2023-12-14
Pojawił się człowiek posłany przez Boga – Jan mu było na imię. Przyszedł on na świadectwo, aby zaświadczyć o światłości, by wszyscy uwierzyli przez niego. Nie był on światłością, lecz został posłany, aby zaświadczyć o światłości.
Takie jest świadectwo Jana. Gdy Żydzi wysłali do niego z Jerozolimy kapłanów i lewitów z zapytaniem: "Kto ty jesteś?", on wyznał, a nie zaprzeczył, oświadczając: "Ja nie jestem Mesjaszem".
Zapytali go: "Cóż zatem? Czy jesteś Eliaszem?" Odrzekł: "Nie jestem". "Czy ty jesteś prorokiem?" Odparł: "Nie". Powiedzieli mu więc: "Kim jesteś, abyśmy mogli dać odpowiedź tym, którzy nas wysłali? Co mówisz sam o sobie?"
Powiedział: "Jam głos wołającego na pustyni: Prostujcie drogę Pańską, jak rzekł prorok Izajasz". A wysłannicy byli spośród faryzeuszów. i zaczęli go pytać, mówiąc do niego: "Czemu zatem chrzcisz, skoro nie jesteś ani Mesjaszem, ani Eliaszem, ani prorokiem?" Jan im tak odpowiedział: "Ja chrzczę wodą. Pośród was stoi Ten, którego wy nie znacie, który po mnie idzie, a któremu ja nie jestem godzien odwiązać rzemyka u Jego sandała".
Działo się to w Betanii, po drugiej stronie Jordanu, gdzie Jan udzielał chrztu.
Dzisiaj znowu w Ewangelii pojawia się postać Jana Chrzciciela, która może być dla nas przewodnikiem podczas tegorocznego adwentu. Warto więc zwrócić uwagę na jego słowa i czyny. Podczas swojej działalności św. Jan Chrzciciel cały czas przygotowuje ludzi na przyjście, jak sam mówi ,,większego” od niego. W dzisiejszym świecie jest niemal nie do pomyślenia to, aby całe swoje życie poświęcić, aby ktoś mógł przyjść i nam to zabrać. Zabrać nasze dzieło, naszych współpracowników, to, co tworzyliśmy przez wiele lat.
A jednak człowiek, który prawdziwie kocha Pana Boga, jest do tego zdolny. W tym przypadku jest to Jan Chrzciciel, który doskonale wie, kim jest i po co przyszedł na świat. Zapytany, kim jest, odpowiedział, że jest głosem wołającego na pustyni. Przecież w tym momencie mógł powiedzieć, że jest prorokiem, Eliaszem, albo Mesjaszem. Jednak nie zrobił tego. Nie podszył się pod tego, kim nie był, nie przypisywał sobie chwały, ale chciał, aby w świetle stanął prawdziwy Bóg, Żywy Bóg, który chrzcić nas będzie Duchem Świętym.
Prawdziwy uczeń Chrystusa nie chce stawiać siebie w centrum, ale chce, aby to Bóg był w centrum każdego chrześcijanina. Nie przypisuje sobie żadnych zasług, gdyż wie, że bez Boga nie byłoby to możliwe. Uczeń Chrystusa chce, aby inni też byli Jego uczniami. Warto sobie w tym miejscu postawić pytanie, jak wygląda to w dzisiejszym świecie. Czy staramy się żyć na wzór uczniów, czy też dążymy, aby być zauważonymi, pochwalonymi, aby mieć jak najlepsze rzeczy. Tytuły są również tym, za czym goni dzisiejszy człowiek. Można tego doświadczyć również w hierarchii kościelnej: prałaci, kanonicy, infułaci itp. Jan Chrzciciel nie chciał mieć żadnego tytułu. Jego pokora była widoczna gołym okiem. Wszystko robił w imię Chrystusa i dla Chrystusa.
Zastanów się:
Boże, Ty widzisz, z jaką wiarą oczekujemy świąt Narodzenia Pańskiego,spraw, abyśmy przygotowali swoje serca i z radością mogli obchodzić wielką tajemnicę naszego zbawienia. Przez naszego Pana Jezusa Chrystusa, Twojego Syna, który z Tobą żyje i króluje w jedności Ducha Świętego, Bóg, przez wszystkie wieki wieków. Amen.
Postaraj się w tym ostatnim tygodniu adwentu przemyśleć to, czy umiałbyś tak jak Jan Chrzciciel całe swoje życie poświęcić dla Jezusa. Jeśli jeszcze nie byłeś/byłaś na roratach, to postaraj się pójść na nie z taką radością, z jaką idą na nie dzieci ze swoimi lampionami.
Marcin Michałkówfot. św. Jan Chrzciciel - witraż