2016-12-16
Już co raz bliżej! Do narodzin naszego Pana pozostało tylko kilka dni. Prorokuje nam o tym Izajasz w pierwszym czytaniu: „Oto Panna pocznie i porodzi Syna, i nazwie Go imieniem Emmanuel”. Wśród wszystkich religii i wierzeń świata nie ma takiego Boga, który był, jest i będzie tak bardzo, jak nasz Pan. Nie ma innego Boga, który tak bardzo kocha, że sam jest jedną, wielką, nieograniczoną Miłością.
To oczekiwanie na Boże Narodzenie wyraża się także w dzisiejszym psalmie, gdzie w refrenie śpiewamy: „Przybądź, o Panie!". Psalmista jakbyśmy nie mogli się już doczekać Jego przyjścia. Wydaje się, że jakby miał możliwość wznieść się wysoko w niebo, spojrzeć z wysoka na naszą planetę i dostrzec ziemię, morza, oceany i rzeki. Patrząc na ten piękny obraz dochodzi do wniosku, że wszystko należy do Pana, a więc i my, którzy żyjemy na tym świecie. W tę rzeczywistość Bóg przychodzi, aby być z nami.
W dzisiejszej Ewangelii czytamy – sam Mateusz to zaznacza – jak to było narodzeniem Jezusa Chrystusa. Sytuacja była bardzo napięta, i dla Maryi i dla Józefa. Jednak chyba szczególnie dla Józefa. Poślubił swoją ukochaną, po czym okazało się, że jest w ciąży. Nie jestem w stanie wyobrazić sobie, co działo się w głowie Józefa, musiał być to ogromny wir różnych myśli. Ale przecież ożenił się z Maryją, musiał ją znać, spędzili ze sobą pewnie sporo czasu, musiał wiedzieć, że na pewno nie zrobiła czegoś wbrew Bożemu prawu. Józef także był świadomy, że ludzie mogą posądzić Maryję o cudzołóstwo, chciał ją więc uchronić. Musiał podjąć męską decyzję, co na pewno nie było łatwe. Postanowił więc potajemnie oddalić Maryję i dopiero wtedy, kiedy podjął taką decyzję, Bóg zareagował.
Można zadawać sobie pytanie: dlaczego tak późno? Dlaczego Bóg od razu przez anioła nie objawił Józefowi tego, co naprawdę się stało? Otóż Bóg się nie śpieszy, postanowił po prostu poczekać. Dał Józefowi okazje do tego, aby zrobił jakiś krok. Myślę, że ta sytuacja chociaż troszeczkę pokazuje pewien sposób działania Pana Boga. On nie daje nam od razu gotowego rozwiązania, ale rozum i wolną wolę, abyśmy z nich korzystali. Bóg jest najlepszym pedagogiem, wie jak nas wychowywać (por. Pwt 8, 5).
Chyba wielu z nas ma taki problem, że często zastanawia się
nad życiowym powołaniem lub musi uporać się z wieloma trudnymi sytuacjami codziennego życia. I pewnie wielu z nas tak sobie siedzi i czeka, aż Bóg nam objawi jakiś
sposób, pokaże drogę. A Bóg chce nam ją pokazać, ale musimy zacząć działać!
Siedząc bezczynnie możemy tak siedzieć i do niczego to nie doprowadzi. Jeśli
masz takie przeczucie, że chciałbyś coś konkretnego w życiu robić, to spróbuj to
robić.
Gdybym ja cały czas zastanawiał się nad pójściem do seminarium, to pewnie siedziałbym teraz na kanapie przed telewizorem albo w pracy, i dalej zastanawiał się nad swoim życiem. Kiedyś dzieliłem się z księdzem wikarym w mojej parafii wątpliwościami, czy powinienem pójść, czy nie…? Czy Bóg mnie powołuje, czy nie… ja już nie wiem…? On mi wtedy twardo odpowiedział: "Michał, Jezus nie napisze ci na Facebooku, że masz iść do seminarium. Musisz sam podjąć decyzje". To mnie trochę postawiło do pionu i wyznaczyłem sobie konkretny cel.
Postawa Maryi, Józefa i tych wszystkich, którzy odpowiedzieli na głos Boga, mobilizuje do poszukiwania odpowiedzi na ważne pytania:
Boże mój! Nie wiem,
co mnie dzisiaj czeka. Tyle tylko wiem,
że mnie nic nie spotka, czego byś Ty
pierwej nie przewidział, nie dopuścił
lub nie rozkazał od wieków: to mnie
uspokaja. Uwielbiam Twoje odwieczne
i niedościgłe wyroki, skłaniam czoło
stojąc z jak największą pokorą przed
obliczem Twoim, wielbię miłość
i dobroć Twoją ku mnie. Wszystko
przyjmuję, ze wszystkiego złożę
Ci ofiarę i połączę ją z ofiarą
Jezusa Chrystusa, Zbawiciela mojego.
Proszę Cię tylko w Imię Jego i przez
Jego nieskończone zasługi o cierpliwość
w przeciwnościach moich i o zupełne
posłuszeństwo woli Twojej we wszystkim.
Amen.
ŻYJ SŁOWEM!