2018-02-02
„Wszyscy Cię szukają” - wyznaje Piotr. Wszyscy... to znaczy: ja, mój tata i mama, cała rodzina, przyjaciele, znajomi, wszyscy ludzie, których spotykam codziennie – oni wszyscy szukają Pana Jezusa. My wszyscy Cię szukamy, Panie Jezu! Każdego dnia, zwracając się do Ciebie w modlitwie, otwierając i czytając Pismo Świętego, a szczególnie w tym dniu – w niedzielę, przychodzimy do Ciebie, szukając prawdy i życia, których tylko Ty nam możesz dać.
CZYTAJ!
Mk 1,29-39
Z nastaniem wieczora, gdy słońce zaszło, przynosili do Niego wszystkich chorych i opętanych; i całe miasto zebrało się u drzwi. Uzdrowił wielu dotkniętych rozmaitymi chorobami i wiele złych duchów wyrzucił, lecz nie pozwalał złym duchom mówić, ponieważ Go znały.
Nad ranem, kiedy jeszcze było ciemno, wstał, wyszedł i udał się na miejsce pustynne, i tam się modlił. Pośpieszył za Nim Szymon z towarzyszami, a gdy Go znaleźli, powiedzieli Mu: «Wszyscy Cię szukają». Lecz On rzekł do nich: «Pójdźmy gdzie indziej, do sąsiednich miejscowości, abym i tam mógł nauczać, bo po to wyszedłem». I chodził po całej Galilei, nauczając w ich synagogach i wyrzucając złe duchy.
Kim jestem? Możemy pytać się o to każdego dnia. Kim jestem? Oczywiste odpowiedzi: „Jestem mężczyzną/kobietą”, „Jestem mężem/żoną”, „Jestem ojcem/matką”, „Jestem kapłanem”, „Jestem chrześcijaninem”, nasuwają się niemal natychmiast. Jednak w świetle dzisiejszej liturgii Słowa warto pójść głębiej, i poszukać odpowiedzieć: Kim jestem?
Hiob odpowiada spontanicznie: Jestem bojownikiem, najemnikiem dzisiejszego dnia, jestem niewolnikiem (Hi 7,1-2). Moja praca to trud i marność - odpowiada mędrzec (por. Koh 2,11). Moje życie to trud i marność - czekam aż zakończy się ten dzień oraz inne dni pełne trudu i wysiłku. Ileż jest takich dni, które najlepiej gdyby po prostu się skończyły. Dni choroby, zmęczenia, smutku i przykrości; dni, które wydają się ciągnąć w nieskończoność; dni, w których "szczęścia nie zaznam” (Hi 7,7). W takich chwilach często pytamy: Co ja tu robię? Po co, to wszystko?
Są dni, w których czujemy się złamani na duchu. Dni, w których nie potrafię powiedzieć: kim jestem!
W naszym trudzie, w naszej marności, w naszym cierpieniu i smutku jesteśmy niewolnikami (sługami), zobowiązanymi do głoszenia Ewangelii - Radosnej Nowiny o Jezusie! My, którzy „utrudzeni i obciążeni jesteśmy” (Mt 11,28), możemy nieść Ewangelię właśnie utrudzonym i obciążonym, czyli tym, którzy "źle się mają" (Mt 9,12). W perspektywie wiary to niewypowiedziane szczęście - dzielić się Ewangelią. Oto chrześcijański punkt widzenia, oto chrześcijańska nagroda (zapłata).
Kim zatem jestem? To bardzo ważne pytanie. Zapewne jestem jednym z
tych „dotkniętych rozmaitymi chorobami” (Mk 1,34), jednym z tych,
których "duch jest zniewolony przez grzech" czy też jednym z tych, którzy każdego dnia "trudzą się w pocie
czoła oczekując zapłaty". Każdego z nas Jezus może uzdrowić (Mk 1,34). On pozostawił Kościołowi to wszystko, co konieczne do zbawienia. Przychodząc więc na Eucharystię, spożywając Ciało i Krew Pańską, słuchając Słowa Bożego, z pewnością możesz otrzymać obfitość łask.
Jednak końcowe wezwanie Ewangelii jest zobowiązujące: „Pójdźmy gdzie indziej, do sąsiednich
miejscowości…” (Mk 1,38). Otrzymując dary winniśmy się nimi dzielić z innymi. "Darmo otrzymaliście, darmo dawajcie..." (Mt 10,8; por. Dz 20, 35; 2 Kor 9,6-12).
Nie zwlekajmy zatem, pogłębiając własne smutki; nie zatracajmy się w poczucie bezsensu i załamania. Uwierzmy Panu, który „leczy złamanych na duchu” (Ps 147,3), nasyćmy się Jego chlebem życia (J 6,35), opaszmy się w Jego szaty zbawienia (Iz 61,10), idźmy jako słudzy pokorni niosąc słowo Boże w każde miejsce dokąd nas Bóg posyła (Łk 10,1-2; Mt 28,19-20). A wszelkie poniesione rany pozwólmy Mu „przewiązać” i "opatrzyć" (Ps 147,3). Idźmy do Niego z naszymi zranieniami, by On nas uleczyć (Iz 53, 5). Idźmy świadomi, że jesteśmy tymi, którzy „wszystko czyni dla Ewangelii” (1Kor 9,23).
W tej perspektywie zapytajmy więc samych siebie:
Panie, moje serce się nie pyszni
i oczy moje nie są wyniosłe.
Nie gonię za tym, co wielkie,
albo co przerasta moje siły.
Przeciwnie: wprowadziłem ład
i spokój do mojej duszy.
Jak niemowlę u swej matki,
jak niemowlę - tak we mnie jest moja dusza.
Izraelu, złóż w Panu nadzieję
odtąd i aż na wieki!
(Psalm 131)
Jezus wziął na siebie nasze słabości i dźwigał nasze choroby (Mt 8,17). By móc nieść jarzmo Jezusa niezbędne jest zaufanie. By móc nieść Ewangelię Jezusa innemu człowiekowi też niezbędne jest zaufanie, modlitwa i praktyka sakramentalna, a szczególnie sakramentu pokuty i pojednania. By móc ofiarować swoje życie Bogu - jako dar piękny i wartościowy - musimy nieustannie powstawać, żyć i dzieląc się radością ze wszystkimi – radością chrześcijańską, radością pochodzącą od Boga żywego. Podzielmy się swoim świadectwem wiary, opowiedzmy innym "swoją" Ewangelię (Dobrą Nowinę)!
Jarosław Rippel