2024-08-28
„Całe to zło z wnętrza pochodzi i czyni człowieka nieczystym” (Mk 7,23).
Ewangelia nazywa zło "po imieniu", nadaje mu konkretne określenia i cechy, zgłębia jego istotę. Jest to prawdziwa katecheza moralna pierwotnego Kościoła: „Z wnętrza bowiem, z serca ludzkiego pochodzą złe myśli, nierząd, kradzieże, zabójstwa, cudzołóstwa, chciwość, przewrotność, podstęp, wyuzdanie, zazdrość, obelgi, pycha, głupota. Całe to zło z wnętrza pochodzi i czyni człowieka nieczystym” (Mk 7,21-23).
Marek wylicza liczne wady i grzechy człowieka. Są one potwierdzeniem zasadniczej prawdy ewangelicznej: zło rodzi się w człowieku, w jego wnętrzu, należy zatem nade wszystko odnowić to wnętrze, poszukać prawdziwego lekarstwa. Zło nie jest autonomiczne, nie pochodzi z zewnątrz, rodzi się w człowieku, otrzymuje przyzwolenie od niego. Problem nie dotyczy społeczeństwa, struktury, systemu, ale serca człowieczego, z którego wszystko pochodzi.
Kard. C.M. Martini (+2012) często przypominał biblijny obraz grzechu. Zachęcał do medytacji nad grzechami bohaterów Starego i Nowego Testamentu, by lepiej zrozumieć siebie, zobaczyć swoje nieuporządkowanie, przejść drogę pokuty i przygotować się do sakramentu pojednania. Nie chodzi o to, by poznać swoje grzechy, wyznać je w spowiedzi, ale rozpoznać siebie jako grzesznika, a nade wszystko poznać Boga jako "[ojca] bogatego w miłosierdzie".
Wzorcowym tekstem starotestamentowym jest psalm Miserere (Ps 51), a nowotestamentowym - medytacja o sercu człowieka, w którym kryje się zło (Mk 7). Idąc za nauczaniem Mistrza z Nazaretu, kard. Martini twierdzi, że "człowiek jest zły ze względu na to, co chce i co wybiera, a nie ze względu na to, co doświadcza na zewnątrz" (por. Wyznanie Piotra, 74).
Jezus uczy, że to, co jest nieczyste (złe), ma swoje źródło w nieczystym sercu, w intencjach samego człowieka; to w sercu (wnętrzu) podejmowane są ludzkie pakty ze złem (por. Być z Jezusem, s. 34).
Trzeba zatem przyjąć trzy przestrogi doświadczonego przewodnika duchowego:
- byśmy nie myśleli, że lista grzechów św. Marka nas nie dotyczy, ponieważ są na niej poważne grzechy, których nigdy nie popełnili; albo, że ewangelista mówi o najgorszych grzesznikach, złych ludziach, do których my nie należymy. Jezus wskazuje na tendencje każdego ludzkiego serca, na głębokie pokłady zła, z których wyrastają wszystkie grzeszne zamierzenia;
- zarówno w historii ludzkości, jak i w dziejach Kościoła popełniono już wszystkie grzechy, nie wyłączając żadnego, o którym mówi ewangelista w swoim katalogu. Lista ta jest nadal aktualna. Z przykrością trzeba stwierdzić, że to grzechy ludzi Kościoła: kapłanów i świeckich; dotyczy wszystkich, niezależnie od pozycji w świecie czy w Kościele;
- złudzeniem jest opinia, że wystarczy utrzymywanie pewnego dystansu względem grzechu i tendencji do zła; to może prowadzić do zgubnego zadowolenia z siebie, które będzie przyczyną upadku, dlatego postuluje nie tylko, by unikać grzechu, ale również zachęca, by poważnie zaangażować się w życie duchowe, które nazywa "lataniem wysoko". Kto nie lata wysoko, upadnie, czyli wejdzie w pokusy i w grzechy (por. S. Wąsik, Formacja duchowa chrześcijanina w rekolekcjach kardynała Carlo Marii Martiniego, Kraków 2021, 243-259).
Na końcu listy grzechów umieszczono zachowanie, które nazwano głupotą (gr. aphrosýne). Jest wiele rodzajów głupoty, ale dwa zasługują na szczególną uwagę, bo wymienione są również w dwóch miejscach Ewangelii świętego Łukasza.
W rozdziale jedenastym „nierozumnymi” są nazwani faryzeusze, którzy obmywają kubek z zewnątrz, a nie troszczą się o wnętrze, pełne zdzierstwa i niegodziwości: „Nierozumni! Czyż Stwórca zewnętrznej strony nie uczynił także wnętrza?” (Łk 11,40). Głupotą w tym wypadku jest każda tego rodzaju sprzeczność. Troszczymy się o zewnętrzne zachowanie – gdyż może ono nas postawić w złym świetle, będąc łatwym do zobaczenia – a nie przejmujemy się natomiast postawą wewnętrzną.
W taką sytuację niepostrzeżenie dajemy się wciągnąć, bo łatwo jest uznać za ważne te rzeczy, o które wszyscy się troszczą, a zaniedbywać te, które są mało reklamowane i rozgłaszane, chociaż przed Bogiem mają wielkie znaczenie i doniosłość.
Innego rodzaju głupotę (gr. aphrosýne) znajdujemy napiętnowaną w dwunastym rozdziale Ewangelii świętego Łukasza, na końcu przypowieści o głupim bogaczu, który mając duże zbiory, zamierza zabezpieczyć sobie przyszłość, budując spichlerze. Pan mówi mu: „Głupcze (gr. áphron), jeszcze tej nocy zażądają twojej duszy od ciebie” (Łk 12,20).
"Zachowanie, w którym zbyt
wielkie znaczenie przypisuje się rzeczom zewnętrznym, spotyka się z dezaprobatą
Jezusa. Oczywiście nie możemy pomijać w naszym życiu tego, co zewnętrzne:
musimy pracować, budować, zarządzać. Ewangelia jednak mówi, że powinniśmy robić
to wszystko jakby mimochodem. Bo jeśli nawet są to sprawy wielkie – na przykład
rozmaite obowiązki, odpowiedzialność, osoby przez nas kochane – to królestwo
Boże jest czymś jeszcze większym. Wszystko może służyć nam pomocą i ma swoją
wartość, ale jest dziś, a jutro już tego nie będzie. Wystarczy niewiele, aby
zburzyć coś zewnętrznego. Liczy się natomiast wewnętrzne przylgnięcie do
Królestwa" (por. Być z Jezusem, s. 35n).
Ewangelie zachęcają nas do badania siebie i rozpoznania swojej grzeszności. Wszystko to w tym celu, by dotrzeć do korzeni swojej niewiedzy o Królestwie. Dopiero bowiem po uświadomieniu jej sobie, pokornym zaakceptowaniu i wyznaniu, przychodzi Jezus i przynosi z sobą dobrą, zadziwiającą Nowinę: „Nie potrzebują lekarza zdrowi, lecz ci, którzy źle się mają. Nie przyszedłem powołać sprawiedliwych, ale grzeszników” (Mk 2,17).
"Istnieje więc lekarstwo na zło. Uznać się za potrzebującego lekarstwa – to konieczny krok w stronę Słowa. Tym samym zrozumiałe stają się dwa pierwsze rozdziały Marka, ukazujące Jezusa, który „nadmiernie” zajmuje się chorymi. Jezus – wielki Lekarz, Jezus, który nie zaniedbuje żadnej choroby, który nie unika niczego, co ogranicza człowieka. Te wersety musiały napełniać pociechą niepewnego i wahającego się katechumena, objawiając mu postać Jezusa, Lekarza dla wszystkich, gotowego pomóc w każdej chorobie, ucisku, trudności. Marek mówi: właśnie po to On przyszedł" (por. Być z Jezusem, s. 37)."Zmiłuj się nade mną, Boże, w swojej łaskawości, w ogromie swego miłosierdzia wymaż moją nieprawość! Obmyj mnie zupełnie z mojej winy i oczyść mnie z grzechu mojego! Uznaję bowiem moją nieprawość, a grzech mój jest zawsze przede mną" (Ps 51,1-5).
Daj mi, o Boże, abym rozpoznał mój grzech tak, jak go rozpoznał Dawid. Spraw, aby Dziewica Maryja wyprosiła mi - według tego, co radzi św. Ignacy w trzecim ćwiczeniu pierwszego tygodnia (ĆD 63) - trzy łaski: wewnętrznego, głębokiego odczucia moich grzechów oraz odrazy do nich; poznania nieporządku, jaki jest we mnie, abym mógł tam zaprowadzić ład. Dawid mówi, że Ty kochasz prawdę w głębi bytu i że możesz mnie nauczyć tajników mądrości (por. Ps 51, 8). Naucz mnie tego porządku. I w końcu, jako trzecią łaskę, daj mi poznać świat, abym odsunął ode mnie to wszystko, co jest próżnością. Daj mi więc rozpoznać okoliczności życia, te małe rzeczy, które są przyczyną wielkich moich błędów. Spraw, abym nie zlekceważył i nie zaniedbał małych braków. Oczyść mnie, mój Boże, hizopem, abym stał się czysty; obmyj mnie i uczyń mnie bielszym od śniegu. Przywróć mi radość i wesele i niech się radują kości, któreś skruszył (Ps 51, 9-10).