2021-02-25
Jezus wziął z sobą Piotra, Jakuba i Jana i
zaprowadził ich samych osobno na górę wysoką. Tam przemienił się wobec nich.
Jego odzienie stało się lśniąco białe tak, jak żaden wytwórca sukna na ziemi
wybielić nie zdoła. I ukazał się im Eliasz z Mojżeszem, którzy rozmawiali z
Jezusem. Wtedy Piotr rzekł do Jezusa: „Rabbi, dobrze, że tu jesteśmy; postawimy
trzy namioty: jeden dla Ciebie, jeden dla Mojżesza i jeden dla Eliasza”. Nie
wiedział bowiem, co należy mówić, tak byli przestraszeni. I zjawił się obłok,
osłaniający ich, a z obłoku odezwał się głos: „To jest mój Syn umiłowany, Jego
słuchajcie”.
I zaraz potem, gdy się rozejrzeli, nikogo już nie widzieli przy sobie, tylko samego Jezusa. A gdy schodzili z góry, przykazał im, aby nikomu nie rozpowiadali o tym, co widzieli, zanim Syn Człowieczy nie powstanie z martwych. Zachowali to polecenie, rozprawiając tylko między sobą, co znaczy powstać z martwych.
Uczniowie
byli świadkami niewiarygodnego cudu. Zauważyli, że odzienie Jezusa stało się
białe jak światło. Mogli podziwiać, że Jezus jest prawdziwym Bogiem. To
doświadczenie zrobiło na nich tak wielkie wrażenie, że Piotr, zapominając o
wszystkim, zawołał do Jezusa: Panie,
dobrze, że tu jesteśmy (w. 5). Wydarzenie na górze oczarowało apostołów i uświadomiło,
że droga do przemienienia prowadzi przez wysiłek podejmowania nieustannego
codziennego nawrócenia. Jeżeli iść przez życie, to tylko z
Bogiem. Jeżeli Mu zaufamy, to dokona się w nas prawdziwa przemiana. I
nasze choroby i cierpienia kiedyś przeminą i zamienią się w radość i
szczęście. A ciemności śmierci zamienią się w światło życia wiecznego.
Droga przemiany przypomina więc wchodzenie na wysoką górę. Siłę do wspinania się na szczyt czerpiemy z uważnego wsłuchiwania się w głos Boga: To jest
mój Syn umiłowany, Jego słuchajcie (w. 7). Tak, słuchanie
Chrystusa, Jego Ewangelii, nauczania Kościoła, głosu sumienia prowadzą do prawdziwej
przemiany.
Apostołowie w chwili przemienienia Pana Jezusa byli
przestraszeni, gdyż po raz pierwszy widzieli Go w pełni chwały i blasku Jego boskości. Cóż
oni musieli przeżywać w swoim wnętrzu, widząc swego Mistrza w świetle Bożej
piękności. Ich serca bez wątpienia musiały być rozpalone,
rozświetlone tym niezwykłym wydarzeniem. I choć zeszli z góry, to odtąd nosili już w sobie światło
przemienienia. Przed nimi była jeszcze długa wędrówka, wiele prób i doświadczeń - pascha Pana: męka, śmierć i tajemnica zmartwychwstania.
Rodzi się zatem pytanie, dlaczego w nas,
niosących blask przemienienia – Eucharystii, moc Słowa, łaska Przebaczenia – tak
mało światła? Skąd tyle powierzchowności, bylejakości, słabości? Jakże wejść na
górę Krzyża, skoro tyle przegranych bitew każdego dnia? Odpowiedzi jest wiele –
nie wystarczy tylko powtarzać za innymi: "Taki dzisiaj świat!". Problem tkwi głębiej –
brakuje źródła: „Jeśli chcesz znaleźć źródło, musisz iść do góry, pod prąd (...). Strumieniu, odsłoń mi tajemnicę swego początku” - przekonuje św. Jan Paweł II w swoim poemacie Tryptyk
rzymski.
Dlaczego boimy się wysiłku, uciekamy od tego, co trudne, odrzucamy
swój krzyż wierności, prawości i służby. Brakuje nam radosnego zdumienia, płynącego
z doświadczenia wspaniałości Boga – tego, które wypełniało Apostołów, Dobrego
Łotra, syna marnotrawnego i kobietę uwolnioną do siedmiu złych duchów.
Wielu chrześcijan jest samotnych i łaknących miłosierdzia Pana (Miser
misericordia) pośród społeczności, która się nie zdumiewa Jego
miłością – wystarczy im "jedynie
istnieć i przemijać". Może i ja dzisiaj na własne życzenie swoje twórcze, życiodajne
zdumienie tanio rozmieniam na strach, który nie pozwala mi na cud przemiany.
Prawdziwe zwycięstwo nad sobą to zwycięstwo nad strachem.
W chwili medytacji nad Słowem odpowiem sobie na następujące pytania:
Modlitwa o przemianę własnego życia
Panie Jezu, staję razem z Tobą taki jaki jestem na Górze Tabor, aby odmienić to co we mnie grzeszne, gdyż pragnę zaczerpnąć z Twojej miłości, która jest impulsem i motorem przemiany mego życia.
Przepraszam za moje grzechy, żałuję za nie, proszę przebacz mi. W Twoje Imię przebaczam wszystkim cokolwiek uczynili przeciwko mnie. Wyrzekam się szatana, złych duchów i ich dzieł.
Oddaję się Tobie Panie Jezu całkowicie teraz i na wieki.
Zapraszam Cię do mojego życia, przyjmuję Cię
jako mojego Pana, Boga i Odkupiciela.
Uzdrów mnie, odmień mnie, wzmocnij
na ciele, duszy i umyśle.
Przybądź Panie Jezu,
osłoń mnie Najdroższą Krwią Twoją
i napełnij Swoim Duchem Świętym.
Kocham Ciebie Panie Jezu. Dzięki Ci składam.
Pragnę podążać za Tobą każdego dnia w moim życiu.
Amen.
W tym szczególnym czasie powierz Panu wszystkie osoby, które potrzebują cudu nawrócenia, ale wyraź też wdzięczność za tych, którzy narodzili się na nowo do życia z Bogiem: Panie, dobrze, że Cię spotkaliśmy na drodze naszego życia, gdyż Ty jesteś naszą nadzieją, a celem naszego życia i wiecznego szczęścia, to bycie z Tobą na wieki!