2023-07-06
W naszej przygodzie odkrywania wzorów osobowych młodych świętych trzeba dotrzeć również na kontynent afrykański. „Błogosławiony Izydor Bakaja był człowiekiem świeckim w Kongo, który dał świadectwo swej wiary. Przez długi czas był torturowany za proponowanie chrześcijaństwa innym młodym. Zmarł w 1909 r., wybaczając swemu oprawcy” – napisał Franciszek (VC 59). Umiejętność wybaczenia prześladowcy i wrogowi jest cnotą na wskroś chrześcijańską, gdyż nauczył jej sam Mistrz, zachęcając do bezgranicznego przebaczania.
Dlatego
królestwo niebieskie podobne jest do króla, który postanowił rozliczyć się ze
swymi sługami. Kiedy zaczął to robić, przyprowadzono mu dłużnika, który mu był
winien dziesięć tysięcy talentów. Ponieważ nie miał z czego
oddać, pan kazał go sprzedać wraz z żoną i dziećmi, i wszystkim, co posiadał. W
ten sposób chciał odzyskać dług. Wtedy sługa upadł przed nim na ziemię i błagał:
«Okaż mi cierpliwość, a wszystko ci oddam». Pan ulitował się nad tym sługą,
uwolnił go i dług mu darował. Gdy ów sługa wyszedł, spotkał innego sługę swego
pana, który był mu winien sto denarów. Chwycił go, począł dusić i mówił: «Oddaj
wszystko, coś winien». A on upadł na ziemię i prosił: «Okaż mi cierpliwość, a wszystko
ci oddam». On jednak nie chciał, lecz odszedł i wtrącił go do więzienia, dopóki
nie odda długu. Gdy inni słudzy dowidzieli się o tym, bardzo się zasmucili.
Poszli i opowiedzieli o wszystko swojemu panu. Wtedy pan wezwał go i powiedział:
«Jesteś złym człowiekiem! Darowałem ci cały dług, bo mnie prosiłeś. Czy i ty
nie powinieneś był zmiłować się nad swoim dłużnikiem, tak jak ja zmiłowałem się
nad tobą?». I pan rozgniewany wydał go katom, dopóki nie odda mu całego długu.
Podobnie postąpi z wami mój Ojciec, który jest w niebie, jeśli każdy z was szczerze
nie przebaczy swojemu bratu”.
Mt 18,21-35 (BŚP)
W szkle przebaczenia sprawdzili się męczennicy, którzy oddali życie za wiarę, a najczęściej przy tym przebaczyli swoim oprawcom. Tak był również w przypadku męczennika z Afryki.
Izydor Bakanja urodził się ok. 1885 roku w wiosce Bokendele-Bekalaka w zachodniej
części ówczesnego Konga Belgijskiego (Republika Zairu). Nie wiele wiemy o jego
rodzinie, dzieciństwie i wczesnej młodości. W wieku 20 lat opuścił dom rodzinny
i udał się do pobliskiego miasta Mbandaka, gdzie zatrudnił się jako robotnik jednej
z firm budowlanych. Wtedy zawiązał też kontakt z misjonarzami. Początki ewangelizacji sięgają tu już XV w. Objęła ona
tereny całego ówczesnego królestwa Konga. Kontynuacja misji miała miejsce na początku
XIX w., kiedy na mocy decyzji Konferencji berlińskiej (1885) król Belgii
Leopold II został władcą Konga. Na jego prośbę liczne zgromadzenia zakonne
wysłały misjonarzy do tej części Prowincji Równikowej Afryki. Pierwsi
misjonarze pojawili się tutaj w 1893 roku. A byli to Ojcowie Trapiści. Z nimi nawiązał kontakt Izydor, i od nich po
raz pierwszy dowiedział się o Chrystusie. Po kilkumiesięcznym katechumenacie –
6 maja 1906 r. – przyjął chrzest i na pamiątkę tego wydarzenia otrzymał
szkaplerz. Odegrał on istotną rolę w jego życiu.
Szkaplerz – to dwa małe kawałki materiału połączone sznurkiem, na jednym jest wizerunek Jezusa, a na drugim Maryi. Jest on znakiem uczestnictwa w duchowych Karmelu, do którego należą Trapiści. Tym, którzy go noszą ma do zaoferowania ogromne duchowe bogactwo, m.in. zaufanie w macierzyńską troskę Maryi, zachętę do modlitwy liturgicznej i prywatnej, angażowanie się w dzieła miłosierdzia, wsłuchiwanie się w Słowo Boże i wewnętrzne nawrócenie. Dziedzictwo to stało się udziałem młodego neofity z Afryki. Odtąd starał się on naśladować Chrystusa i Jego Matkę, angażując się m.in. przez czynne zabieganie o pokój między skłóconymi plemionami, przez pracę katechetyczną i apostolską wśród swoich rodaków.
Po tym okresie ewangelizacji wśród swoich przeniósł się do centralnej części kraju do Busiry, a następnie do Ikli, gdzie pracował jako służący w rodzinie belgijskiego handlarza A. von Cautera. Pracodawca nakazał mu zdjąć szkaplerz, a gdy tego nie wykonał, ukarany został 25 batami. Izydor nie poddał się, dalej nosił szkaplerz, świadczył o swojej wierze, odmawiał różaniec i głosił Ewangelię swoim rodakom. W lutym 1909 r. von Cauter wezwał go ponownie do siebie, zerwał mu szkaplerz i poddał ponownie karze biczowania, lecz tym razem pejczem zakończonym gwoździkami, mówiąc: „Żadnego pożytku nie ma z tych psów chrześcijańskich; zagrażają oni władzy Białych. Jeżeli ten smarkacz się nie zmieni, wszyscy moi poddani, służba i robotnicy, i wszyscy mieszkańcy wioski nie będą nic robić tylko się modlić! I kto będzie pracował!” (zob. L’Osservatore Romano, 24.04.1994, s. 13). Izydor pobity i przucony w lesie zmarł po sześciu miesiącach agonii przebaczając oprawcy i wyznając: „Umieram, bo jestem chrześcijaninem”. Według świadków umierał z różańcem w ręku na werandzie domu miejscowego katechisty.
Jego grób od początku był otoczony szczególną czcią, a drewniany krzyż upamiętniał miejsce męczeństwa. Kościół lokalny rozpoczął starania o jego beatyfikację. Uroczystość odbyła się w Watykanie 24 kwietnia 1994 r. na zakończenie Specjalnego Synodu Biskupów poświęconego Afryce. Papież Jan Paweł II w homilii podczas mszy beatyfikacyjnej powiedział o nim:
„Człowiekiem heroicznej wiary jesteś ty, Izydorze Bakanja, młody chrześcijaninie z Zairu. Tak jak każdy ochrzczony, zostałeś wezwany do szerzenia Dobrej Nowiny. Umiałeś dzielić się swoją wiarą i świadczyłeś o Chrystusie z tak wielkim przekonaniem, że dla twoich bliskich stałeś się jednym z tych mężnych wiernych świeckich, którzy są katechistami. Tak, bł. Izydorze, do końca wierny obietnicom chrztu, byłeś prawdziwym katechistą i wielkodusznie służyłeś Kościołowi w Afryce i jego misji ewangelizacyjnej” (por. Wielka encyklopedia JPII, t. XII, 9).
Męczennicy są równocześnie dzisiaj świadkami Dobrej Nowiny, stąd trzeba zapytać:
Jan Paweł II, Modlitwa z homilii beatyfikacyjnej
Św. Jan Paweł II w adhortacji apostolskiej poświęconej Afryce apelował o przywrócenie młodym tego kontynuantu nadziei: „Sytuacja ekonomicznego ubóstwa ma szczególne konsekwencje dla młodych. Wkraczają oni w dorosłość bez entuzjazmu, bo w swoim dotychczasowym życiu zaznali już wielu rozczarowań, a jeszcze mniejsze nadzieje wiążą z przyszłością, która wydaje im się wydaje smutna i mroczna. Dlatego masowo opuszczają zacofane regiony wiejskie i gromadzą się w miastach, które w rzeczywistości nie zapewniają im lepszych perspektyw. Wielu z nich udaje się za granicę niczym na wygnanie i tam wiedzie mizerny żywot uchodźców, którzy musieli opuścić swój kraj z przyczyn ekonomicznych. Wraz z Ojcami Synodu uważam, że mam obowiązek bronić ich sprawy: trzeba jak najszybciej znaleźć rozwiązania, które pozwolą zaspokoić ich pragnienie uczestnictwa w życiu narodu i Kościoła. Zarazem jednak pragnę zwrócić się z apelem do młodych: Droga młodzieży, Synod prosi was, byście poczuli się odpowiedzialni za rozwój waszych krajów, byście kochali kulturę swoich ludów i starali się ją ożywiać, dochowując wierności swemu dziedzictwu kulturowemu, doskonaląc wiedzę naukową i techniczną, a przede wszystkim składając świadectwo chrześcijańskiej wierze” (EiA 115). Jak młodzi z Europy i Ameryki mogą wpisać się w apel papieski? Jak winni wspierać emigrantów i pomagać im odnaleźć się w nowy środowisku?