśladuje! Bo kto chce zachować swoje życie, straci je, a kto straci swe życie z mego powodu, ten je zachowa”.
ROZWAŻ!
Akcja Ewangelii rozgrywa się w Cezarei Filipowej. Miasto to utożsamiane jest z dzisiejszym Banias. Niegdyś istniało tam wiele świątyń oraz skalnych nisz, w których umieszczone były posążki różnych bóstw. Jednak już za czasów Jezusa ostały się tylko rozwalone ołtarze, zdruzgotane kolumny i liczne ruiny pogańskich miejsc kultu. To właśnie w takiej scenerii wybrzmiało Chrystusowe pytanie skierowane do uczniów: „Za kogo uważają mnie ludzie?”.
Apostołowie odpowiedzieli: „Za Jana Chrzciciela, za Eliasza, za jednego z dawnych proroków”. Uczniowie nie mieli zatem najmniejszych problemów, aby powtórzyć opinie innych osób na temat Jezusa. Dziwi tylko fakt, że ludzie ci nie dostrzegli w Chrystusie zapowiadanego Mesjasza, mimo iż wielu z nich słyszało Jego nauki i widziało liczne cuda. Jezus jednak nie ustąpił i pytał dalej: „A wy za kogo mnie uważacie?”. Teraz mieli się wypowiedzieć sami apostołowie. Tu już nie byli tacy chętni do mówienia. W ich imieniu głos zabrał Piotr, który oświadczył, że Jezus jest Mesjaszem. Chrystus zdawał sobie doskonale sprawę z wieloznaczności tego terminu. Żydzi bowiem oczekiwali na przyjście Mesjasza politycznego, który by zorganizował zbrojne powstanie i uwolnił swoich rodaków spod rzymskiego panowania. Z tego też powodu Jezus wyjaśnił swoim uczniom naturę i charakter swojej misji, w centrum której znalazła się Jego męka, śmierć i zmartwychwstanie: „Syn Człowieczy musi wiele wycierpieć: będzie odrzucony przez starszyznę, arcykapłanów i uczonych w Piśmie, będzie zabity, a trzeciego dnia zmartwychwstanie”.
Można w tym miejscu zaryzykować stwierdzenie, że gdy Chrystus mówił apostołom o swojej śmierci, to miał przed oczami gruzowisko i liczne ruiny obecne w Cezarei Filipowej. Gdy natomiast wspomniał o swoim zmartwychwstaniu, to mógł spojrzeć na pobliską górę Hermon, której potęga miała uzmysłowiać, ze nikt i nic nie jest w stanie jej naruszyć.
O Boże mój, wierzę w Ciebie, uwielbiam Ciebie, ufam Tobie i miłuję Ciebie. Proszę o przebaczenie dla tych, którzy w Ciebie nie wierzą, Ciebie nie uwielbiają, Tobie nie ufają i Ciebie nie miłują!
W ostatnim zdaniu dzisiejszej Ewangelii Chrystus zaznaczył, byśmy Go naśladowali. Każdy z nas został stworzony na Boży obraz i podobieństwo. Ojciec Wacław Hryniewicz stwierdził, że to „podobieństwo” nie jest tylko pojęciem statycznym, ale też i dynamicznym, ponieważ jest ono celem, do którego człowiek ma stale dążyć. Warto zatem codziennie wieczorem zadawać sobie pytanie, czy kolejny dzień zbliżył mnie do Jezusa, czy też rozmył moje podobieństwo do Niego.
ks. Łukasz Florczyk