2022-10-28
Jezus wszedł do Jerycha i przechodził przez miasto. A pewien człowiek, imieniem Zacheusz, który był zwierzchnikiem celników i był bardzo bogaty, chciał koniecznie zobaczyć Jezusa, któż to jest, ale sam nie mógł z powodu tłumu, gdyż był niskiego wzrostu. Pobiegł więc naprzód i wspiął się na sykomorę, aby móc Go ujrzeć, tamtędy bowiem miał przechodzić.
Gdy Jezus przyszedł na to miejsce, spojrzał w górę i rzekł do niego: «Zacheuszu, zejdź prędko, albowiem dziś muszę się zatrzymać w twoim domu». Zszedł więc z pośpiechem i przyjął Go rozradowany. A wszyscy, widząc to, szemrali: «Do grzesznika poszedł w gościnę».
Lecz Zacheusz stanął i rzekł do Pana: «Panie, oto połowę mego majątku daję ubogim, a jeśli kogoś w czymś skrzywdziłem, zwracam poczwórnie».
Na to Jezus rzekł do niego: «Dziś zbawienie stało się udziałem tego domu, gdyż i on jest synem Abrahama. Albowiem Syn Człowieczy przyszedł odszukać i zbawić to, co zginęło».
Do spotkania z Zacheuszem doszło w szczególnym momencie życia Jezusa. Jerycho było jednym z ostatnich przystanków na drodze Chrystusa do Jerozolimy (Łk 9,51−19,28) na Święto Paschy, podczas którego oddał za nas życie na krzyżu.
Jerycho znajduje się poniżej poziomu morza (270 m p.p.m.), co jest symbolem grzechu, upadku i zła. Było to pierwsze miasto zdobyte i zburzone przez Izraelitów w Ziemi Obiecanej po przejściu Jordanu (Joz 6,1-21), zostało ono przeklęte przez Jozuego i miało zostać podniesione z upadku za cenę dwóch synów tego, który je odbuduje, co w istocie się stało (Joz 6,26; 1 Krl 16,34).
W Jerychu Pan Jezus spotkał Zacheusza, wysoko postawionego celnika. Celnicy byli poborcami podatków, zbieranych na rzecz Rzymian, a więc byli współpracownikami okupantów. Niechęć, a nawet nienawiść do nich wiązała się nie tylko z ich kolaboracją, ale również z tym, że nie zarabiając wiele, zawyżali stawki podatków, nadwyżkę zostawiając sobie - byli więc nie tylko zdrajcami, ale i złodziejami. Zacheusz, z racji bycia przełożonym celników (por. Łk 19,1), musiał szczególnie okradać swoich pobratymców, co znajduje potwierdzenie w późniejszej części perykopy (por. w. 8), a przez to być szczególnie przez nich znienawidzony. Jego zamożność pochodziła z krzywdzenia innych ludzi.
Zacheusz musiał wcześniej słyszeć o Panu Jezusie, ponieważ gdy dowiedział się, że ten wchodzi do miasta, chciał Go zobaczyć. Czy kierowała nim ciekawość, czy pragnienie nawrócenia - tego nie wiemy. Widząc jednak nieustępliwość w próbie spotkania Jezusa, nie możemy mieć wątpliwości, że na tym spotkaniu Zacheuszowi bardzo zależało. Dlatego wspiął się na sykomorę.
Sykomora - dziki figowiec występujący na terenach dzisiejszej Palestyny - potrafi sobie świetnie radzić w niesprzyjających okolicznościach. Na przykład, gdy zasypie ją piasek, potrafi rosnąć dalej - jej pień i gałęzie stają się korzeniami. Zacheusz, podobnie jak sykomora, szukał życia, a raczej: Życia, nawet jeśli nie był tego świadom.
Sykomora jest dzikim drzewem, tak i poszukiwanie Boga przez Zacheusza było „dzikie”, niemal komiczne, bo naraził się na śmieszność. Nasze poszukiwania Boga też mogą być niedoskonałe, ale jeśli są szczere i gorliwe, to nie pozostaną bez odpowiedzi Boga. Jezus sam powiedział, że „musi” przyjść do Zacheusza. Bóg „musi”! Bóg jest wolny od przymusu, ale to pokazuje, jak bardzo Jezus chciał zbawienia celnika z Jerycha, jak bardzo Mu na nim zależało.
Ważne jest również znaczenie imienia Zacheusz. Imię w starożytnym Izraelu było szczególnie istotne, ponieważ za imieniem stoi tożsamość, niejako cała osoba. Poznać czyjeś imię, to poznać kogoś do głębi, poznać, kim naprawdę jest. Zacheusz pochodzi od hebrajskiego zakkai, co oznacza „czysty”. To paradoks, ponieważ celnicy byli uważani za nieczystych rytualnie, nie mogli uczestniczyć w kulcie, łożyć na świątynię. To wskazuje, że Zacheusz był dobry, jednak przez swoje grzeszne życie zatracił tożsamość daną mu przez Stwórcę. Tak dzieje się również z nami, gdy oddalamy się od Boga. Spotkanie z Jezusem przywróciło mu godność; nasze spotkanie z Bogiem czyni nas na powrót tymi, kim jesteśmy naprawdę, przywraca nam dobre imię, co pokazuje nazwanie Zacheusza „synem Abrahama” (w. 9), a więc dziedzicem Bożych obietnic. Jezus na powrót włączył go do wspólnoty z Bogiem.
Słowa Zacheusza o hojnym zadośćuczynieniu (w. 8) pokazują dwie rzeczy: 1. Że autentyczne spotkanie z Bogiem rodzi owoce, nie zostawia człowieka obojętnym, czyni go pięknym oraz że 2. piękne życie, zgodne z Bożą wolą, nie jest przyczyną Bożego błogosławieństwa, Bożego przebaczenia, ale skutkiem - Bóg nie przyszedł do Zacheusza dlatego, że ten się nawrócił, ale Zacheusz nawrócił się, bo spotkał Syna Bożego. Ludzie, którzy być może ucierpieli z powodu działalności Zacheusza, nie rozumieli Bożego miłosierdzia, dlatego zamknęli się na Jezusa. Nam również to grozi, a przecież i my potrzebujemy przebaczenia, bo jesteśmy grzesznikami. Nie zabraniajmy Bogu być miłosiernym!
Zastanów się:
Jezu, który przyszedłeś, aby objawić pełnię miłości Ojca i uczynić nas uczestnikami tej miłości, spraw, abyśmy patrzyli na ludzi tak, jak Ty patrzyłeś i wyciągali do nich ręce, abyś przez nas mógł dotknąć ich serc i pociągnąć ich do nawrócenia i zbawienia.
Patrz z miłością na innych, zwłaszcza na tych, o których wiesz, że żyją w grzechu ciężkim - nie potępiaj ich. Pamiętaj, że Bóg przebacza Ci grzechy, dlatego przebaczaj, tak jak On. Niech dzięki Tobie ludzie zobaczą Boga, tak jak Zacheusz dzięki sykomorze.
Maciej Mierzwa
fot. Pinterest