2025-05-24
Czytaj!
Hbr 6,11-20
Pragniemy zaś, aby każdy z was okazywał tę samą gorliwość w doskonaleniu nadziei aż do końca, abyście nie stali się ospałymi, ale naśladowali tych, którzy przez wiarę i cierpliwość stają się dziedzicami obietnic. Albowiem gdy Bóg Abrahamowi uczynił obietnicę nie mając nikogo większego, na kogo mógłby przysiąc, przysięgał na samego siebie,mówiąc: Zaiste, hojnie cię pobłogosławię i ponad miarę rozmnożę. A ponieważ tak cierpliwie oczekiwał, otrzymał to, co było obiecane. Ludzie przysięgają na kogoś wyższego, a przysięga dla stwierdzenia prawdy jest zakończeniem każdego sporu między nimi. Dlatego Bóg, pragnąc okazać ponad wszelką miarę dziedzicom obietnicy niezmienność swego postanowienia, wzmocnił je przysięgą, abyśmy przez dwie rzeczy niezmienne, co do których niemożliwe jest, by skłamał Bóg, mieli trwałą pociechę, my, którzyśmy się uciekli do uchwycenia zaofiarowanej nadziei. Trzymajmy się jej jako bezpiecznej i silnej kotwicy duszy, która przenika poza zasłonę, gdzie Jezus poprzednik wszedł za nas, stawszy się arcykapłanem na wieki na wzór Melchizedeka.
Rozważ!
Autor Listu do Hebrajczyków podprowadza nas teraz do postawy żywej, aktywnej nadziei. Nadzieja nie ma nic wspólnego z jakąś bierną bezczynnością („ufam Bogu, więc nie muszę robić”). Nadzieja jest postawą bardzo żywą i dynamiczną. Jest postawą, która opiera się na zbawczym dziele Jezusa – prawdziwego arcykapłana, który wszedł za zasłonę, czyli do miejsca najświętszego, przed oblicze Boga z własną krwią, którą przelał dla mojego zbawienia. I tutaj autor nazywa nadzieję „silną kotwicą duszy, która przenika poza zasłonę” (6,19).
Kotwica jest po to, by łódź nie odpłynęła w niechcianym kierunku niesiona przez fale, wiatr, czy nurty. Jest zarzucana na dno i utrzymuje łódź w jakimś określonym promieniu. „Kotwica duszy” jest, można powiedzieć odwołując się do symboli, zarzucona nie na dno, lecz w niebo. Nie jesteśmy jednak do niej niewolniczo przywiązani. Moim zadaniem jest uchwycić się jej i trzymać się jej (6,18-19). A tutaj nie ma miejsca na bierność, ospałość. By się utrzymać, potrzeba aktywnej gorliwości (6,11-12).
Jako przykład do naśladowania przywołuje autor Abrahama, który cierpliwie oczekiwał na spełnienie się obietnicy Boga (błogosławieństwa i potomstwa licznego jak gwiazdy na niebie – Rdz 22,17). Nie opisuje tutaj szczegółowo sytuacji Abrahama – wszak pisze do żydów, którzy dobrze znali te postać. Dla nas jednak ważne jest by sobie uzmysłowić: Abraham czkał na potomka (Izaaka) jakieś 25 lat! W wieku 75 lat Bóg dał mu obietnicę, a gdy miał 100 urodził się Izaak! A oczekiwanie Abrahama nie było bezczynnym biadoleniem, ale aktywnym słuchaniem Boga w wielkich i mniejszych rzeczach. Bo Abraham uwierzył Bożemu słowu i przysiędze – to znaczą „dwie rzeczy niezmienne, co do których niemożliwe jest, by skłamał Bóg” (6,18).
Abraham uwierzył słowu Boga. To mu wystarczyło! Ja mam coś więcej: przykład życia, wiary Abrahama, który doczekał się spełnienia nadziei. Ale mam coś jeszcze większego: Syna Bożego – słowo, przez które Bóg przemówił najpełniej!
Mam przykład Maryi – niewiasty, która zaufała słowu Pana i była mu wierna w każdej sytuacji, nawet najbardziej beznadziejnej…
Módl się!
Powierz Bogu to, co powoduje twój niepokój, osłabia wiarę, odbiera nadzieję. Wyznaj przed Mu, że ufasz Mu mimo wszystko. Proś Maryję, by pomogła ci trzymać się tej „kotwicy duszy”…
Żyj słowem!
Trzymać się nadziei – kotwicy duszy, to aktywnie i gorliwie przeżywać codzienność z Bogiem. Zobacz, w jaki sposób wiara, nadzieja jest widoczna w twoim życiu. Nie pozwól sobie na bezczynną ospałość!