Sen Mędrców ze Wschodu (2)
2020-07-29
Do jednego z redaktorów „Gościa Niedzielnego” napisała e-maila pracująca na
Ukrainie s. Halina Madej. Oto tekst, który przesłała: Panie Marcinie!
Chciałam opowiedzieć o niesamowitym zdarzeniu, które rozegrało się tutaj na
Ukrainie (...) Pewien staruszek zachorował na raka języka. Przywieziono go do
szpitala. Konieczna była amputacja języka. Pacjent leżał już na sali
operacyjnej, a młody chirurg (nieochrzczony i niewierzący) szykował się do
operacji. Chirurg chciał trochę rozweselić staruszka i żartobliwie zwrócił się
do niego: „No, dziadku, powiedzcie jakieś ostatnie słowo, bo potem już nie
będziecie mogli mówić”. I wtedy wzruszony dziadek wyszeptał: „NIECH BĘDZIE
POCHWALONY JEZUS CHRYSTUS”. Z oczu chirurga popłynęły łzy.
Czytaj!
Mt
2,1-12
Gdy zaś Jezus narodził się w
Betlejem w Judei za panowania króla Heroda, oto Mędrcy ze Wschodu
przybyli do Jerozolimy i pytali: «Gdzie jest nowo narodzony król
żydowski? Ujrzeliśmy bowiem jego gwiazdę na Wschodzie i przybyliśmy oddać mu
pokłon». Skoro to usłyszał król Herod, przeraził się, a z nim
cała Jerozolima. Zebrał więc wszystkich arcykapłanów i uczonych
ludu i wypytywał ich, gdzie ma się narodzić Mesjasz. Ci mu
odpowiedzieli: «W Betlejem judzkim, bo tak napisał Prorok: A ty,
Betlejem, ziemio Judy, nie jesteś zgoła najlichsze spośród głównych miast Judy,
albowiem z ciebie wyjdzie władca, który będzie pasterzem ludu mego, Izraela».
Wtedy
Herod przywołał potajemnie Mędrców i wypytał ich dokładnie o czas ukazania się
gwiazdy. A kierując ich do Betlejem, rzekł: «Udajcie się tam i
wypytujcie starannie o Dziecię, a gdy Je znajdziecie, donieście mi, abym i ja
mógł pójść i oddać Mu pokłon». Oni zaś wysłuchawszy króla,
ruszyli w drogę. A oto gwiazda, którą widzieli na Wschodzie, szła przed nimi,
aż przyszła i zatrzymała się nad miejscem, gdzie było Dziecię. Gdy
ujrzeli gwiazdę, bardzo się uradowali. Weszli do domu i
zobaczyli Dziecię z Matką Jego, Maryją; upadli na twarz i oddali Mu pokłon. I
otworzywszy swe skarby, ofiarowali Mu dary: złoto, kadzidło i mirrę. A otrzymawszy we śnie nakaz, żeby nie wracali do Heroda, inną
drogą udali się do swojej ojczyzny.
Rozważ!
Po narodzinach
Jezusa, Mędrcy ze Wschodu przybyli do Jerozolimy i wypytywali tam o nowo
narodzonego króla żydowskiego. Te słowa przeraziły Heroda. Przywołał on do
siebie arcykapłanów oraz uczonych ludu (w dosłownym tłumaczeniu:
skrybów) i wypytywał ich o miejsce
narodzin Mesjasza. Ci wskazali na Betlejem (hebr.
bajit – dom;
lehem –
chleb, czyli
dom chleba). Następnie
zacytowali fragment proroctwa Micheasza: „A ty, Betlejem, ziemio Judy, nie
jesteś zgoła najlichsze spośród głównych miast Judy, albowiem z ciebie wyjdzie
władca, który będzie pasterzem ludu mego, Izraela” (Mi 5,1). Prorok wskazuje,
że Mesjasz będzie pasterzem i że będzie posiadał władzę. Warto pamiętać, że
ewangelista Mateusz pisał swoje dzieło do chrześcijan pochodzenia żydowskiego,
dlatego też często odnosił się do proroctw zawartych w Starym Testamencie, gdyż
chciał w ten sposób zaakcentować, iż wszystkie one wypełniły się w osobie
Jezusa Chrystusa. Jego ewangelię kończy wypowiedź Jezusa, w której zawarty jest
motyw władzy: „Wtedy Jezus podszedł do nich i przemówił tymi słowami: «Dana Mi
jest wszelka WŁADZA w niebie i na ziemi
. Idźcie więc i
nauczajcie wszystkie narody, udzielając im chrztu w imię Ojca i Syna, i Ducha
Świętego.
Uczcie je zachowywać wszystko, co wam przykazałem. A
oto Ja jestem z wami przez wszystkie dni, aż do skończenia świata»
”(Mt 28,18-20).
Następnie Herod skierował Mędrców do
Betlejem. Powiedział im również, że gdy znajdą nowo narodzonego króla
żydowskiego, to mają do niego wrócić, by wskazać miejsce Jego przebywania.
Herod stwierdził, że i on chciałby odwiedzić Dziecię i złożyć Mu pokłon. Mędrcy
– nie domyślając się podstępu Heroda i jego niegodziwych planów – wysłuchali
króla i ruszyli w drogę. Cały czas prowadziła ich tajemnicza gwiazda. Gdy
Mędrcy ze Wschodu odnaleźli Świętą Rodzinę, to upadli na twarz i oddali pokłon
Jezusowi. Ponieważ ewangelista Mateusz wymienia trzy dary (złoto, kadzidło i
mirrę), dlatego też twierdzono, że Mędrców było trzech. Po oddaniu pokłonu
Jezusowi i po złożeniu Mu darów, Mędrcy postanowili powrócić do Heroda, a
dopiero później udać się do swojej ojczyzny. Jednak podczas snu otrzymali oni
nakaz, by nie wracali do Heroda, lecz by inną drogą udali się w swe rodzinne
strony.
Z czasem tradycja nadała Mędrcom ze
Wschodu imiona: Kacper, Melchior i Baltazar. Na wielu obrazach są oni ukazani
jako reprezentanci Azji, Europy i Afryki oraz jako mężczyźni w różnym wieku:
młodzieniec, człowiek dojrzały i staruszek. Katedra w Kolonii szczyci się
posiadaniem ich relikwii.
Mowa… O tym, jak cennym darem jest
mowa, mogliby zaświadczyć ci, którzy ją stracili lub urodzili się już niemi.
Często z tego Bożego daru nawet nie zdajemy sobie sprawy. Każdy dar – także
mowę – człowiek może wykorzystać dobrze lub źle. W zależności od tego, jak
ludzka mowa jest wykorzystana, może ona budować lub rujnować, leczyć lub ranić,
powiększać dobro lub pomnażać zło.
Z jednej strony mamy Mędrców ze
Wschodu, którzy przybyli do Jerozolimy. Omawiany fragment ewangelii cytuje
tylko dwa zdania, które mieli wypowiedzieć w Jerozolimie: „Gdzie jest nowo narodzony król żydowski?
Ujrzeliśmy bowiem jego gwiazdę na Wschodzie i przybyliśmy oddać mu pokłon” (Mt
2,2). Z Biblii dowiadujemy się jeszcze, że przez pewien czas rozmawiali z
królem Herodem na temat gwiazdy, która ich prowadziła. Jednak Pismo Święte nie
podaje treści tego dialogu. Biblia całkowicie milczy na temat rozmów, jakie na
pewno Mędrcy prowadzili między sobą. Nie wiemy również, czy dostojni goście
zamienili choć kilka zdań z Maryją i Józefem.
Wiemy jedynie, że po rozmowie z
królem Herodem Mędrcy udali się w dalszą drogę. Nadal prowadziła ich tajemnicza
gwiazda. Po przybyciu do Betlejem zobaczyli Dzieciątko Jezus, upadli przed Nim
na twarz, oddali Mu pokłon oraz ofiarowali kosztowne dary: złoto, kadzidło i
mirrę. Otrzymali również wewnętrzny nakaz podczas snu, by nie wracali już do
króla Heroda, lecz by inną drogą powrócili do swojej ojczyzny.
Mowa Mędrców ze Wschodu – ukazana w
analizowanej ewangelii – jest bardzo zwięzła. Wyraża ona wielki szacunek
względem Jezusa – nowo narodzonego króla żydowskiego, chęć odnalezienia Go i
ujrzenia oraz oddania Mu czci.Jest jeszcze jeden bohater, który
pojawia się w omawianym fragmencie. To król Herod – czarny charakter.
Po
wstępnej rozmowie z Mędrcami i po zapoznaniu się z celem ich wizyty, zebrał
wszystkich arcykapłanów oraz uczonych ludu i zaczął ich wypytywać o miejsce
narodzin Mesjasza. W odpowiedzi usłyszał, że Mesjasz ma się narodzić w Betlejem
– zgodnie z
prorockimi wizjami i zapowiedziami. Następnie Herod znów rozmawiał z Mędrcami i
wypytywał ich o czas ukazania się gwiazdy. Następnie rzekł do nich: „Udajcie się do Betlejem i wypytujcie
starannie o Dziecię, a gdy Je znajdziecie, donieście mi, abym i ja mógł pójść i
oddać Mu pokłon” (Mt 2,8). Wiemy doskonale, że Mędrcy odnaleźli
Dzieciątko Jezus, ale do Heroda już nie powrócili. Król wpadł z tego powodu w
wielki gniew. Przywołał oprawców i wysłał ich do Betlejem oraz jego okolic, by
wymordowali wszystkich chłopców do drugiego roku życia. Na całe szczęście
Świętej Rodzinie udało się uciec przed mordercami do Egiptu, gdzie pozostali aż
do śmierci Heroda.
Mowa króla Heroda wyraża strach
przed Jezusem, obawę o tron, skoro narodził się nowy król żydowski, zazdrość,
złość, gniew, obłudę i pragnienie zamordowania Dzieciątka Jezus. Mowa króla
Heroda to kłamstwo w najczystszej postaci. Władca ten – wysyłając Mędrców
do Betlejem i prosząc ich o informacje dotyczące miejsca narodzin Mesjasza –
tak naprawdę nie chciał oddać Mu pokłonu i paść przed Nim na kolana, lecz
chciał go zabić, by pozbyć się zawczasu konkurenta, ocalić swój tron i
pozostawić władzę w swoich rękach.
Poznaliśmy dwa typy bohaterów i dwa
typy mowy. Mowa może być dobrze wykorzystana lub źle. Mowa może budować lub
rujnować, leczyć lub ranić, powiększać dobro lub pomnażać zło.
Przeciętny człowiek wypowiada w
ciągu sekundy 2 słowa, a w ciągu minuty – około 125 słów. Dzięki mowie możemy
komunikować się z drugim człowiekiem, rozmawiać z nim i przekazywać informacje.
Dzięki mowie możemy pocieszać drugiego człowieka, gdy ten znajdzie się w
trudnej sytuacji życiowej. Dzięki mowie możemy kogoś o coś zapytać, kogoś o coś
poprosić, komuś za coś podziękować i kogoś za coś przeprosić. Dzięki mowie
możemy kogoś pobłogosławić, czyli życzyć mu dobra... Zobaczmy zatem, ile
dobrego można wyświadczyć sobie i innym poprzez odpowiedni dobór słów i poprzez
wypowiadanie ich w odpowiednim momencie. Niekiedy jednak warto zamilczeć –
zgodnie z powiedzeniem: „Mówienie jest
srebrem, lecz milczenie jest złotem!”.
Z drugiej jednak strony naszą mowę
możemy wykorzystać w niewłaściwy i grzeszny sposób. Przed tym przestrzegał nas
już Pan Jezus, który powiedział: „Z
każdego bezużytecznego słowa, które wypowiedzą ludzie, zdadzą sprawę w dzień
sądu” (Mt 12,35) lub św. Jakub, który zapisał w swym Liście: „Z tych samych ust wychodzi błogosławieństwo
i przekleństwo. Tak być nie może, bracia moi!” (Jk 3,10).
Pierwszym grzechem języka jest
przekleństwo. Jest to świadome i celowe złorzeczenie, czyli przywołanie zła,
żeby zniszczyło danego człowieka i sprowadziło na niego nieszczęście. Drugim
grzechem języka jest kłamstwo. Tego zła nie trzeba komentować, ale niech
przestrogą będą dla nas słowa wyjęte z Psalmu: „Nie będzie mieszkał w moim domu ten, kto podstęp knuje. Ten, który
kłamstwa rozgłasza, nie ostoi się przed mymi oczami – mówi Pan” (Ps
101,7). Trzecim grzechem języka jest używanie wulgaryzmów, czyli
nieprzyzwoitych i niecenzuralnych słów. Niestety grzech ten zatacza coraz to
szersze kręgi i dotyczy już nawet najmłodszych, którzy jeszcze nieświadomie
sypią wulgaryzmami jak z rękawa – po prostu powtarzając słowa często zasłyszane
w domu lub od innych dzieci. Czwartym grzechem języka jest plotkowanie, czyli
obmawianie. Polega ono na mówieniu źle – choć prawdziwie – o drugim człowieku
pod jego nieobecność. Już starożytny myśliciel Chilon ze Sparty pisał: „Nie mów źle o nieobecnych, bo oni nie mogą
się bronić”. Natomiast św. Grzegorz Wielki wskazał podstawy
wszelkiej obmowy: „U źródeł obmowy
tkwi radość z nieszczęścia bliźniego oraz przykrość z jego powodzenia”. Piątym
grzechem języka jest oszczerstwo, czyli oczernianie.
Polega ono na mówieniu
nieprawdy o drugim człowieku. Ku przestrodze warto zapamiętać radę Sokratesa: „Nie można spoufalać się z oszczercami oraz
obmówcami, oni rozmawiają nie z dobrej, ale ze złej woli. I gdy przed tobą odsłaniają sekretne rzeczy
innych, to przed innymi odsłaniać będą twoje”. Innymi grzechami języka,
których nie będę już rozwijał, są: szyderstwo, osądzanie, fałszywa przysięga,
brak dyskrecji i wyjawianie tajemnic, sekretów, bluźnierstwo, nieprzyzwoite
żarty czy krytykanctwo...
Zastanów się:
- jakimi grzechami języka ranisz Boga i drugiego
człowieka?
- w jaki sposób możesz właściwie wykorzystać dar
mowy?
- czy to, co mówisz, jest prawdziwe?
- czy to, co mówisz, służy czyjemuś dobru?
- czy to, co mówisz, jest konieczne?
Módl się!
Któż postawi straż
na moich ustach
i położy na wargach pieczęć przemyślną,
abym nie upadł przez nie,
aby nie zgubił mnie mój język?
Panie, Ojcze i
Władco życia mojego,
nie zdawaj mię na ich zachciankę,
i nie dozwól, bym przez nie upadł.
Któż zastosuje rózgi na moje myśli,
a do serca mego - karność mądrości,
by nie oszczędzić mnie w moich błędach,
nie przepuść moich grzechów,
aby się nie mnożyły moje winy
i aby moje grzechy się nie wzmagały;
abym nie upadł wobec przeciwników
i nie sprawił uciechy mojemu wrogowi?
Panie, Ojcze i Boże
mego życia,
nie dawaj mi wyniosłego oka,
a żądzę odwróć ode mnie!
Niech nie panują nade mną
żądze zmysłowe i grzechy cielesne,
nie wydawaj mię bezwstydnej namiętności!
Syr 22,27; 23,1-6
Żyj Słowem!
Staraj się mniej mówić, a więcej
słuchać.
ks. Łukasz Florczyk
fot. A. Macura