2019-03-21
Jeszcze cztery tygodnie i święta. Tak jakoś bez entuzjazmu i zaangażowania. Wielu z nas
właśnie tak odczuwa biegnący czas, który daje nam Kościół ku odnowie. Stopniowe nawrócenie wymaga
pochylenia się nad sobą, zatrzymania i refleksji. Połowa Wielkiego Postu, a ja nic? Tak mało czasu, tak
wiele brudu, i tak już właściwie za późno na poprawę. Odczuwasz to samo?
Być może powierzchownie przeczytałeś powyższą Ewangelię - coś o Piłacie, o wieży, o drzewie figowym. Co prawda ten fragment o śmierci niewinnych osób wyzwala współczucie, poczucie empatii wobec zabitych, ale co oznacza przypowieść o ogrodzie, drzewie nieurodzajnym, kopaniu i nawożeniu. Nie dziękuję – zbyt prostacki obraz, ja potrzebuję czegoś „głębszego”!
I w tym miejscu pojawia się problem. Nie języka Ewangelii, lecz mojej interpretacji Jej orędzia. Zauważ, ilu z nas pędzi za czymś lepszym, głębszym, wznioślejszym, a jednocześnie potyka się o swoje gorsze, powierzchowne, przyziemne sprawy. Tym czymś jest nieraz utopia, swoje własne wyobrażenie. Utopia każe wybiegać naprzód i pędzić,
pędzić, pędzić – do znużenia. Miałem(am) dobre postanowienie i pragnienie podźwignięcie się z grzechów, a niestety spełzło na niczym. Chyba sobie daruję, innym razem. Poza tym nie mam czasu, żeby się zatrzymać. Widzisz to? Moja praca,
moje obowiązki, moja kariera, moje, moje, moje… Bo mi się należy! A skoro mi się
należy, to nie mam czasu na zatrzymanie się – to oznacza "na porażkę". Skup się
zatem na faktach, a nie złudzeniach. Jeżeli się zatrzymam, odkryję, że druga
część dzisiejszej Ewangelii jest o mnie! To ja jestem drzewem figowym, które od jakiegoś czasu nie przynosi owoców (Łk 13,7).
Panie Boże, faktycznie, gonię za wszystkim i niczym.
Niczym, bo nie szukam Ciebie. Często zdarza się tak, iż szukam po
najrozmaitszych kwiaciarniach świata utopijnych sadzonek własnej wygody, a potrzeba zwyczajnego "okopania i obłożenia nawozem" (Łk 13,8). Ile
aktywnego działania wykazuję, by pielęgnować to, czego nawet nie jestem pewien,
że zdobędę! Ciągły bieg za - czym? A im bardziej popadam w herezję egoistycznego
aktywizmu, tym bardziej usycha prawdziwy ogród mojego serca. Prawdą jest, że
aktywizm zewnętrzny nieraz jest wymówką dla mojego lenistwa wewnętrznego, bo
przecież dobrze wiem, jakie jałowe jest moje serce. Szkoda wysiłku na
porządkowanie mojej działki – i tak już jest za późno, ruina… Czy usłyszałem drastyczne słowa Ewangelii: "Wytnij je!" (Łk 13,7). Jezus w
dzisiejszej Ewangelii zaprasza do ogrodu twojego serca. On jest zatroskany o każdego z nas. Daje nam czas na przemianę, nawrócenie, wzrost.
Czy dalej uważasz język i obraz Ewangelii za "prostackie"? Czyż nieurodzajnym drzewem, które nie wydaje stosownego owocu nie jest Twoje serce, które zamiast obfitować, zachorowało na grzechy, z których nawet nie chcę wyjść? I dobrze mi z tym, już tyle lat… (wpisz według uznania!). Tylko, że pielęgnowanie grzechu, jednocześnie lenistwo duchowe podsycane aktywizmem, zniechęca mnie do podźwignięcia się. A gdy zaniedba się duszę, pozostaje ruina. Niebo jest tylko dla tych, którzy na nie zapracują. Zacznij od drzewa wiary w ogrodzie swego serca. Trwa Wielki Post (czas łaski), jest do zrobienia konkretna praca ("okopać i obłożyć nawozem": post, modlitwa i jałmużna)! To najlepszy poradnik ogrodniczy.
Panie Jezu, w Twej logice nie ma
przypadków. Daj mi odczytać dzisiejsze Słowo jako przynaglenie do
zatrzymania się nad sobą i wniknięcia do mego ogrodu, który tak często jest
plątaniną bluszczu i nieprzyjaznych chwastów. Przyjmij ziemię mego serca,
wyrwij każdy grzech, bądź mym Ogrodnikiem. Dziękuję Tobie, Panie za to, że czas
Wielkiego Postu nadal trwa. Amen.
Zatrzymaj się. Popatrz wokoło. Czy codzienna pogoń „za czymś” nie niszczy mojej relacji z Jezusem? Skup się na ogrodzie swego serca. Rozpocznij pielęgnowanie od gruntownego oczyszczenia z brudów, dlatego w najbliższym czasie udaj się do spowiedzi świętej. Niech kiełkuje w Tobie Boże ziarno!