Lee Tosca - Judasz
2016-03-16
Tosca Lee, Judasz, tłum. Anna Wawrzyniak-Kędziorek, Wydawnictwo Świętego Wojciecha, Poznań 2016, ss. 337.
W amerykańskim stylu weszła na polski rynek nowa książka autorki
bestselerowych powieści historycznych - Toski Lee (ur. 1969). Pisarka
jest mistrzynią szybkiej, często mrocznej, a zarazem poetyckiej fabuły.
Urodziła się w Roanoke w stanie Virginia (USA). Jej ojcem jest
emerytowany profesor Uniwersytetu Nebraska (koreańskiego pochodzenia),
zafascynowany muzyką operową (stąd imię córki - Tosca).
Tosca Lee jest autorką ponad dwudziestu powieści tłumaczonych na wiele
języków, z których dwie budzą spore kontrowersje konserwatywnych
czytelników, tj. Demon. Autobiografia (tłum. na język polski - Wydawnictwo Intium) oraz Havah (Ewa) z powodu śmiałych opisów relacji pierwszych rodziców - Ewy i
Adama. Tematy religijne są zresztą chętnie podejmowane przez autorkę.
Dobrym tego przykładem jest właśnie omawiana powieść Judasz, która ukazała się w 2013 roku w wydawnictwie Simon & Schuster.
Trzeba przyznać, że tragiczna postać apostoła, który zdradził swojego
Mistrza, jest ukazana wielowymiarowo, historycznie i literacko
opracowana w najdrobniejszych szczegółach. Autorka wiernie trzyma się
relacji ewangelicznej, ciekawie przedstawia realia środowiska
judeochrześcijan, zna geografię Ziemi Świętej oraz wykazuje dobrą
znajomość najnowszych odkryć archeologicznych (np. miasto Seforis)
czy niuansów religijno-kulturowych, tradycji judaizmu czasów
biblijnych, znajomość różnych ugrupowań: faryzeuszów, saduceuszów,
esseńczyków. Jeden z recenzentów zauważył, że Lee znamionują trzy cechy:
serce poety, umysł naukowca i wyobraźnia powieściopisarza. Wymownie
ujawnia to powieść Judasz (oryginał ang. Iscariot. A Novel of Judas), za którą autorka otrzymała nagrodę Christian Book Award za Fiction w 2014 roku.
Tosca Lee barwnie i ciekawie opowiada dzieje Judasza i Jezusa,
umiejętnie wplatając swoją kobiecą intuicję, koloryt i smak. Pięknie
oddaje kobiece gesty, spojrzenia, doświadczenia. Czasem
ujawnia własną, oryginalną interpretację wydarzeń i słów Mistrza z
Nazaretu, np. "(...) zbliża się godzina, w której wszyscy spoczywający w
grobach usłyszą Jego głos. Wtedy ci, którzy dobrze czynią, wyjdą, aby
zmartwychwstać i żyć; a ci, którzy źle postępowali, aby zmartwychwstać i
iść na potępienie. Osądzam według tego, co słyszę, a wyrok mój jest
sprawiedliwy!" (por. J 5, 28-30).
W powieści to Judasz jest narratorem. Poznajemy jego punkt widzenia. On
opisuje nam bohaterów, okoliczności zdarzeń, najważniejsze osoby,
fakty, miejsca, doświadczenia. On też ułatwia czytelnikowi przejście od
ich znaczenia do zrozumienia i przyswojenia, czyli pomaga w odpowiedzi
na pytanie: dlaczego?
Amerykańska pisarka tak przedstawia decydujące spotkanie Judasz z
Jezusem: "Oto i on, był na wyciągnięcie ręki: człowiek, który śmiał się w
łodzi i ściskał dłonie ludzi w tłumie na ulicach Kafarnaum (...). Po
raz pierwszy byłem z nim sam na sam i naprawdę mogłem go zobaczyć - nie z
daleka, jak nad Jordanem, nie w tłumie ludzi ani zza pleców uczniów,
ale twarzą w twarz. I prawda okazała się następująca: Jezus był
zwyczajny, nie różnił się niczym od tych, którzy go otaczali, od chłopów
i biednych. Wyglądał jak wszyscy Izraelici: miał brązowe oczy, rzadką
brodę i lekko niesymetryczną twarz, a więc nie można go było nawet
nazwać przystojnym. Dopatrywałem się jakiejś oznaki tego, że jest
cudotwórcą, wzroku pełnego tajemnicy czy mocy. Ale widziałem tylko
brązową skórę i zmarszczki wokół oczu galilejskiego robotnika, który
odwzajemnił moje spojrzenie (...). Jego wzrok spoczął ponownie na mnie. -
To ,czego szukasz, nie kryje się na tym brzegu ani pośród wzgórz, lecz
przy mnie. Pójdź za mną. Tak. Wypowiedziałem to w sercu. Nie wiedząc, czy przyznałem to na głos" (s. 117n).
Tak, Judasz, podobnie jak pozostali uczniowie, został powołany i
wybrany przez samego Jezusa. Należał do tych wysoko postawionych i
wykształconych, nie był prostym rybakiem czy celnikiem; związany przede
wszystkim ze stolicą - Jerozolimą, nie z pogardzaną Galileą. Był jednym z
Dwunastu, apostołem i przyjacielem Mistrza z Nazaretu, wymieniany
zawsze jako ostatni w katalogu uczniów (por. Mt 26, 14. 47. 50; Mk 14,
10. 43; Łk 22, 47n; 22, 3; J 6, 71; Dz 1, 25n). Judasz był synem
Szymona, z przydomkiem Iskariota (od hebr. isz kariot - "człowiek z Karioth"; od hebr. iszqarya - "fałszywy" czy też gr. sikarios - "wynajęty
zbójca", zwolennik sekty zelotów). Niewątpliwie to on jednak zdradził
Mistrza (por. Mt 10, 4; 23, 25; 27, 3; J 6, 71; 12, 4; 13, 2 ;18, 2. 3.
5; Dz 1, 16).
Dlaczego to uczynił? Teksty biblijne sugerują dwa powody: żądza pieniędzy (por. Mt 27, 15n; J 12, 6; 13, 21-29) lub pokusa szatańska (Łk 22, 3; J 6, 70n; 13, 2. 26n). Czy mogły istnieć inne racje? Faktem
jest, że Judasz Iskariota nie nie uznał w Jezusie Mesjasza i nie
zaakceptował Jego wizji królestwa Izraela; ewidentnie zgrzeszył, gdy
"wydał niewinnego" (Mt 27, 4). Kiedy jednak spostrzegł swój grzech, nie
wiedział, co czynić dalej. Relacje o jego śmierci są niejednolite. Czy
Mateusz i Łukasz sugerują samobójstwo (Mt 27, 5; Dz 1, 18-20; por. J.A. Fitzmayer, Gli Atti degli Apostoli, Brescia 2003, 206n)?
A jak Lee odczytała te najważniejsze decyzje i wydarzenia z życia
Judasza? Czy pomaga współczesnemu czytelnikowi zrozumieć uwarunkowania,
motywy, okoliczności, a więc całą tę psychologiczno-społeczną głębię
jego tragicznych wyborów - tajemnicy grzechu? Usprawiedliwia czy oskarża
Iskariotę?
Trzymaj się z daleka! - to
wezwanie, które narastało w Judaszu i wokół niego, jak fala wzburzonego
jeziora. Przez długi czas był bardzo blisko Jezusa - miłował Go;
słyszał, widział na własne oczy, oglądał i dotykał własnymi rękami "Słowa Życia" (1 J 1, 1), lecz czym był bliżej, tym coraz bardziej
narastał w nim lęk, niepokój, egoizm, zazdrość, brak wiary...
Co ostatecznie zdecydowało o zdradzie?
Czytelnik, próbując odpowiedzieć sobie na to pytanie, musi zmierzyć się
z własnymi lękami i wątpliwościami. Największym zagrożeniem dla
współczesnych chrześcijan jest to, co św. Jan Paweł II nazwał "utratą
poczucia grzechu", czyli pokusą iluzji bezgrzeszności, odrzuceniem
potrzeby wysłuchania na nowo, jako skierowanego do każdego osobiście,
napomnienia św. Jana: "<Jeśli mówimy, że nie mamy grzechu, to samych
siebie oszukujemy i nie ma w nas prawdy> (1 J 1, 8), co więcej,
<cały świat leży w mocy Złego> (1 J 5, 19). A zatem każdy jest
wezwany głosem Bożej prawdy do realistycznego czytania w swym sumieniu i
do wyznania, że narodziliśmy się w przewinieniach, jak mówimy w psalmie
Miserere" (Reconcilaitio et penitentia, 22).
Wiemy jedno, że Bóg jest "bogaty w miłosierdzie" (Ef 2, 4) i zawsze
gotowy przebaczyć, jeśli tylko wyrazimy swój żal, wyznamy szczerze
grzechy, poprosimy o pokutę i pojednanie. Ostatnie pytanie jest zawsze
pytaniem o miłość!
ks. Jan Kochel