2022-01-29
Wtedy powiedział do nich „Z pewnością przypomnicie mi przysłowie: „Lekarzu, ulecz samego siebie. Dokonaj także tutaj, w swojej ojczyźnie, tych rzeczy, które, jak słyszeliśmy, wydarzył się w Kafarnaum”.
I dodał: „Zapewniam was, że żaden prorok nie jest mile widziany w swojej ojczyźnie. Naprawdę mówię wam: Wiele wdów było w Izraelu w czasie Eliasza, kiedy niebo zostało zamknięte na trzy lata i sześć miesięcy, tak iż w całym kraju nastał wielki głód. A do żadnej z nich Eliasz nie został posłany, tylko do wdowy w Sarepcie Sydońskiej. I wielu było trędowatych w Izraelu za proroka Elizeusza. A żaden z nich nie został oczyszczony, tylko Syryjczyk Naaman”.
Wszyscy w synagodze, słysząc to, zawrzeli gniewem. Zerwali się, wyrzucili Go z miasta i, chcą Go strącić w przepaść, wyprowadzili na szczyt góry, na której ich miasto było zbudowane. Lecz On jednak przeszedł pomiędzy nimi i oddalił się.
Dopóki Jezus mówił o swojej misji, przyświadczano Mu i chwalono. Gdy zaczął mówić o udziale słuchaczy w tym posłannictwie, zaczęło się wrzenie. Co powiedziałby dziś Tobie?
Nie lubimy,
gdy ktoś mówi nam przykrą prawdę. Co się w nas dzieje? W jaki sposób reagujemy?
Aby jakieś słowa mogły do nas dotrzeć, musimy zwrócić na nie uwagę. Tacy już
jesteśmy, tak funkcjonuje nasz umysł. I w przypadku gorzkich słów emocjonalnie przekierowujemy uwagę z prawdy na przykrość.
Prawda przestaje się liczyć, a
skupiamy się na tym, że ktoś wypowiedział się niestosownie, za mocno,
nietaktownie, przesadnie, niepotrzebnie, arogancko. Gromadzimy w sobie energię
do odrzucenia słów ze względu na ich ładunek emocjonalny, a nie treść i
przesłanie jakie niosą.
Na przykład, gdy słyszymy, że jako katolicy nie czytamy
Pisma świętego, zaraz się unosimy honorem i przytaczamy przypadki osób
czytających. Gdy ktoś wspomni inne wyznania częściej sięgające po Biblię,
zaperzamy się odpowiadając, że oni ją przekręcają w interpretacji. Kiedy
uczestnicy teleturniejów wykładają się na najprostszych pytaniach o osoby ze
Starego Testamentu reagujemy szyderczym śmiechem albo kiwamy głową z
politowaniem. Niewiele różnimy się od mieszkańców Nazaretu, znajomych i
sąsiadów Jezusa i Maryi, którzy nie chcieli przyjąć do wiadomości, że dziś wyganiają
proroka – Jezusa, jak ich przodkowie wygonili proroka Eliasza.
Przykre jest to dla naszych uszu, że pozbawiamy się obecności Bożych mężów przez nasze uprzedzenia, drobne złośliwości, niechęć i małoduszność. Nie mieści nam się w głowie, że tuż obok, po sąsiedzku może przemawiać Bóg i wykorzystywać do tego dobrze nam znajome osoby, za które nie dalibyśmy złamanego grosza. Kto to jest? Jakim prawem przemawia, jak śmie nas pouczać?! To przecież niemożliwe… – uspokajamy i usypiamy swoje sumienie. To niemożliwe, żeby duchowe odrodzenie dokonało się w naszej parafii, rozwój gospodarczy w naszym rejonie i wysoki poziom nauczania w naszej szkole.
Nie chcemy słuchać tego, że jednym ze znaków towarzyszących głoszeniu Dobrej Nowiny jest uzdrowienie chorych. Tak myśleć mogą tylko ekscentrycy, którzy niedokładnie zrozumieli Jezusa. Nikt myślący zdroworozsądkowo w to nie wierzy. Dlatego zaskoczony obojętnością Jezus przywołuje przykład Naamana. Mówi do swych rodaków i do wszystkich zdystansowanych do Jego misji: I właśnie dlatego uzdrowiony został tylko obcokrajowiec, pół poganin, wrogi dowódca, którego przekonały słowa młodej dziewczyny – prostej służącej. I którego przed fochem uchronili trzeźwo myślący słudzy – prości ludzie, którzy przyjęli, że Bóg może działać przez najprostsze znaki.
Trudno nam przyjąć, że Bóg działa poza granicami dobrze ufortyfikowanej wierzącej społeczności, która tak bardzo urosła w swej dumie z wielowiekowej pobożności, że już nie potrzebuje Jezusa lekarza i cudotwórcy. Wyprowadza się więc takiego niewygodnego Jezusa na skraj przepaści, aby samemu nadal wieść niezmącone niczym życie wyznawcy Boga jedynego i odległego. Nie potrzebne są nam te nowinki, nawet jeśli jakiś Wędrowny Nauczyciel nazywa je Dobrą Nowiną.
Jezus nie pozwól mi zatrzymać się na poziomie samozadowolenia ze swej wiary i spełnianych praktyk. Daj mi otwartość na Ciebie przychodzącego ciągle, by powiedzieć mi, że Dobra Nowina DZIŚ zagościła do mojego kościoła, domu i rodziny. Pozwól mi mądrze odczytać zdarzenia minione, bym nie przegapił aktualnych.
Jeśli
czytając rozważanie nie pomyślałeś o innych, ale odniosłeś te słowa do siebie,
wypisz trzy przestrzenie, w których twoja wiara potrzebuje ożywiania i nowej
obecności Jezusa.
Jeśli pomyślałeś o innych, przeczytaj rozważanie jeszcze raz.