2019-10-24
Maryja wybrała się w drogę i spiesząc się, poszła w górskie okolice, do pewnego miasta judzkiego. Weszła do domu Zachariasza i pozdrowiła Elżbietę. Gdy Elżbieta usłyszała pozdrowienie Maryi, podskoczyło dziecko w jej łonie, a Duch Święty napełnił Elżbietę. I zwołała donośnym głosem: „Błogosławiona jesteś między niewiastami i błogosławiony owoc Twojego łona! Czemu zawdzięczam to, że matka mojego Pana przychodzi do mnie? Gdy tylko usłyszałam Twoje pozdrowienie, podskoczyło z radości dziecko w moim łonie. Szczęśliwa jest Ta, która uwierzyła, że wypełnią się słowa powiedziane Jej przez Pana”.
Rozważ!
Wśród tekstów maryjnych zachowanych przez św. Łukasza jest scena nawiedzin u krewnej Elżbiety w miasteczku judzkim Ain Karem, ok. 10 km na zachód od Jerozolimy. Maryja – aby dotrzeć do swej krewnej – musiała przebyć odległość ok. 100 km. Okazała się zatem kobietą odważną i twardo „stąpającą po ziemi”. Nieraz okazała się wrażliwa na problemy innych i potrafiła znaleźć odpowiednie środki zaradcze, np. w Kanie Galilejskiej (J 2,1-12). Dobra matka i wychowawczyni musi być realistką i osobą praktyczną.
Kard. Martini w jednym ze swoich rozważań o Maryi pisze o Jej realizmie w życiu na zasadzie kontrastu: „Przeciwieństwem realizmu są marzeniao dobru. Pięknie jest marzyć o dobru, ale owocem tych marzeń powinno być działanie na rzecz dobra i wprowadzenie go w czyn. Święty Jakub upomina i przypomina: «Wprowadzajcie zaś słowo w czyn, a nie bądźcie tylko słuchaczami oszukującymi samych siebie» (Jk 1,22). Brak realizmu prowadzi do życia ułudą i do opowiadania bajek (…). Brak korelacji między słowem i czynem, między słuchaniem i działaniem, między obietnicą i jej dotrzymaniem niszczy, jak rak, całe nasze życie. Biblijnie ośmielamy się przypomnieć odległość pomiędzy okiem, uchem, sercem i ręką: oko przedstawia uwagę, ucho to słuchanie, serce podejmuje decyzję, ręka wykonuje czyn, konkretyzuje decyzję. Jeśli oko, ucho, serce i ręka działają każde na własny rachunek, nasze życie staje się nielogiczne, sfrustrowane, daremne. Oto głębokie znaczenie egzystencji człowieka, egzystencji, której brak harmonii” (por. Maryja – kobieta pojednania, 27). W tej biblijnej intuicji odkrywamy podstawowy wymiar skuteczności działań wychowawczych w korelacji głowy, serca i rąk, które są nie tylko elementami budowy anatomicznej, ale również odzwierciedlają sposoby oglądania i doświadczania przez człowieka rzeczywistości (J.H. Pestalozzi). Głowa oznacza zdolność istoty ludzkiej do transgresji (przekraczania) ku temu, co istnieje poza światem realnym. Serce odpowiada za zdolność do przeżywania, natomiast ręce – za podejmowanie aktywności. Wzajemne dopełnienie się wymienionych elementów eksponuje naturalny pęd człowieka ku autonomicznemu istnieniu oraz konieczność podejmowania zintegrowanego działania wychowawczego i samowychowawczego.
Wychowanie towarzyszy człowiekowi od samego początku, a podstawowym środowiskiem wychowawczym jest rodzina. Pozytywnym przykładem takiego tradycyjnego ujęcia wychowania jest realizm Maryi, który „zawiera odpowiednią proporcję pomiędzy słuchaniem, decyzją i działaniem; jest to równowaga między uchem i okiem, sercem i rękami” (por. Maryja – kobieta pojednania, 27n).
W jakim stopniu samowychowanie i wychowanie Maryi jest konkretne i realne w scenach zwiastowania (Łk 1,26-38) i nawiedzenia (Łk 1,39-45)? Ona w opisie tych wydarzeń słucha, postanawia i działa. Wprowadzenie w pełnię życia domaga się umiejętności połączenia tych trzech czynności.
Po pierwsze – Maryja słucha: realizm jest zdolnością słuchania i zastanawiania się. Co dostrzega wcześniej Maryja? Fakt: „A oto również krewna Twoja, Elżbieta, poczęła w swej starości syna i jest już w szóstym miesiącu…” (w. 36). Maryja dostrzega nie tylko wydarzenie, ale także jego znaczenie: „Dla Boga bowiem, nie ma nic niemożliwego” (w. 37). Maryja postrzega rzeczywistość i zarazem jej głęboki sens zmysłem słuchu: to jest właśnie słuchanie aktywne, konkretne, realistyczne, wrażliwe na potrzeby innych.
Po drugie – Maryja decyduje: słucha, rozważa, „co miałoby znaczyć to pozdrowienie” (w. 29) oraz pyta, „jakże się to stanie…?” (w. 34), a po głębokim zastanowieniu decyduje: „Niech mi się stanie według twego słowa” (w. 38). Ten moment decyzji serca stanowi korzeń realizmu, jego punkt centralny. Nie jest to zatem jakiekolwiek «działanie»: jest to raczej posłuszeństwo prawdzie, odpowiedź na pytanie, jest to wdrożenie w codzienną rzeczywistość tego, co się zrozumiało.
Po trzecie – Maryja działa: „wybrała się w drogę i spiesząc się, poszła w górskie okolice, do pewnego miasta judzkiego” (w. 39). Jest rzeczą interesującą rozważanie na temat dziwnego charakteru tej podróży z Galilei do Judei. Nikt nie wiedział o Elżbiecie i z pewnością rodzice oraz przyjaciele krytykowali Maryję: „Co ci przyszło do głowy teraz, kiedy wkrótce masz wyjść za mąż? Zajmij się raczej wyprawą ślubną!”. A abstrahując od tych wszystkich słów krytyki: dlaczego młoda dziewczyna w takiej sytuacji zdecydowała się pójść? Czego chce? Na co liczy? Co chce zrobić?
Maryja tymczasem realizuje plan Boga i zachowuje spokojnie w swoim sercu to, co wcześniej zamierzyła, i nic ani nikt nie jest w stanie zmienić Jej realistycznie podjętej decyzji. Ewangelista podkreśla: „poszła z pośpiechem” (w. 39), co św. Ambroży skomentował następująco: „łasce Ducha Świętego obca jest ociężałość i zwlekanie” (por. Komentarz do Ewangelii według św. Łukasza, II, 19,22-23; LG I,320).
Proces samowychowania i wychowania – harmonijny rozwój człowieka dokonuje się w konkretnej rzeczywistości. Człowiek, który nie żyje w konkretnej rzeczywistości, jest rozdarty, nękany niezrozumiałymi lękami, potrzebuje wewnętrznego pojednania, gdy oko i ucho jednają się z sercem i rękami; następuje wtedy pojednanie tego, co się zrozumiało, z tym, co się uczyniło, przy świadomości, jak niebezpieczne jest działanie wbrew sprawiedliwości i prawdzie (por. Maryja – kobieta pojednania, 28-30).
Takiego integralnego procesu formacji domaga się również wychowanie w wierze. Maryja jest wzorem dojrzałości w wierze, dlatego Elżbieta w swym pozdrowieniu dwukrotnie nazwała Ją błogosławioną: naprzód ze względu na «owoc Jej łona», następnie zaś – ze względu na Jej wiarę (w. 42. 45). W tym momencie przełomowym „wiara Maryi odsłania się na nowo – i na nowo się wyraża. To, co – w momencie zwiastowania – pozostało ukryte w głębi «posłuszeństwa wiary», teraz niejako wybucha jasnym, ożywczym płomieniem ducha. Słowa, którymi Maryja przemawia na progu domu Elżbiety, stanowią natchnione wyznanie tej wiary, w której odpowiedź na słowo objawienia wyraża się duchowym i poetyckim uniesieniem całej Jej ludzkiej istoty ku Bogu (por. Łk 1,46-55)” – komentuje św. Jan Paweł II (RM 36).
W świetle tego wzniosłego przykładu dojrzewania w wierze warto zapytać:
Módl się!
Dziewico Maryjo, Ty przyjęłaś Boże słowo w pełni i całkowicie. Pozwoliłaś się przez nie ukształtować i uformować we wszystkim, aż do całkowitego oddania siebie pod krzyżem. Ty razem z apostołami cieszyłaś się pełnią Ducha Świętego daną Kościołowi. Proś za nami, żebyśmy prawdziwie naśladowali życie Twojego Syna. Poucz każdego z nas, na czym polega owa prawda, i spraw, byśmy ją z radością przyjmowali(kard. C.M. Martini).
Żyj Słowem!
Odmów w rytmie lectio divina kantyk Magnificat, wyróżniając w nim dwa podstawowe elementy orędzia: «opcja na rzecz ubogich» i «posłuszeństwo wiary» (por. Łk 1,46-55; RM 35-37).