2023-08-28
Nabuchodonozor zapłonął gniewem i rozkazał przyprowadzić Szadraka, Meszaka i Abed-Nega. Sprowadzono więc tych mężów przed króla. Zwrócił się do nich Nabuchodonozor i powiedział: „Czy jest prawdą, Szadraku, Meszaku i Abed-Nego, że nie czcicie mojego boga ani nie oddajecie pokłonu złotemu posągowi, który wzniosłem? Czy teraz jesteście gotowi - w chwili gdy usłyszycie dźwięk rogu, fletu, lutni, harfy, psalterium, dud i wszelkiego rodzaju instrumentów muzycznych - upaść na twarz i oddać pokłon posągowi, który uczyniłem? Jeżeli zaś nie oddacie pokłonu, zostaniecie natychmiast wrzuceni do rozpalonego pieca. Który zaś bóg mógłby was wyrwać z moich rąk?”. Szadrak, Meszak i Abed-Nego odpowiedzieli, zwracając się do króla Nabuchodonozora: „Nie musimy tobie, królu, odpowiadać w tej sprawie. Jeżeli nasz Bóg, któremu służymy, zechce nas wybawić z rozpalonego pieca, może nas wyratować z twej ręki, królu! Jeśli zaś nie, wiedz, królu, że nie będziemy czcić twego boga, ani oddawać pokłonu złotemu posągowi, który wzniosłeś”. Na to wpadł Nabuchodonozor w gniew, a wyraz jego twarzy zmienił się w stosunku do Szadraka, Meszaka i Abed-Nega. Wydał rozkaz, by rozpalono piec siedem razy bardziej niż było trzeba. Mężom zaś najsilniejszym spośród swego wojska polecił związać Szadraka, Meszaka i Abed-Nega i wrzucić ich do rozpalonego pieca. Związano więc tych mężów w ich płaszczach, obuwiu, tiarach i ubraniach, i wrzucono do rozpalonego pieca. Ponieważ rozkaz króla był stanowczy, a piec nadmiernie rozpalony, płomień ognia zabił tych mężów, którzy wrzucili Szadraka, Meszaka i Abed-Nega. Trzej zaś mężowie, Szadrak, Meszak i Abed-Nego, wpadli związani do środka rozpalonego pieca. I chodzili wśród płomieni wysławiając Boga i błogosławiąc Pana.
Dn 3,13-24 (BT)
Biblijna opowieść o młodzieńcach, którzy sprzeciwili się oddawaniu czci złotemu posągowi, wzniesionemu przez babilońskiego króla Nabuchodonozora, przywołuje odwagę wielu wyznawców, którzy nie zaparli się wiary w Boga Jedynego. Idolatria (bałwochwalstwo) to oddawanie czci boskiej komuś lub czemuś innemu niż Bogu, oddawanie czci wizerunkom, fałszywym, nieistniejącym bogom, czyli odrzucanie relacji z Bogiem jedynym i prawdziwym (Wj 20,2). Skutkiem grzechu idolatrii była nie tylko zdrada swojego Boga, ale upadek człowieka w najcięższe grzechy względem bliźnich, np. pogardę wobec ubogich, odrzucenie słabszych, nienawiść, okrucieństwo, brak wierności oraz wszelkie nadużycia względem innych (J. Kochel, Bałwochwalstwo. Medytacje w rytmie lectio divina, Kraków 2021).
Dialog króla z młodzieńcami ma charakter sądowego przesłuchania, a w sensie duchowym – próby wiary. Na pierwszy plan wysuwa się obraz Daniela z towarzyszami, którzy odrzucają strach przed władcą i oprawcami, ich gniewem, torturami i zagrożeniem życia. Wyznają zaś wiarę: „Jest bowiem Bóg w niebiosach…” (w. 18 LXX). Niezależnie od tego, czy Bóg zechce ich ocalić czy też nie, oni pozostaną Mu wierni nawet za cenę własnego życia (por. M. Parchem, NKB ST XXVI, 269). Piec ognisty („[rozpalony] siedem razy bardziej niż było trzeba”) jest tu symbolem niezłomności i stanowczości wobec próby wiary. Młodzieńcy przeszli próbę (inicjację), bo zawierzyli swojemu Bogu, któremu służyli, dlatego „chodzili wśród płomieni, wysławiając Boga i błogosławiąc Pana” (Dn 3,24; por. pieśń młodzieńców; Dn 3,51-90). Bóg rzeczywiście „zechciał ich wybawić” (Dn 3,17).
Druga woja światowa był czasem strasznego bałwochwalstwa i okrucieństwa wobec ludzi. Wielu chrześcijan stawało wobec podobnych prób swojej wiary. Kościół uznał męczeństwo tych, którzy oddawali życie za wiarę w Boga. Męczeństwo jest wyrazem prawdziwej wiary, która wymaga, aby nigdy i z żadnego powodu nie wyrzec się przed ludźmi Pana Jezusa. Najczęściej mogli oni uniknąć śmierci, gdy wyrzekli się Chrystusa i Kościoła. Św. Jan Paweł II, papież który sam doświadczył grozy II wojny światowej, zabiegał o to, by świadectwo męczenników tego okresu nie zostało zapomniane. W Liście apostolskim Tertio millennio adveniente pisał: „W naszym stuleciu wrócili męczennicy. A są to często męczennicy nieznani, jak gdyby «nieznani żołnierze» wielkiej sprawy Bożej. Jeśli to możliwe ich świadectwo nie powinno zostać zapominane w Kościele (…) trzeba, ażeby Kościoły lokalne, zbierając konieczną dokumentację, uczyniły wszystko dla zachowania pamięci tych, którzy ponieśli męczeństwo” (TMA 37).
Pierwszy zbiorowy proces beatyfikacyjny męczenników II wojny światowej z Polski objął grono 108 duchownych i świeckich z 17 diecezji, ordynariatu polowego i 22 rodzin zakonnych. W tym gronie była tzw. „Poznańska Piątka”: urodzony w 1919 r. w kujawskim Łażynie k. Bydgoszczy – Czesław Jóźwiak, skończył Gimnazjum im. św. Jana Kantego w Poznaniu; był prezesem Towarzystwa Niepokalanej; Edward Kaźmierski ur. się 1 października 1919 r. w Poznania, gdzie zdobył zawód ślusarza-mechanika, pracował w firmie „Brzeskiauto”; czas wolny spędzał w salezjańskim Oratorium, tam odkrył zamiłowanie do teatru i muzyki; Franciszek Kęsy urodził się w Berlinie, skąd w 1921 r. przybył z rodzicami do Poznania; nosił się z zamiarem wstąpienia do Niższego Seminarium w Lądzie, aktywnie uczestniczył w działalności oratoryjnej, był uzdolniony muzycznie i sportowo, kierował Towarzystwem św. Jana Bosko; Edward Klinik był o parę miesięcy starszy od pierwszej dwójki (ur. 21 lipca 1919 r. w Poznaniu); po ukończeniu Gimnazjum Salezjańskiego w Oświęcimiu, w 1939 r. zdał maturę w Gimnazjum im. Bergera w Poznaniu, śpiewał w chórze i grał w sztukach teatralnych wystawianych przez salezjanów, odznaczał się szczególnym nabożeństwem do Matki Bożej Jasnogórskiej; najmłodszy z piątki, Jarogniew Wojciechowski, urodził się w 1922 r. w Poznaniu, rozpoczął naukę w gimnazjum, ale musiał zrezygnować z powodu trudnej sytuacji materialnej w rodzinie; podjął więc naukę w miejskiej szkole handlowej, a równocześnie uczestniczył w życiu i działalności Oratorium. Salezjańskie Oratorium w Poznaniu przy ulicy Wronieckiej 9, które było prężnym ośrodkiem formacji katolickiej w duchu św. Jana Bosko oraz prawdziwym domem dla wielu młodych Poznaniaków.
Jesienią 1939 roku, po zajęciu Wielkopolski przez Niemców, cała grupa przystąpiła do konspiracyjnej organizacji Wojsko Ochotnicze Ziem Zachodnich, związanej z Narodową Organizacją Bojową. Ich działalność w podziemiu przerwało aresztowanie Edwarda Klinika 21 września 1940 r., a pozostałej czwórki dwa dni później przez gestapo. Mimo okrutnych przesłuchań połączonych z torturami, nie przyznali się do działalności konspiracyjnej, wspierali się nawzajem, a siły dodawał im wspólnie odmawiany Różaniec oraz cichy śpiew godzinek i pieśni religijnych. Upokorzenia i katusze, których doznali chłopcy ofiarowywali w intencji swoich prześladowców i za nawrócenie grzeszników. Edek w tym czasie zanotował w dzienniczku: „Uświadomiłem sobie wszystkie swoje wady i przyrzekłem sobie wiele zmienić w swoim życiu, gdy znajdę się na wolności”. Z siedziby poznańskiego gestapo przeniesiono ich do osławionego okrucieństwem Fortu VII, później do Wronek i ciężkiego więzienia w Zwicaku w Saksonii, a w końcu do Berlina. Najmłodszego Jarogniewa Wojciechowskiego umieszczono w więzieniu Spandau, a pozostałych w Neukoelln.
Rozprawa bohaterskiej grupy oratorianów z Poznania odbyła się 31 lipca 1942 r. Chłopcy zawiadomili rodziny i poprosili o modlitwę. Sąd nadzwyczajny wymierzył im najwyższy wymiar kary „z powodu przygotowań do zdrady stanu” – śmierć przez zgilotynowanie. W dniu egzekucji wszyscy wyspowiadali się i przyjęli Najświętszy Sakrament. Pozwolono im też napisać pożegnalne listy do rodziny. Edward Kazimierski dziękował Zbawcy, że „nie wziął nas nieprzygotowanych z tego świata”. Franciszek Kęsy pisał: „Właśnie przyjąłem Najświętszy Sakrament. Módlcie się za mnie. Zostańcie z Bogiem”. „Do zobaczenia w niebie” – dodał jeszcze Czesław Jóźwiak (zob. Męczennicy za wiarę 1939-1945, 423-426). Wyrok wykonano na dziedzińcu więzienia w Dreźnie 24 sierpnia 1942 r. w dniu wspomnienia Matki Bożej, Wspomożycielki Wierny, patronki Zgromadzenia Salezjańskiego.
Tym razem Bóg „[nie] zechciał ich wybawić”. Uznał, że dojrzeli już do życia wiecznego. Jak młodzieńcy z biblijnego opisu z Księgi Daniela wpadli związani do środka rozpalonego pieca, a właściwie pod ostrze gilotyny, która nagle przerwała ich krótkie życia: najmłodszy Jarogniew miał zaledwie 19 lat, Franciszek 20 lat, a pozostali 21 lat. W tekście deuterokanonicznym zachował się prorocki dodatek: Przechadzali się oni wśród płomieni, śpiewali hymny Bogu i błogosławili Pana (Dn 3,24 BŚP).
Warto zapytać:
Fragment listu Edwarda Kaźmierskiego do mamy i siostry, Neukoelln 1.03.1942 r.
Abp Stanisław Gądecki z okazji 75 rocznicy śmierci błogosławionej Poznańskiej Piątki podkreślił, że obecnie miejscem szczególnie związanym z Piątką Poznańską pozostaje kościół Matki Bożej Wspomożenia Wiernych na ul. Wronieckiej w Poznaniu. Dodał jednak, że „żywym dowodem kultu” jest też wspólnota parafialna i budujący się kościół pw. Błogosławionej Piątki na poznańskim Dębcu oraz Zespół Szkół Salezjańskich w Poznaniu, któremu patronują. Oby powstawało jak najwięcej szkół katolickich oraz oratoriów, wspólnot i stowarzyszeń młodzieżowych, w których będą realizowane ideały wychowania chrześcijańskiej opartego na Ewangelii.