2014-04-24
Jan Paweł II w czasie ostatniej wizyty w Polsce ponowił apel, aby „orędzie o miłosiernej miłości Boga, które tutaj zostało ogłoszone za pośrednictwem siostry Faustyny, dotarło do wszystkich mieszkańców ziemi i napełniło ich serca nadzieją”[1]. Święty Papież mówił ponadto o „iskrze” (Dz. 1732), która ma wyjść „z tego miejsca i z tego kraju”[2]. Wyraźnie wskazał więc na cele i zadania, które powinni podjąć polscy katecheci, wychowawcy i duszpasterze.
Misja siostry Faustyny
Wychowawcza misja polskiej Świętej była mocno związana z wizerunkiem Jezusa Miłosiernego, który powstał pod wpływem jej wizji religijnych i osobistej pobożności. Uważna lektura „Dzienniczka” św. Faustyny[3]pozwala stwierdzić, że główną jej troską było przekazanie światu obrazu Miłosierdzia Bożego. Pod datą 22 luty 1931 r. czytamy: „Wieczorem, kiedy byłam w celi, ujrzałam Pana Jezusa w szacie białej. Jedna ręka wzniesiona do błogosławieństwa, a druga dotykała szaty na piersiach. Z uchylenia szaty na piersiach wychodziły dwa wielkie promienie, jeden czerwony, a drugi blady [...]. Po chwili powiedział mi Jezus: wymaluj obraz według rysunku, który widzisz, z podpisem: Jezu, ufam Tobie. Pragnę, aby ten obraz czczono najpierw w kaplicy waszej i na całym świecie. Obiecuję, że dusza, która czcić będzie ten obraz, nie zginie. Obiecuję także, już tu na ziemi zwycięstwo nad nieprzyjaciółmi, a szczególnie w godzinę śmierci. Ja sam bronić ją będę jako Swej chwały” (Dz. 47n).
Odpowiedzią św. Faustyny na wizję stał się wiersz umieszczony na początku „Dzienniczka”: „O Miłości Wiekuista, każesz malować obraz swój święty I odsłaniasz nam zdrój miłosierdzia niepojęty, Błogosławisz kto się zbliży do Twych promieni, A dusza czarna w śnieg się zamieni” (Dz. 1).
Dziś wiadomo, że odtworzenie na malarskim płótnie wewnętrznej wizji napotykało na liczne trudności. Dopiero po trzech latach (w czerwcu 1934 r.) artysta malarz Eugeniusz Kazimirowski w Wilnie wykonał obraz Miłosierdzia Bożego według wskazań św. Faustyny. Święta przeżyła wielki ból patrząc na płótno dobrego przecież malarza, który nie zdołał oddać piękna rzeczywistej postaci Chrystusa. Jezus odpowiedział jej wtedy: „nie w piękności farby ani pędzla jest wielkość tego obrazu, ale w łasce Mojej” (Dz. 313).
Już po śmierci Faustyny powstały inne wersje obrazu w oparciu o dzieło Kazimirowskiego[4]. Decyzją kard. Sapiehy w kaplicy Sióstr w Krakowie został umieszczony obraz wykonany w r. 1943 przez Adolfa Hyłę jako wotum. Kopie tego obrazu słynącego łaskami są obecnie najbardziej rozpowszechnione w świecie i przewyższają sławą nawet późniejsze dzieło Adama Styki (1957).
Niezależnie od wizji św. Faustyny, które przez wiele lat kwestionowano, ks. prof. Michał Sopoćko uzasadniał potrzebę propagowania obrazu. W liście z roku 1953 do ks. prymasa Wyszyńskiego „wykazywał, że obraz przedstawia Chrystusa w chwili ukazania się Apostołom i ustanowienia sakramentu pokuty. Już wcześniej w pracy Idea Miłosierdzia (1937) „sugerował, że za obraz tę ideę symbolizujący, może być uznany taki obraz, który ukazuje Chrystusa jak gdyby idącego. Jezus prawą ręką błogosławi, a lewą uchyla szatę w okolicy serca, skąd wypływają dwa strumienie, blady i czerwony. Wyobrażają one wodę i krew, a są symbolem miłosierdzia, zlewającego się w sakramencie chrztu i pokuty”[5].
Bibliści przyznają, że sugestia bł. ks. Michała Sopoćki jest trafna i teologicznie poprawna. Wizerunek Jezusa Miłosiernego rozpowszechniany na obrazie ukazanym św. Faustynie, to ilustracja chrystofanii w dniu Zmartwychwstania opisanej w Ewangelii św. Jana (J 20, 19-23). Pierwszego dnia tygodnia Zmartwychwstały Pan nawiedził uczniów zebranych w Wieczerniku. Wszedł „mimo drzwi zamkniętych” i oznajmił: „Pokój wam!”. Równocześnie przekazał uczniom orędzie nadziei i zlecił posługę miłosierdzia: „Weźmijcie Ducha Świętego! Którym odpuścicie grzechy, są im odpuszczone, a którym zatrzymacie, są im zatrzymane” (20, 22-23). Od tej chwili Apostołowie przyjmują, kontemplują i przekazują innym paschalny Dar Jezusa[6].
Postać Jezusa w centrum paschalnego kerygamtu wyraża istotną myśl teologii przepowiadania. Chrystus musi być zawsze w centrum misji ewangelizacyjnej i katechetycznej Kościoła. Idea chrystocentryzmu w nauczaniu „odżyła” w latach trzydziestych XX w. wraz z ruchem kerygmatycznej odnowy w katechezie i przepowiadaniu Kościoła[7]. Wielką zasługą odnowy kerygamtycznej był „powrót do źródeł” i umieszczenie Chrystusa w centrum przepowiadania. „Katecheci uświadomili sobie, że chrześcijaństwo nie jest czymś, ale Kimś, i dlatego katecheza ma być nie tylko przekazywaniem religijnej doktryny, ile przedstawianiem i przybliżaniem osoby Jezusa Chrystusa. Chrystus winien stanowić centralny punkt zarówno różnorakich form przepowiadania, jak i wychowania religijnego”[8]. Chociaż rozwój ruchu kerygmatycznego i idei chrystocentryzmu w nauczaniu zbiegł się w czasie z pierwszymi objawieniami siostry Faustyny, to jednak trudno przypuszczać, by miały one jakiś wpływ na siebie. Istotne jest to, że tak jedno, jak i drugie miały swoje biblijne korzenie.
Biblijna wymowa obrazu „Jezu, ufam Tobie!”
Ks. prof. Antoni Jan Tronina w wykładzie inauguracyjnym w Wyższym Seminarium Duchownym w Częstochowie (rok akademicki 2002/2003) wskazał na oryginalne związki wizerunku Jezusa Miłosiernego z uroczystym strojem arcykapłana w Starym Testamencie[9].
Zwrócił najpierw uwagę, że w odróżnieniu od klasycznych ikon wschodnich obraz „Jezu, ufam Tobie!” charakteryzuje niezwykła ekspresja i dynamika. „Jezus nadchodzi z przyszłości, zgodnie z wizją Apokalipsy św. Jana. Biała suknia do stóp, z rękawami, przepasana na piersiach złotym pasem (Ap 1, 13), to uroczysty strój arcykapłana w Starym Testamencie. Księga Wyjścia szczegółowo mówi o nakazie Bożym dotyczącym szat kapłańskich (Wj 28), a następnie o wykonaniu tego nakazu (Wj 39). Strój arcykapłana odróżniał się od sukni zwykłych kapłanów dodatkowymi dystynkcjami; najważniejsze z nich to ozdobny efod i pektorał. Efod był ozdobiony dwoma szlachetnymi kamieniami (hebr. ’abne-šoham, gr. sardion), na których wyryto imiona synów Izraela. Sześć imion na jednym kamieniu i sześć imion pozostałych na kamieniu drugim, według porządku ich urodzenia [...]. Te dwa kamienie umieścisz na obu naramiennikach efodu jako kamienie pamięci o synach Izraela. I będzie nosił Aaron ich imiona na obu ramionach dla pamięci przed Jahwe (Wj 28, 9n. 12). Drugi ornament, zapożyczony z dawnego stroju królewskiego, stanowił pektorał wysadzany dwunastoma drogimi kamieniami, na których także wyryto imiona pokoleń Izraela. Umieszczone wewnątrz pektorału święte losy (urim i tummim) miały również spoczywać na sercu Aarona, gdy będzie wchodził do Miejsca Świętego, na wieczną pamiątkę przed Jahwe (Wj 28, 29)”[10].
Niewątpliwie ani św. Faustyna ani malarze utrwalający jej wizje na płótnie nie mogli znać szczegółowego opisu biblijnego. Stary Testament nie był wówczas tak powszechnie znany jak dzisiaj, toteż w „Dzienniczku” brak zupełnie odniesień biblijnych. Jest to jednak szczegół istotny dla zrozumienia nacisku, z jakim Święta ciągle przywołuje w swych wizjach dwa promienie, wychodzące z Serca Jezusa (Dz. 87. 299. 336. 344. 368 itd.). I tutaj potrzeba sięgnąć do tradycji Starego Testamentu: „Aby zrozumieć ich symbolikę, musimy odwołać się do starożytnej tradycji żydowskiej. Rabini łączą mianowicie dwa kamienie efodu arcykapłana z wyrocznią urim i tummim, umieszczoną w pektorale na sercu Aarona. Gdy ktoś przychodził zasięgnąć rady wyroczni, odpowiedź objawiał blask liter wyrytych na świętych klejnotach”[11]. Warto przytoczyć świadectwo dziejopisarza żydowskiego z końca I w. po Chrystusie, a więc współczesnego Ewangelistom. Józef Flawiusz, opisując w „Dawnych dziejach Izraela” strój arcykapłański, przytacza legendę: „Otóż z owymi drogocennymi kamieniami, które (...) arcykapłan nosił na ramionach (...), działo się tak, że ilekroć Bóg uczestniczył w świętych obrzędach, ten (kamień), który spinał szatę na prawym ramieniu, zaczynał błyszczeć: promieniowało zeń światło, widoczne nawet z najdalszej odległości, a którego przedtem zupełnie w nim nie było. Już to samo byłoby wystarczająco wielkim cudem (...); ale powiem o czymś jeszcze bardziej zdumiewającym. Za pośrednictwem dwunastu kamieni, które przyszyte były do essenu (pektorału) na piersiach arcykapłana, Bóg zapowiadał zwycięstwo wojownikom mającym toczyć bitwę. Zanim bowiem wojsko ruszyło do boju, tak świetlisty tryskał z tych kamieni blask, że dla wszystkich było zupełnie jasne, iż Bóg postanowił ich wesprzeć. Dlatego ci spośród Greków, którzy szanują nasze obyczaje (...), essenowi(pektorałowi) nadają miano logion(wyrocznia). Jednak zarówno essen(pektorał) jak i sardoniks przestały świecić na dwieście lat przed tym, zanim przystąpiłem do niniejszego dzieła, a przyczyną było oburzenie Boga na wykroczenia przeciw prawom”[12].
Józef jako członek rodu kapłańskiego dobrze znał rolę stroju arcykapłańskiego. Wiedział, że według biblijnej tradycji kapłańskiej pektorał wraz z efodem służyły do udzielania wyroczni za pomocą urim i tummin ukrytych na sercu arcykapłana. Hebrajskie wyrażenie choszen ha-miszpat (Wj 28,15 i in.) zastępuje w tradycji kapłańskiej starsze wyobrażenie zaczerpnięte ztradycji kapłaństwa egipskiego[13]. Po przejściu insygniów królewskich na kapłanów (w czasach Dawida) stał się pektorał znakiem władzy najwyższego kapłana. Pierwotnie miszpat oznacza „umiejętność rozstrzygania spraw sądowych” (1Krl 3, 11), podczas gdy termin choszen wyraża zewnętrzny atrybut tej władzy, uzupełnienie efodu (Wj 39, 8-21).
Tak więc tradycja żydowska przechowana w dziele Józefa Flawiusza pozwala, przynajmniej częściowo, odpowiedzieć na pytanie o symbolikę dwu kamieni szlachetnych umieszczonych na piersi arcykapłana. Promień z prawej strony oznaczał obecność Boga wśród swego ludu podczas sprawowania kultu[14].
Ks. A. Troninę nurtuje jeszcze inne pytanie: Jaki sygnał dla ludu Bożego stanowiło promieniowanie kamienia po lewej stronie efodu? Nowe badania odkrytych w Qumran nad Morzem Martwym dokumentów pozwalają, na przynajmniej hipotetyczną, odpowiedź.
Niemiecki profesor Nowego Testamentu Hartmut Stegemann[15] zwrócił uwagę w swej prezentacji biblioteki z Qumran na obecność w niej starych dzieł przed-esseńskich, które podejmują tematy liturgiczne. Jedno z tych dzieł, zachowane w trzech fragmentarycznych odpisach (1Q29 i 4Q375-376), dotyka problemu rozróżnienia pomiędzy prorokiem prawdziwym a fałszywym. Winno się to dokonać w świątyni, w trakcie ofiary przebłagalnej składanej przez arcykapłana. Jeśli podczas tego obrzędu szlachetny kamień po lewej stronie szaty arcykapłańskiej promieniuje w sposób widoczny dla uczestników liturgii, to taki sąd Boży potwierdza roszczenia proroka[16]. W podobny sposób promieniowanie dwunastu szlachetnych kamieni z napierśnika arcykapłana wskazuje na zwycięski powrót oddziałów Izraela z pola walki. O tym czy wódz powinien wyruszać do wojny zaczepnej decydują kamienie wyroczni (urim i tummim) umieszczone w pektorale. Józef Flawiusz stwierdzał w zakończeniu cytowanego wyżej fragmentu, że już przed dwustu laty ustało cudowne zjawisko promieniowania arcykapłańskiego pektorału i drogich kamieni na nim umieszczonych. Wiąże się to zapewne z wydarzeniami, które spowodowały wybuch powstania machabejskiego (167 prz. Chr.).
Ostatnie pytanie, jakie stawia ks. A. Tronina, ma również istotne znaczenie: Jaki związek mają przypomniane wydarzenia z wizją Chrystusa zmartwychwstałego i promieni wychodzących z Jego Serca? Odpowiedź na to pytanie znajduje się w Nowym Testamencie. Jak wiadomo, ani św. Paweł ani Ewangeliści nie odważyli się przedstawić zbawczej ofiary Chrystusa w kategoriach kapłańskich. Temat ten podejmie dopiero List do Hebrajczyków, powstały już po śmierci Apostoła Pawła, w kontekście wojny żydowskiej i bliskiego upadku Świątyni (70 po Chr.). List do Hebrajczyków jest więc dokumentem bliskim czasowo dziełu Józefa Flawiusza, ale zupełnie odmiennym w swym orędziu. Obydwaj znają dobrze tradycję o wyroczni, ukrytej na piersi arcykapłana i promieniującej cudownym blaskiem. Żydowski historyk jednak rejestruje tę legendę na potwierdzenie prawdziwości swej religii wobec pogan. Natomiast anonimowy Autor natchniony dowodzi w swym wykładzie, że Chrystus jest prawdziwym i wiecznym Arcykapłanem, który definitywnie zastąpił niegodnych poprzedników na tym świętym urzędzie. „Dlatego musiał się upodobnić we wszystkim do braci, aby stać się miłosiernym, a zarazem wiarygodnym wobec Boga Arcykapłanem, który zgładzi grzechy ludu” (Hbr 2, 17).
W „Dzienniczku” zresztą sam Jezus wyjaśnia Faustynie sens owych dwu promieni, które „oznaczają Krew i Wodę: blady promień oznacza wodę, która usprawiedliwia dusze; czerwony promień oznacza Krew, która jest życiem dusz... Te dwa promienie wyszły z wnętrzności Miłosierdzia Mojego wówczas, kiedy konające Serce Moje zostało włócznią otwarte na krzyżu” (Dz. 299). Zastanawiające, że wizja ta ponawia się szczególnie w Wielki Piątek; tak było w Roku Jubileuszowym Odkupienia (Dz. 413) i w latach następnych (Dz. 648. 1055nn).
Takie też jest zasadnicze przesłanie obrazu Miłosierdzia Bożego jaki św. Faustyna wielokrotnie oglądała w swoich wizjach duchowych. Miłosierdzie promieniuje z przebitego boku Zbawiciela na cały świat po to, by wrócić do swego źródła. Oto np. w dniu 20 XII 1934 roku ogląda Faustyna pulsujące światło promieni wychodzących z Hostii: "[...] i przeszły do rąk mego spowiednika, a później do rąk tych duchownych, i z ich rąk przeszły do ludzi i wróciły do Hostii...” (Dz. 344). Tu niewątpliwie „te dwa promienie” oznaczają łaski sakramentalne płynące ze Spowiedzi i z Eucharystii. Owoce tych sakramentów przez pośrednictwo kapłanów wracają ponownie do Boga w postaci uczynków miłosierdzia. Wyjaśnia to Chrystus w innym miejscu Dzienniczka: „Żądam od ciebie uczynków miłosierdzia, które mają wypływać z miłości ku Mnie. Miłosierdzie masz okazywać zawsze i wszędzie bliźnim, nie możesz się od tego usunąć, ani wymówić, ani uniewinnić” (Dz. 742)[17].
Fachowa refleksja biblisty jest wyzwaniem dla katechetów i duszpasterzy, którzy powinni stale wzbogacać swój warsztat i nie szczędzić czasu na pogłębioną lekturę Pisma Świętego, by tak zdobytą wiedzę („wzniosłe poznanie”) umiejętnie wykorzystać w salach szkolnych i katechetycznych, na ambonie i podczas nabożeństw ku czci Miłosierdzia Bożego.
Dydaktyka obrazu Jezusa Miłosiernego
W literaturze katechetycznej popularne staje się zagadnienie dydaktyki obrazu[18]. Wiąże się to ze zjawiskiem dominacji obrazu i marginalizacji słowa w życiu codziennym oraz z rozwojem multimediów i tzw. ikonosfery człowieka, która staje się jego podstawowym środowiskiem[19]. Niestety, w ogólnym procesie komunikacji obraz religijny spychany jest na margines, stąd tak ważne jest kształtowanie właściwego obrazu Boga w ramach katechezy[20]. Ks. prof. Władysław Kubik uważa, że „chcąc formować obraz Boga należy opierać się na tekstach Pisma Świętego”. Proponuje przy tym ciekawy zestaw ćwiczeń, które mają głównie charakter chrystocentryczny[21].
Zgodnie ze wskazaniami adhortacji Catechesi tradendae posługa katechetyczna powinna dążyć do tego, aby „pogłębić rozumienie Tajemnicy Chrystusa w świetle Słowa, aż cały człowiek będzie nasycony Jego światłem” (CT 20). Wierzymy bowiem, że Bóg najpełniej objawił nam Siebie w osobie Jezusa Chrystusa. Najbardziej dosadnie wyraził to św. Paweł w hymnie z Listu do Filipian: „On, istniejąc w postaci Bożej (...), ogołocił samego siebie, przyjąwszy postać sługi, stawszy się podobny do ludzi” (Flp 2, 7; por. Hbr 2, 17). Przemawiał do nas ludzkim językiem, pozwolił Siebie oglądać, a nawet dotykać (por. Mk 3, 10; Łk 24, 39; J 1, 14; 16, 16-19; Hbr 12, 18; 1 J 1, 1, Ap 22, 4).
Kontemplacja oblicza Chrystusa stała się wyzwaniem nowego tysiąclecia (NMI 16-28). Wielką pomocą dydaktyczną może i powinien być obraz Jezusa Miłosiernego, gdyż – co staraliśmy się wykazać – czerpie on inspirację z tego, co mówi o Chrystusie Pismo Święte Starego i Nowego Testamentu.
W pierwszym rzędzie obraz „Jezusa Miłosiernego” niesie współczesnemu człowiekowi orędzie ufności i nadziei[22]. W języku polskim „ufność” znaczy tyle co „pewność”[23]. Ufać to znaczy niezłomnie wierzyć w miłosierdzie Boże, jak to wyraża akt nadziei: „Ufam Tobie, boś Ty wierny, wszechmocny i miłosierny...” Stąd tak częste w Dzienniczku naleganie, by obraz Miłosierdzia Bożego podpisać: „Jezu, ufam Tobie”. Jest to tylko potwierdzenie przekazu ewangelicznego, kiedy Jezus przed uzdrowieniem wzywa do ufności: „ufaj, synu [...], ufaj, córko!” (Mt 9, 2. 22).
Najnowsza adhortacja apostolska Kościół w Europie wzywa do szerzenia Ewangelii nadziei: „Służba Ewangelii nadziei przez miłość, która ewangelizuje, jest obowiązkiem, za którego realizację wszyscy są odpowiedzialni” (EE 33)[24]. Papież - świadom tego, że zachodzi potrzeba nowego głoszenia Ewangelii ochrzczonym - mimo wszystko nawołuje do formowania wiary dojrzałej: „Szczególnie (...) należy rozwijać, a w razie potrzeby na nowo podejmować posługę katechezy, pojętej jako kształtowanie i rozwijanie wiary każdego człowieka, tak aby ziarno posiane przez Ducha Świętego i przekazane przez Chrzest wzrastało i osiągało dojrzałość” (EE 51). Katecheza ukierunkowana na orędzie nadziei i miłosierdzia Bożego, przekazane ludzkości przez Jezusa Miłosiernego, jest pedagogicznym wyzwaniem nowego tysiąclecia.
Z tym podstawowym przesłaniem wiąże się szereg praktycznych wskazań, np. papieski postulat rozwijania „wyobraźni miłosierdzia”[25]. „Miłosierdzie ludzkie” to przede wszystkim pamięć o ubogich, potrzebujących, pogubionych i poranionych, stąd propozycja wolontariatu w ramach zajęć pozaszkolnych; tworzenia szkolnych kół Caritas i różnych grup młodzieży zaangażowanej w pomoc niepełnosprawnym, chorym, samotnym oraz dzieciom zaniedbanym i pochodzących z rodzin patologicznych[26].
Biblijna scena chrystofanii, z obrazu „Jezu, ufam Tobie!”, przypomina też przekazanie Apostołom i ich następcom władzy odpuszczania grzechów mocą Ducha Świętego (J 20, 23). Dla katechetów jest to okazja do pogłębionej refleksji nad sakramentem pokuty i pojednania. Liczne spowiedzi w Roku Świętym, szczególnie ludzi młodych, pokazały wielką potrzebę tego sakramentu. Odnowa spowiedzi św. zależy od dobrej katechezy i hojności księży w posługiwaniu ludziom, do czego bardzo zachęca Jan Paweł II w liście apostolskim Misericordia Dei[27]. Żywotność Kościoła i jego przejrzysta rola w świecie zależy od nieustannego nawrócenia, którego znakiem jest sakrament pojednania.
W krótkim okresie czasu orędzie o Bożym miłosierdziu dotarło na nowo do chrześcijan i wielu ludzi dobrej woli, a obraz „Jezu, ufam Tobie!” zagościł w wielu kościołach i domach prywatnych. Dynamiczny rozwój kultu Bożego miłosierdzia stał się zatem wyzwaniem dla wychowawców i katechetów. Papież dobitnie wyraził to w homilii na Błoniach krakowskich: „Kościół od początku swego istnienia, odwołując się do tajemnicy Krzyża i zmartwychwstania, naucza o Bożym miłosierdziu, które jest rękojmią nadziei i źródłem zbawienia człowieka. Wydaje się jednak, że dzisiaj jest szczególnie wyzwany, by głosić światu to orędzie”.
ks. Jan KochelTekst opublikowany [w:] „Katecheta” 48 (2004) 4, 45-50.
[1] Bóg bogaty w miłosierdzie. Jan Paweł II w Polsce 16-19 sierpnia 2002. Przemówienia i homilie, Kraków 2002, 23.
[2] Tamże, 24
[3] Błogosławiona S. M. Faustyna Kowalska, Dzienniczek. Miłosierdzie Boże w duszy mojej, Warszawa 1993.
[4] Jednym z nich jest obraz z sanktuarium Bożego Miłosierdzia w Kaliszu namalowany w 1954 roku przez Ludomira Sleńdzińskiego z inicjatywy sługi Bożego ks. Michała Sopoćki; por. H. Ciereszko, Kierownik duchowy i spowiednik s. Faustyny. Droga świętości ks. Michała Sopoćki, Kraków 2002, 104-109. 136.
[5] Ciereszko, Kierownik duchowy i spowiednik s. Faustyny, s. 100. 103-105.
[6] H. Witczyk, Zbawcze posłannictwo uczniów Jezusa (J 20,21-23), w: Słowo Twoje jest prawdą, red. W. Chrostowski, Warszawa 2000, 344-366; por. J. Kudasiewicz, Uczniowie przyjmują i kontemplują paschalny Dar Jezusa, w: Kontemplacja Chrystusa – Ikony miłosierdzia Ojca. Medytacje biblijno-kerygmatyczne, red. J. Kudasiewicz – H. Widczyk, Kielce 2002, 61-84. Trzeci numer "Verbum Vitae" 3 (2003) pt. Miłosierdzie Boga - dla kogo?.
[7] Początek odnowie kerygmatycznej dała słynna książka J. A. Jungmana pt. Die Frohbotschaft und unsere Glaubensverkündigung wydana w Regensburgu w 1936 roku. Ruch kerygmatyczny rozwinął się po II wojnie światowej, a w latach pięćdziesiątych i sześćdziesiątych przyczynił się do radykalnej zmiany przepowiadania wiary; por. J. Kudasiewicz, Wymiar biblijny, w: Podstawowe wymiary katechezy, Kraków 1991, 21-24; G. Kusz, Biblia w katechezie wczoraj i dzisiaj, w: biblia w nauczaniu chrześcijańskim, Lublin 1991, 90-96.
[8] R. Murawski, Katecheza jako głoszenie Chrystusa, AK 129 (1997) 530, 66.
[9] A. Tronina, Biblijne przesłanie obrazu Miłosierdzia Bożego, „Verbum Vitae” 3 (2003) 255-266.
[10] Tamże, 256-257.
[11] Tamże, 258-260.
[12] Józef Flawiusz, Dawne dzieje Izraela, III, VIII, 9 (tłum. Z. Kubiak, J. Radożycki, Poznań 1962).
[13] M. Görg uważa, ze samo słowo choszen, podobnie jak efod, zapożyczono z kultu egipskiego, gdzie oznaczało pektorał królewski (hw szn, „ochrona imienia króla”); por. A. Tronina, Etymologia nazwy „esseńczycy", RTK XLIX (2002) z. 1, 49-55.
[14] Tronina, Biblijne przesłanie obrazu, 258-259.
[15] Esseńczycy z Qumran, Jan Chrzciciel i Jezus, tłum. Z. Małecki, A. Tronina, Biblioteka Zwojów. Tło Nowego Testamentu, t. 9, Kraków-Mogilany 2002, 115.
[16] „Lewy kamień, który jest po jego lewej stronie, będzie błyszczeć w oczach całego zgromadzenia, aż kapłan skończy mówić. I po usunięciu (...) i będziesz zachowywać i wypełniać wszystko, co mówi ci prorok...”; por. Rękopisy znad Morza Martego, tłum. P. Muchowski, Biblioteka Zwojów. Tło Nowego Testamentu, t. 5, Kraków 1996, 42. 264 [na podstawie połączenia dwu paralelnych tekstów 1Q 29 i 4Q376].
[17] Tronina, Biblijne przesłanie obrazu, 262-264.
[18] P. Piotrowski, Metafizyka obrazu, Poznań 1985; J. L. Marion, Ślepy w Siole, czyli odniesienie obrazu do oryginału, „Communio” 2 (1990) 12-29; A. Lepa, Pedagogia mass mediów, Łódź 1998, 174-178; S. Kulpaczyński, Obrazy w wychowaniu religijnym, „Seminare” 1996; A. Zakrzewski, Obrazy prawdziwe w katechezie, „Katecheta” 44 (2000) 10, 4-9; A. Królikowska, G. Łukaszczak, Z. Marek, Dydaktyka obrazu, Kraków 2000; R. Chałupniak, Wykorzystanie obrazu w katechezie – wybrane metody aktywizujące, „Katecheta” 11 (2002) 25-30; T. Bednarski, R. Chałupniak, Obrazy katechetyczne: Paul Gaugin „Żółty Chrystus”, „Katecheta” 4 (2003) 68-71; Obrazy katechetyczne: Caravaggio „Wieczerza w Emaus”, „Katecheta” 5 (2003) 57-60; Obrazy katechetyczne: El Greco „Wniebowzięcie”, „Katecheta” 6 (2003) 57-60.
[19] Lepa, Pedagogia mass mediów, 157.
[20] Zjawisko dominacji obrazu uwidacznia się również w wydawnictwach biblijnych. Obserwuje się rosnące nakłady tzw. Biblii w obrazach, rysunkach, a nawet w komiksach; por. R. Murawski, Rozwój religijny, w: Teoretyczne podstawy katechezy młodzieżowej, red. R. Murawski, Warszawa 1989, 74.
[21] W. Kubik, Zarys dydaktyki katechetycznej, Kraków 1990, 268-276.
[22] Kard. Martini w ostatnim swoim liście pasterskim napisał: „Brak nadziei jest być może śmiertelną chorobą świadomości naszej epoki, naznaczonej końcem ideologicznych marzeń i związanych z nim dążeń. Antidotum na obojętność i frustrację, na dążenie do przyjemności bez żadnych oczekiwań na przyszłość, może być tylko nadzieja. Ale nie nadzieja wyrachowana, oparta na przewidywaniach i statystkach, lecz nadzieja, której jedynym fundamentem jest obietnica Boża, por. Matka Boża Wielkiej Soboty, Verbinum, Warszawa 2001, 31.
[23] A. Brückner, Słownik etymologiczny języka polskiego, Warszawa 1957, 592 (hasło „ufać”).
[24] Jan Paweł II, Adhortacja apostolska „Ecclesia in Europa”. Kościół w Europie, Pallottinum 2003 (skrót: EE).
[25] Por. NMI 50; Homilia na Błoniach krakowskich, w: Bóg bogaty w miłosierdzie. Jan Paweł II w Polsce 16-19 sierpnia 2002. Przemówienia i homilie, Kraków 2002, 44.
[26] J. Koral, Szkolne koła Caritas jako przykład wolontariatu młodzieży, w: (red.) T. Kamiński, A. Czarnecki, D. J. Pol, Wolontariat, Roczniki Naukowe Caritas, rocz. V, Warszawa 2001, 117-129; J. Kochel, Katecheza miejscem głoszenia Bożego Miłosierdzia, „Katecheta” 10 (2002) 52-53.
[27] Jan Paweł II, List apostolski Misericordia Dei. O niektórych aspektach sprawowania sakramentu pokuty, Poznań 2002.