2011-11-20
Kresem drogi w rytmie lectio divina winno być życie i działanie wg Słowa. Chodzi o zamianę słowa w czyn,
wiary w świadectwo. Słowo Boże zostało posłane na świat, aby działać, pracować. Ono jest
żywe i skuteczne (Hbr 4,12), nie wraca do Boga bezowocnie (Iz 55,10-11).
Właśnie actio jest
dojrzałym owocem duchowej lektury Pisma Świętego.
Po drodze Jezus przyszedł do pewnej wioski. Tam kobieta imieniem Marta przyjęła Go do swojego domu. Miała ona siostrę, która miała na imię Maria. Ta usiadła u stóp Pana i przysłuchiwała się Jego słowom. Marta natomiast zajmowała się rozmaitymi posługami. W pewnej chwili przystanęła i powiedziała: Panie, czy Ciebie nie obchodzi, że moja siostra zostawiła mnie samą przy posługiwaniu? Powiedz jej, żeby mi pomogła. Pan zaś jej odpowiedział: Marto, Marto, troszczysz się i zabiegasz o wiele, a jedno jest potrzebne. Maria wybrała dobrą cząstkę, która nie zostanie jej odebrana.
Psalmista nazywa szczęśliwym człowieka podejmującego trud „pracy rąk swoich” i wylicza konkretne dobra, jakie otrzymują służący Bogu. Pierwotne błogosławieństwo pracy, zawarte w samej tajemnicy stworzenia, staje się udziałem człowieka, który boi się Boga i pragnie „oglądać pomyślność Jeruzalem”.
Ewangelista z kolei, podejmuje stale nurtujący chrześcijan, problem relacji pomiędzy działaniem i modlitwą. Opowiadanie o uczcie w Betanii stawia w centrum uwagi słuchanie Boga. Zauważmy jednak, że następuje ono bezpośrednio po opowiadaniu o dobrym Samarytaninie zachęca do konkretnego działania: „Idź i ty czyń podobnie” (Łk 10,29-37). Chodzi więc o umiejętne połączenie działania i słuchania, czynu i modlitwy. Jezus nazywa w pełni szczęśliwymi tych, którzy „słuchają słowa i zachowują je” (Łk 11,28). Słowo należy wprowadzać w czyn. Nie można zagubić pięknej równowagi między aktywnością ludzką i kontemplacyjnym wymiarem życia.
Maria siedząca u stóp Jezusa jest obrazem człowieka, który dąży do poznania samego siebie; słuchając słowa Bożego wie, co jest najważniejsze, umie wybrać „najlepszą cząstkę, której nie będzie pozbawiona”.
Marta skupiona na posługach utraciła sens słuchania, a w konsekwencji sens swojego zatroskania; jest zaniepokojona, napięta, niepewna, niecierpliwa, uszczypliwa. Jest obrazem człowieka żyjącego chwilami niepokoju, nie mogącego uśmiechnąć się i nie znającego dokładnie swojej tożsamości. Jezus zachęca ją do zatrzymania się i do refleksji nad swoją pracą: „troszczysz się i niepokoisz o wiele, a potrzeba mało albo tylko jednego” (Łk 10,41-42). Chyba najlepiej wyraził to Papież w maksymie: "Praca jest dla człowieka, a nie człowiek dla pracy”. Najważniejsza jest godność pracującego, który winien słuchać i naśladować Boga, swojego Stwórcę, ponieważ nosi w sobie – on jeden – ów szczególny pierwiastek podobieństwa do Niego.
W obliczu bolesnego problemu bezrobocia można dostrzec jeszcze wyraźniej wartość i piękno pracy ludzkiej. Człowiek stworzony na obraz i podobieństwo Stwórcy zdolny jest przyjrzeć się „swoim dziełom, jakich dokonały jego ręce, i trudowi, jaki sobie przy tym zadał” (Koh 2,11), i uznać je za dobre i piękne.
Z refleksji nad usłyszanym Słowem Bożym płyną konkretne pytania:
© fot. Jk