2025-04-04
Czytaj!
[Jezus] powiedział też: «Pewien człowiek
miał dwóch synów. Młodszy z nich rzekł do ojca:
"Ojcze, daj mi część majątku, która na mnie przypada". Podzielił więc
majątek między nich. Niedługo potem młodszy syn, zabrawszy
wszystko, odjechał w dalekie strony i tam roztrwonił swój majątek, żyjąc
rozrzutnie. A gdy wszystko wydał, nastał ciężki głód w
owej krainie i on sam zaczął cierpieć niedostatek. Poszedł
i przystał do jednego z obywateli owej krainy, a ten posłał go na swoje pola
żeby pasł świnie. Pragnął on napełnić swój żołądek strąkami, którymi żywiły się
świnie, lecz nikt mu ich nie dawał. Wtedy zastanowił się i
rzekł: Iluż to najemników mojego ojca ma pod dostatkiem chleba, a ja tu z głodu
ginę. Zabiorę się i pójdę do mego ojca, i powiem mu:
Ojcze, zgrzeszyłem przeciw Bogu i względem ciebie; już
nie jestem godzien nazywać się twoim synem: uczyń mię choćby jednym z
najemników. Wybrał się więc i poszedł do swojego ojca. A
gdy był jeszcze daleko, ujrzał go jego ojciec i wzruszył się głęboko; wybiegł
naprzeciw niego, rzucił mu się na szyję i ucałował go. A
syn rzekł do niego: "Ojcze, zgrzeszyłem przeciw Bogu i
względem ciebie, już nie jestem godzien nazywać się twoim synem". Lecz ojciec rzekł do swoich sług: "Przynieście szybko
najlepszą szatę i ubierzcie go; dajcie mu też pierścień na rękę i sandały na
nogi!Przyprowadźcie utuczone cielę i zabijcie: będziemy
ucztować i bawić się,ponieważ ten mój syn był umarły, a
znów ożył; zaginął, a odnalazł się". I zaczęli się bawić.
Tymczasem starszy jego syn przebywał na polu. Gdy wracał i był blisko domu, usłyszał muzykę i tańce.Przywołał jednego ze sług i pytał go, co to ma znaczyć.Ten mu rzekł: "Twój brat powrócił, a ojciec twój kazał zabić utuczone cielę, ponieważ odzyskał go zdrowego". Na to rozgniewał się i nie chciał wejść; wtedy ojciec jego wyszedł i tłumaczył mu. Lecz on odpowiedział ojcu: "Oto tyle lat ci służę i nigdy nie przekroczyłem twojego rozkazu; ale mnie nie dałeś nigdy koźlęcia, żebym się zabawił z przyjaciółmi. Skoro jednak wrócił ten syn twój, który roztrwonił twój majątek z nierządnicami, kazałeś zabić dla niego utuczone cielę". Lecz on mu odpowiedział: "Moje dziecko, ty zawsze jesteś przy mnie i wszystko moje do ciebie należy. A trzeba się weselić i cieszyć z tego, że ten brat twój był umarły, a znów ożył, zaginął, a odnalazł się"».
Łk 15,11-32
Ta przypowieść Jezusa ma różne nazwy. Jedni akcentują bardziej rolę syna, nazywając ją przypowieścią o marnotrawnym synu. Inni zwracają uwagę na postawę ojca mówiąc, że to przypowieść o miłosiernym ojcu. Na potrzeby naszych rozważań chciałbym dodać kolejną nazwę, mianowicie przypowieść o domu, do którego można wrócić.
Gdy z uwagą wczytamy się w wersety tego opowiadania to dostrzeżemy kluczowy moment zmieniający dynamikę całej historii. Od swego początku przypowieść ta zmierza niejako w dół, bo opisane są coraz to gorsze występki młodszego syna: prosi o majątek, opuszcza ojca i brata, wydaje rozrzutnie, a na koniec nawet pasie świnie i chce ich pokarmu. Jednak właśnie w tym najniższym momencie dokonuje się zwrot, bo syn przypomina sobie, że ma dom, a w tym domu ojca: „Zabiorę się i pójdę do mego ojca”. Ta chwila jest jak trampolina, odtąd zaczyna się dziać już tylko lepiej. Od wspomnienia rodzinnego domu, w którym czeka ktoś dobry. Młodzieniec zawraca ze złej drogi.
Przypowieść ma swoje konkretne odniesienie do życia, bo opowiada historię powrotu grzesznika do Boga Ojca. Jednak spróbujmy ją odczytać w kluczu przedstawionym poniżej. Każdy z nas dokonuje czasem złych wyborów, popełnia zło i odchodzi od Boga. To, co powinniśmy mieć zawsze w głowie to prawda, że zawsze możemy zawrócić i mamy dokąd wracać. Domem, gdzie czeka na nas dobry Ojciec, jest Kościół. To tutaj przyjmuje nas w sakramencie pokuty a w Eucharystii daje nam wszystko, co najlepsze – Siebie samego.
W tym wypadku naszą kotwicą, a więc nadzieją, jest myśl o miłosiernym Bogu Ojcu i Jego Kościele. Kto zatroszczy się o swój obraz Kościoła, kto będzie widział go w takim świetle, dla tej osoby w każdym momencie życia zaświeci nadzieja ze słowami: masz dokąd wracać, masz dom, tam zaczniesz od nowa.
Maryja ma tytuł Matki Kościoła. Nadano go Jej z tego powodu, że była w momencie jego ustanowienia: pod krzyżem i w Wieczerniku, czekając na Ducha Świętego z Apostołami. Ciężko jednoznacznie powiedzieć co Maryja myślała sobie stojąc pod krzyżem własnego Syna. Mistycy, którzy dostąpili łaski widzenia tych chwil, wspominają o jakiejś przedziwnej pewności Matki Bożej w to, że ta cała historia jeszcze się odmieni. Skąd takie przeczucie? Może dlatego, że Maryja jak nikt wiedziała, że Bóg odmienia drogi życia. Jej krewna była niepłodna całe życie, a oto porodziła syna. Stąd nikt jak Maryja nie pomoże nam trwać w nadziei na odmianę losu.
Módl się!
Boże, użycz mi pogody ducha, abym godził się z tym, czego nie mogę zmienić, odwagi, abym zmieniał to co mogę zmienić i mądrości, abym odróżniał jedno od drugiego. Pozwól mi co dzień żyć tylko jednym dniem i czerpać radość z chwili, która trwa. Amen.
Żyj!
1. Co myślę o Kościele?
2. Czy widzę w nim dom Boga Ojca, w którym na mnie czeka?
3. Kiedy ostatnio korzystałem z sakramentu pokuty i pojednania?