2013-11-21
Najnowszy amerykański serial telewizyjny Biblia (2013) zapowiada widzowi równie obiecującą podróż przez całą historię znaną z kart Pisma świętego: od stworzenia świata aż po obrazy przyszłości zawarte w Księdze Apokalipsy w pięciu częściach
Czy jednak treść zawarta w liczącej półtora tysiąca stron księdze może zmieścić się w pięciu półtoragodzinnych częściach? Odpowiedź jest niestety dość jednoznaczna: autorzy scenariusza musieli dokonać znaczących skrótów, wybrać niektóre tylko wątki. W ten sposób widz znający Księgę Rodzaju może zdziwić brakiem w filmie ważnych postaci między Abrahamem a Mojżeszem. Film ponadto zbytnio uwypukla przemoc: np. jeden z trojga wędrowców, goszczących u Abrahama – w tradycji chrześcijańskiej utożsamianych z Trójcą Świętą (zob. ikona Andrieja Rublowa) – okazuje się mistrzem wschodnich sztuk walki, bezlitośnie zabijającym mieszkańców Sodomy! Wątpliwości budzi sposób pokazania Jezusa: bardziej niż Syn, posłany przez Boga, który „tak umiłował świat”, staje się On ofiarą politycznego i religijnego spisku, prowadzącego do brutalnej przemocy. Film nie daje też przekonującej odpowiedzi na pytanie o Zmartwychwstanie Jezusa.
Amerykański serial, podszywający się tytułem pod Biblię, mocno redukuje treść i znaczenie Pisma Świętego. Obejrzenie tego filmu nie tylko nie zastąpi jego lektury, lecz może fałszować jej znaczenia przy pomocy atrakcyjnego języka audiowizualnego. Tego rodzaju pomoc na pewnie nie jest potrzebna Pismu Świętemu.
ks. Marek Lis, prof. UO