2021-12-09
Przyszli także celnicy, żeby przyjąć chrzest, i rzekli do niego: «Nauczycielu, co mamy czynić?» On im powiedział: «Nie pobierajcie nic więcej ponad to, co wam wyznaczono».
Pytali go też i żołnierze: «a my co mamy czynić?» On im odpowiedział: «Na nikim pieniędzy nie wymuszajcie i nikogo nie uciskajcie, lecz poprzestawajcie na waszym żołdzie».
Gdy więc lud oczekiwał z napięciem i wszyscy snuli domysły w swych sercach co do Jana, czy nie jest Mesjaszem, on tak przemówił do wszystkich: «Ja was chrzczę wodą; lecz idzie mocniejszy ode mnie, któremu nie jestem godzien rozwiązać rzemyka u sandałów. on będzie was chrzcił Duchem Świętym i ogniem. Ma on wiejadło w ręku dla oczyszczenia swego omłotu: pszenicę zbierze do spichlerza, a plewy spali w ogniu nieugaszonym».
Wiele też innych napomnień dawał ludowi i głosił dobrą nowinę.
Owo wezwanie do radości najwyraźniej wybrzmiewa w drugim czytaniu z Listu św. Pawła do Filipian: „Radujcie się (…) Pan jest blisko!” (Flp 4,4-5). Również w pierwszym czytaniu z Księgi proroka Sofoniasza mamy także zachętę do radości: „Wyśpiewuj, Córo Syjońska! Podnieś radosny okrzyk, Izraelu! Ciesz się i wesel z całego serca” (So 3,14). Jednak w Księdze proroka Sofoniasza radość jest także przypisywana Bogu: „Uniesie się weselem nad tobą, odnowi swą miłość, wzniesie okrzyk radości” (So 3,17). Radość Boga i człowieka urzeczywistniła się już przed dwoma tysiącami lat w tajemnicy Bożego Narodzenia. Jednak radość, o której jest mowa w dzisiejszych czytaniach ma być naszą nieustanną, stałą, radością – radością bez końca.
Kiedy mówi się w Kościele o radości, nawet w kontekście czytań liturgicznych, o radości w liturgii, o radości świątecznej, to ktoś może zapytać – jak się cieszyć, jak przeżywać radość wobec tylu smutnych doświadczeń? Rzeczywiście jak się mają cieszyć nasi bracia i siostry prześladowani za wiarę na Bliskim Wschodzie i w niektórych regionach Afryki? Jakie będzie tegoroczne Boże Narodzenie skoro tyle osób, a nawet całych rodzin doświadcza negatywnie pandemii? Jak przeżyć ten trudny czas świąteczny, kiedy ktoś utracił kogoś spośród swoich bliskich? Myślimy tu także o wielu chorych onkologicznie którzy każdego dnia lękają się o zdrowie, by nie nastąpił nawrót choroby. Jak wiele osób codziennie przeżywa różnego rodzaju takie lub podobne lęki. Trzeba też pomyśleć o osobach samotnych, które cierpią fizycznie przez niedołężność, albo też o samotnych, którzy czują się opuszczeni przez bliskich i pozostawieni sami sobie. Ilu jest takich cierpiących duchowo? W ilu rodzinach codziennie przeżywa się kłopoty z powodu alkoholu lub z powodu złości czy zawiści? Chyba wielu myśli także o młodych, którzy zatracili sens i nawet wspomnienie prawdziwej radości, którzy na próżno szukają radości w tej gonitwie za sukcesem, pieniędzmi, czy w pozornej rozrywce, w wygodnym, często w rozpasanym i bezmyślnym życiu, w upojeniu, w sztucznym raju takich czy innych narkotyków. Współcześnie młodzież ma tyle rozrywek, a jest często tak smutna, zamknięta, znudzona. Nic ich nie cieszy, nie interesuje, choćby mieli wszystko czego pragną. Dlaczego tak jest? Bo bez Boga wszystko jest nudne i wszystko jest bez sensu, i wszystko jest za mało. Takie są konsekwencje rozejścia się z pragnieniem Boga. Źródłem naszych smutków w dużym stopniu jest właśnie jakiś rodzaj odejścia od Boga.
Jak zatem te wszystkie wspomniane doświadczenia zestawić z ową radością, o której dziś słyszymy w liturgii? Przecież to jakby dwa odmienne światy.
Rzeczywiście, my nie potrafimy zestawiać owych smutków i lęków z radością. My musimy na te biedy i na ludzkie dramaty patrzeć właśnie przez pryzmat owej radości, o której dziś słyszymy w liturgii. Bo źródłem prawdziwej radości jest nasz Pan Jezus Chrystus, jedyna nasza nadzieja. Jego Dobra Nowina, o której słyszymy w Ewangelii jest naszą radością (Łk 3,18). W Chrystusie wszystko i każdy może przeżyć swój „nowy początek”. To jest radość. To przez Niego i w Nim wraca nadzieja w najtrudniejszych ludzkich doświadczeniach osobistych, małżeńskich, rodzinnych i wszystkich innych. Można powiedzieć, że dla wszystkich zranionych przez życie i dla wszystkich zdawałoby się „osieroconych” przez radość, właśnie w Chrystusie jest prawdziwa radość. W takiej radości, w takim zwróceniu się do Jezusa Chrystusa jest początek naszej prawdziwej radości.
Dlatego, kiedy Bóg rozpoczął dzieło naszego zbawienia, to wówczas wszystko rozpoczęło się od znamiennych słów, które padły w momencie zwiastowania: „Raduj się Maryjo” (Łk 1,28). Z kolei w Litanii loretańskiej do NMP mamy takie piękne wezwanie: „Przyczyno naszej radości – mój się za nami”.
Naszym celem na te najbliższe dni Adwentu nie jest jedynie „pocieszyć smutek”, ale przede wszystkim rozpalić prawdziwą radość.
Życzmy sobie wzajemnie, abyśmy przez sakrament spowiedzi św., do której przystąpimy zapewne w najbliższych dniach, mogli zbliżające się dni świąteczne przeżyć w prawdziwej radości serca.
Przygotuj się przez spowiedź św. na doświadczenie radości w dniach świąt Narodzenia Pańskiego.
ks. Franciszek Koenig