2020-12-11
Już od trzeciej niedzieli adwentu nasza myśl zwraca się ku Bożemu Narodzeniu – pamiątce pierwszego przyjścia naszego Pana Jezusa Chrystusa. Dzisiejsza antyfona na wejście: „Radujcie się zawsze w Panu, raz jeszcze powiadam: radujcie się! Pan jest blisko” nadaje dzisiejszej niedzieli radosny charakter. „Pan jest blisko!” Zbliża się nasz Zbawiciel.
Pojawił się człowiek posłany przez Boga, Jan mu było na imię. Przyszedł
on na świadectwo, aby zaświadczyć o Światłości, by wszyscy uwierzyli przez
niego. Nie był on światłością, lecz posłanym, aby zaświadczyć o Światłości.
Takie jest świadectwo Jana. Gdy Żydzi wysłali do niego z Jerozolimy kapłanów i
lewitów z zapytaniem: «Kto ty jesteś?», on wyznał, a nie zaprzeczył,
oświadczając: «Ja nie jestem Mesjaszem». Zapytali go: «Cóż zatem? Czy jesteś
Eliaszem?» Odrzekł: «Nie jestem». «Czy ty jesteś prorokiem?» Odparł: «Nie!»
Powiedzieli mu więc: «Kim jesteś, abyśmy mogli dać odpowiedź tym, którzy nas wysłali?
Co mówisz sam o sobie?»
Powiedział: «Jam głos wołającego na pustyni:
Prostujcie drogę Pańską, jak powiedział prorok Izajasz». A wysłannicy byli
spośród faryzeuszów. I zadawali mu pytania, mówiąc do niego: «Czemu zatem
chrzcisz, skoro nie jesteś ani Mesjaszem, ani Eliaszem, ani prorokiem?» Jan im
tak odpowiedział: «Ja chrzczę wodą. Pośród was stoi Ten, którego wy nie znacie,
który po mnie idzie, a któremu ja nie jestem godzien odwiązać rzemyka u Jego
sandała».
Działo się to w Betanii, po drugiej stronie Jordanu, gdzie Jan udzielał chrztu.
W dzisiejszej Ewangelii naszą uwagę przykuwa postać Jana Chrzciciela – wielkiego proroka, ostatniego proroka Starego Przymierza. „Pojawił się człowiek posłany przez Boga, Jan mu było na imię”. Jan był prorokiem, który mógł już konkretnie wskazać na Mesjasza, na Zbawiciela. „Pośród was stoi Ten, którego wy nie znacie, który po mnie idzie, a któremu ja nie jestem godzien odwiązać rzemyka u Jego sandała”.
Zadanie Jana Chrzciciela zostało w Prologu Ewangelii według św. Jana jasno określone i polegało na dawaniu świadectwa. „Nie był on światłością, lecz posłanym, aby zaświadczyć o Światłości”. Jak doskonale wiemy Jan Chrzciciel spisał się z tego zadania znakomicie. Jan, nawiązując do proroctwa starotestamentalnego (por. Iz 40,3), nazwał siebie głosem wołającego na pustyni: „Jam głos wołającego na pustyni”. Jan Chrzciciel zapowiadał wyzwolenie z więzów grzechu i wzywał do nawrócenia: „Prostujcie drogę Pańską”. Był doskonale świadomy, że jego chrzest jest tylko przygotowaniem ludzi na spotkanie z Mesjaszem, któremu nie jest godzien odwiązać rzemyka u sandała. Jan postawił siebie w roli pokornego narzędzia w rękach Boga, dlatego też z pokorą i z ufnością wypełniał swoje posłannictwo. Był on świadkiem Chrystusa, świadkiem, który już poznał Tego, którego poprzedzał. Jego wezwanie nie ograniczało się tylko do teraźniejszości, lecz było też ukierunkowane na perspektywę eschatologiczną.
Abp Grzegorz Ryś stwierdził: „Jan Chrzciciel wzywał ludzi, żeby wyznali grzechy, bo widział, że między nimi stoi Ten, który je zabierze. Gdyby nie wiedział, że jest już Jezus, to by ich do takiego wyznania nie prowokował, bo w imię czego? On nie miał mocy zmazać im grzechów, zgładzić ich. Nie był to więc chrzest sakramentalny. Ten typ chrztu nazywa się chrztem pokuty. Ktoś, kto był świadom swoich grzechów, wchodził do wody i wyznawał grzechy z pragnieniem, że chciałby się z nich obmyć, ale wiedział, że Jordan ich nie zgładzi. Natomiast chrzest sakramentalny gładzi grzechy. To jest ta zasadnicza różnica. W tym Jezus jest mocniejszy od Jana Chrzciciela”.
Zastanów się:
Poznaj historię rorat i postaraj się w tym tygodniu uczestniczyć we Mszy św. roratniej.