2016-09-30
Pokora to jedna z tych cnót, o których nie należy za wiele mówić, za to stale praktykować. Jest "dyspozycją do darmowego przyjęcia daru modlitwy: Człowiek jest żebrakiem wobec Boga" (św. Augustyn; por. KKK 2559). Jak wzbudzić w sobie taką postawę, która nie szuka pochwał ani zaszczytów, lecz koncentruje się tylko na Jezusie?
Apostołowie prosili Pana: Przymnóż nam wiary. Pan rzekł: Gdybyście mieli wiarę jak ziarnko gorczycy, powiedzielibyście tej morwie: Wyrwij się z korzeniem i przesadź się w morze, a byłaby wam posłuszna. Kto z was, mając sługę, który orze lub pasie, powie mu, gdy on wróci z pola: Pójdź i siądź do stołu? Czy nie powie mu raczej: Przygotuj mi wieczerzę, przepasz się i usługuj mi, aż zjem i napiję się, a potem ty będziesz jadł i pił? Czy dziękuje słudze za to, że wykonał to, co mu polecono? Tak mówcie i wy, gdy uczynicie wszystko, co wam polecono: Słudzy nieużyteczni jesteśmy; wykonaliśmy to, co powinniśmy wykonać.
Sługa z dzisiejszej Ewangelii, pracujący cały dzień na polu. Po zakończeniu ciężkiej pracy wraca zmęczony i nie dość, że nie może sobie odpocząć, to jeszcze musi zająć się kolejną pracą: przygotować posiłek, usługiwać... Jakby tego było mało, zamiast doświadczyć choć drobnego gestu wdzięczności, słyszy słowa: Słudzy nieużyteczni jesteśmy; wykonaliśmy to, co powinniśmy wykonać.
O co właściwie chodzi Panu Jezusowi? Czy o to, aby wmawiać sobie, że jesteśmy bezużyteczni, beznadziejni i nikomu do niczego niepotrzebni? To byłaby oczywiście bzdura. Jak Ktoś, kto z miłości oddał za nas życie, mógłby tego żądać? Chodzi raczej o pewien sposób myślenia. Pan Jezus zawsze używa mocnych obrazów, i tym razem nie jest inaczej.
Każdy z nas niezależnie od tego, kim jest, ma konkretne obowiązki do wykonania. W każdą naszą czynność powinniśmy zapraszać Jezusa, jak najczęściej myśleć o Nim.
Przede wszystkim to kim jesteśmy jest Jego zasługą. I to jest pierwszy akt pokory – uznać, że to, co mamy zawdzięczamy Bogu. Wiem, że mi łatwo jest o tym mówić, mam co jeść, mam dach nad głową, mam wspaniałą rodzinę… Lecz tym, którzy ledwo wiążą koniec z końcem, jest o wiele trudniej. Być może kiedyś stanę w bardzo trudnej sytuacji życiowej i będę musiał sprostać doświadczeniu, o którym teraz piszę. Modle się o to, abym staną na wysokości zadania.
Nie chodzi o to, żeby teraz za wszelką cenę unikać pochwał, udawać, że mnie to nie cieszy, że nie chcę tego słuchać itd. Przecież nie ma w tym nic złego. Chcielibyśmy czasem usłyszeć dobre słowo za dobrze wykonaną pracę. Po pierwsze - to miłe, a po drugie - kiedy ktoś nas docenia, wzrasta nasze poczucie wartości i pewność siebie, co napędza do dalszej pracy i mobilizuje.
Na plebani w mojej parafii rodzinnej pani gospodyni codziennie przyjeżdża i przygotowuje śniadanie. To jest jej praca, jej obowiązek, ale absolutnie za każdym razem wszyscy jej dziękujemy za "dobre śniadanko", i nie wyobrażam sobie, żeby było inaczej.
Kiedy każdego dnia zapraszamy Jezusa do naszego życia, mamy
świadomość, że to, co tego dnia robimy, robimy dla dobra siebie i innych,
robimy na chwałę Pana i na tym powinniśmy się koncentrować.
Dzisiejszy psalm to jeden z czterech psalmów do wyboru, którymi modlą się kapłani zaraz po przebudzeniu. Wszystkie łączy jeden motyw – "chwalenie Boga". Tak więc pierwsze słowa, które wypowiada kapłan to prośba: „Panie, otwórz wargi moje. A usta moje będą głosić Twoją chwałę” (Ps 51,17).
Do tego, aby przemieniać nasze serca i myślenie potrzeba silnej wiary. Prośmy o nią, tak samo, jak Apostołowie w dzisiejszej Ewangelii. Czytając przekład Biblii z Edycji św. Pawła, można odnieść wrażenie, że apostołowie wręcz krzyczą: „Wzmocnij naszą wiarę!”.
Zapytajmy zatem samych siebie:
Jezu, cichy i pokornego serca, uczyń serca nasze według serca
Twego!
ŻYJ SŁOWEM!
Wzorem serca prawdziwie pokornego jest oczywiście serce Pana Jezusa. Tylko jakie ono właściwie jest? Odpowiedź możemy znaleźć w Litanii do Najświętszego Serca Pana Jezusa, zapraszam więc do tej modlitwy. Myślę, że każdy odkryje w tej litanii coś dla siebie, coś co rozpali jego serce.
Michał Picz