2021-09-10
Jezus
udał się ze swoimi uczniami do wiosek pod Cezareą Filipową. W drodze pytał
uczniów: «Za kogo uważają Mnie ludzie?» Oni Mu odpowiedzieli: «Za Jana
Chrzciciela, inni za Eliasza, jeszcze inni za jednego z proroków». On ich
zapytał: «A wy za kogo Mnie uważacie?» Odpowiedział Mu Piotr: «Ty jesteś
Mesjasz».
Wtedy surowo im przykazał, żeby nikomu o Nim nie mówili. I zaczął ich
pouczać, że Syn Człowieczy wiele musi wycierpieć, że będzie odrzucony przez
starszych, arcykapłanów i uczonych w Piśmie; że zostanie zabity, ale po trzech
dniach zmartwychwstanie. A mówił zupełnie otwarcie te słowa. Wtedy Piotr wziął
Go na bok i zaczął Go upominać. Lecz On obrócił się i patrząc na swych uczniów,
zgromił Piotra słowami: «Zejdź Mi z oczu, szatanie, bo nie myślisz po Bożemu,
lecz po ludzku».
Potem przywołał do siebie tłum razem ze swoimi uczniami i rzekł im: «Jeśli ktoś chce pójść za Mną, niech się zaprze samego siebie, niech weźmie krzyż swój i niech Mnie naśladuje. Bo kto chce zachować swoje życie, straci je; a kto straci swe życie z powodu Mnie i Ewangelii, zachowa je».
Jezus przyszedł z uczniami do Banias pod
Cezareą Filipową. Było to miejsce pogańskiego kultu bożka natury, a później
całej gromady idoli. Miejsce przesiąknięte kultem przeróżnych bóstw. Właśnie w
tym miejscu Jezus zapytał apostołów, za kogo uważają Go ludzie i kim On jest
dla swoich uczniów.
Dzisiejszy świat także jest przesiąknięty kultem różnych
bożków i idoli – pieniądz, sława, beztroska, szczęście, praca, internet,
smartfon, używki, władza, poważanie, dobra opinia, markowe ubrania… Jezus staje
dziś także przed nami, którzy to wszystko widzimy, a być może nawet świadomie
lub nieświadomie w jakiś sposób czcimy, i zaczyna stawiać przed nami różne
pytania: Kim Ja jestem dla tych ludzi? Kim
jestem w ludzkiej opinii? Kim jestem w Twojej opinii? Co dla Ciebie znaczę? Kim
jestem dla Ciebie?
Jezus stawia dziś pytania, na które chce usłyszeć od nas konkretnych odpowiedzi. Musimy zdobyć się na to, by całym sobą odpowiedzieć Bogu na Jego pytania, pomimo iż widzimy, że może czekać nas niewygodny krzyż. Są pytania, na które musimy się przełamać i za wszelką cenę odpowiedzieć, jeśli chcemy na sto procent pójść za Chrystusem. Jest także krzyż, który musimy wziąć, przyjąć i nieść, jeśli chcemy iść dalej za Panem. Jest więc i droga do przejścia, którą jest życie i którą musimy przejść, ale to, jak ją przejdziemy, zależy tylko i wyłącznie od nas oraz naszych małych i wielkich decyzji, które musimy podejmować.
Często logika Pana Boga jawi się nam - ludziom jako coś nielogicznego i pozbawionego sensu. Takiemu myśleniu uległ Piotr Apostoł, który zaczął upominać Pana i który usłyszał: «Zejdź Mi z oczu, szatanie, bo nie myślisz po Bożemu, lecz po ludzku». Potrzeba więc, abyśmy starali się przyjąć to Boże myślenie, to Boże patrzenie na to wszystko, co nas spotyka. Często życzymy sobie szczęścia i pomyślności, ale tak naprawdę zapominamy, że potrzeba nam tej Bożej pomyślności, by nasza myśl była po Bożej myśli.
Zapominamy, że prawdziwym szczęściem nie jest to chwilowe szczęście, ale to wieczne. Może powiemy: no ładne mi to szczęście, które wiąże się z krzyżem, ale musimy jednak pamiętać, że ze śmierci, którą niesie ze sobą krzyż, zawsze płynie nadzieja zmartwychwstania. Chrystus Zmartwychwstały, prawdziwy Mesjasz, uczynił krzyż znakiem nie porażki, a szczęścia. W dzisiejszej Ewangelii Jezus pod Cezareą Filipową wskazuje uczniom drogę krzyża jako drogę życia i jedyny sposób na naśladowanie Mistrza. Tym krzyżem mogą stać się dla nas: codzienne obowiązki, choroba, nasze porażki, nasza niewystarczalność, nasze ograniczenia, nasze cierpienia, grzechy, z którymi nie umiemy sobie poradzić…
Ale jeśli to wszystko przyjmiemy, zaprzemy się siebie i zamiast patrzeć tylko na swoje siły, zaczniemy patrzeć na Chrystusa i kroczyć za Nim, możemy być pewni zwycięstwa. Dowodem tego są apostołowie, których czcimy jako świętych. Wszyscy, oprócz św. Jana, ponieśli śmierć męczeńską. Po ludzku przegrali, po Bożemu – złożyli najpiękniejsze świadectwo Jezusowi i Ewangelii.
W sposób szczególny w tych dniach w Kościele
w Polsce patrzymy na dwóch ludzi, którzy zostają wyniesieni do chwały ołtarzy,
a tym samym ogłoszeni błogosławionymi (łac. beatus – szczęśliwy).
Są to:
kard. Stefan Wyszyński oraz matka Elżbieta Róża Czacka. Patrząc na ich życie,
widzimy ludzi, których krzyż nie był wcale lekki, ale dźwigali go wiernie za
Chrystusem i dla Chrystusa.
Kard. Stefan Wyszyński jako młody chłopiec stracił
mamę, a jako młody kleryk bardzo chorował. Podczas święceń kapłańskich z
posadzki podnosił go kościelny. Jako prymas Polski był przez trzy lata więziony,
a przez ponad trzydzieści pięć lat był pod stałą obserwacją funkcjonariuszy
państwowych. Cierpiał na chorobę nowotworową, w wyniku której zmarł.
Matka
Elżbieta Róża Czacka, chociaż urodziła się w pałacu, w zamożnej i znakomitej
rodzinie (była hrabianką), w wieku dwudziestu dwóch lat całkowicie straciła
wzrok. Czy po ludzku to jest szczęście?
To, że Kościół stawia ich dzisiaj przed nami jako wzorce kroczenia za Panem, bierze się z ich zaparcia się samych siebie, odpowiedzenia na Boże wezwanie i kroczenia z cierpliwością, a nade wszystko z miłością za Chrystusem. Bóg z ich doświadczeń wyciągnął wielkie dobro: kard. Stefan Wyszyński był mężnym pasterzem, który bezpiecznie przeprowadził Kościół w Polsce przez tragedię komunizmu i dzielnie umacniał wiarę ludzi wierzących w ciężkich czasach. Matka Róża założyła zgromadzenie zakonne oraz towarzystwo opieki nad ociemniałymi i była opiekunką ludzi niewidomych. Oboje przyjęli swoje krzyże i szli za Chrystusem, którego ukochali ponad to życie ziemskie.
Kard. Stefan Wyszyński mówił: „Mówi się,
że czas to pieniądz. A ja wam powiem: CZAS
TO MIŁOŚĆ”. W czasie swego internowania pisał: „Kariera w Kościele wymaga
gotowości, by pójść z Chrystusem i na krzyż, i do więzienia. A choćby to się
nie udało jak Piotrowi, jednak przez to doświadczenie przejść trzeba…”.
Matka Róża zaś przypominała często: „PRZEZ KRZYŻ – DO NIEBA”. Więc nie ma co się zastanawiać i na co czekać, skoro czas to miłość, to biegnijmy co sił przez krzyż do nieba… Miejmy również w pamięci słowa św. Pawła: „Nie daj Boże, bym się miał chlubić z czego innego, jak tylko z krzyża Pana naszego Jezusa Chrystusa, dzięki któremu świat stał się ukrzyżowany dla mnie, a ja dla świata” (Ga 6,14).
Pomyśl i postaraj się odpowiedzieć na następujące pytania:
Święci Apostołowie – módlcie się za nami!
Bł. kardynale Stefanie Wyszyński – módl się za nami!
Bł. matko Elżbieto Różo Czacka – módl się za nami!
Proponuję następujące działania (actio):
- znajdź w tym tygodniu czas na osobistą modlitwę i odpowiedz w ciszy Jezusowi na pytania, które przed Tobą stawia.
- zapoznaj się z życiorysami nowych błogosławionych albo swojego patrona z bierzmowania.
- NIE CZEKAJ! SKORO CZAS TO MIŁOŚĆ, TO BIEGNIJ CO SIŁ PRZEZ KRZYŻ DO NIEBA!