2023-03-05
W drugim kazaniu pasyjnym podejmujemy rozważanie kolejnego fragmentu opisu Męki Pańskiej według św. Mateusza. W ten sposób przygotowujemy się duchowo do odczytania Męki Pańskiej w Niedzielę Palmową.
Najlepiej rozważamy teksty Ewangelii wtedy, kiedy staramy się niejako siebie samego postawić w tamtych wydarzeniach, wczuć się w doświadczenia Jezusa czy też Jego uczniów.
Ostatnio czytając początkowe fragmenty opisu Męki Pańskiej byliśmy niejako obecni w Wieczerniku, na Ostatniej Wieczerzy, gdzie Jezus bardzo poważnie rozmawiał z uczniami, gdzie wyjawił zdradę Judasza. A więc rozważaliśmy o miłości i zdradzie, o zaprzedaniu i zdradzie pięknej, wolnej miłości. Dlatego temat ostatniego kazania brzmiał: miłość i zdrada.
Prosiliśmy wtedy Boga, by nas zachował od zdrady i umocnił w nas miłość.
Dziś opuszczamy już Wieczernik i razem z Jezusem udajemy się do Ogrodu Oliwnego. Tam Jezus będzie cierpiał duchowo i modlił się z największym przejęciem. Dlatego tematem dzisiejszego, drugiego kazania jest – modlitwa i cierpienie.
LEKTURA TEKSTÓW: Mt 26, 26-30, 36-46, 55-56
A gdy oni jedli, Jezus wziął chleb i odmówiwszy błogosławieństwo, połamał i dał uczniom, mówiąc: «Bierzcie i jedzcie, to jest Ciało moje». Następnie wziął kielich i odmówiwszy dziękczynienie, dał im, mówiąc: «Pijcie z niego wszyscy, bo to jest moja Krew Przymierza, która za wielu będzie wylana na odpuszczenie grzechów. Lecz powiadam wam: Odtąd nie będę już pił z tego owocu winnego krzewu aż do owego dnia, kiedy pić go będę z wami nowy, w królestwie Ojca mojego». Po odśpiewaniu hymnu wyszli ku Górze Oliwnej.
Mt 26, 26-30
Wtedy przyszedł Jezus z nimi do ogrodu, zwanego Getsemani, i rzekł do uczniów: «Usiądźcie tu, Ja tymczasem odejdę tam i będę się modlił». Wziąwszy z sobą Piotra i dwóch synów Zebedeusza, począł się smucić i odczuwać trwogę. Wtedy rzekł do nich: «Smutna jest moja dusza aż do śmierci; zostańcie tu i czuwajcie ze Mną!» I odszedłszy nieco dalej, upadł na twarz i modlił się tymi słowami: «Ojcze mój, jeśli to możliwe, niech Mnie ominie ten kielich! Wszakże nie jak Ja chcę, ale jak Ty». Potem przyszedł do uczniów i zastał ich śpiących. Rzekł więc do Piotra: «Tak, jednej godziny nie mogliście czuwać ze Mną? Czuwajcie i módlcie się, abyście nie ulegli pokusie; duch wprawdzie ochoczy, ale ciało słabe». Powtórnie odszedł i tak się modlił: «Ojcze mój, jeśli nie może ominąć Mnie ten kielich, i muszę go wypić, niech się stanie wola Twoja!» Potem przyszedł i znów zastał ich śpiących, bo oczy ich były senne. Zostawiwszy ich, odszedł znowu i modlił się po raz trzeci, powtarzając te same słowa. Potem wrócił do uczniów i rzekł do nich: «Śpicie jeszcze i odpoczywacie? A oto nadeszła godzina i Syn Człowieczy będzie wydany w ręce grzeszników. Wstańcie, chodźmy! Oto blisko jest mój zdrajca».
Mt 26, 36-46
W owej chwili Jezus rzekł do tłumów: «Wyszliście z mieczami i kijami jak na zbójcę, żeby Mnie pojmać. Codziennie zasiadałem w świątyni i nauczałem, a nie pochwyciliście Mnie. Lecz stało się to wszystko, żeby się wypełniły Pisma proroków». Wtedy wszyscy uczniowie opuścili Go i uciekli.
Mt 26, 55-56
ROZWAŻANIE
Czego ten fragment z opisu Męki Pańskiej może nas nauczyć?
Spróbujmy oczyma wyobraźni i sercem stanąć pośród tamtych wydarzeń.
Kiedy Jezus przyszedł z uczniami do Ogrodu Oliwnego zwanego Getsemani, wtedy prosił swoich uczniów, by razem z Nim czuwali, bo On odejdzie trochę dalej i będzie się modlił. Ale oni może pełni wrażeń po Ostatniej Wieczerzy, po tej trudnej rozmowie z Jezusem, po ujawnieniu zdrady Judasza, oni niestety posnęli. A Jezus ich prosił: „Czuwajcie ze Mną”. Tutaj Jezus przeżywał najtrudniejsze dla Niego chwile, a oni sobie śpią. Dla Jezusa musiał to być niezwykle trudny moment.
My często zwracamy uwagę na fizyczne cierpienia Jezusa, na Jego mękę, na to jak cierpiał, kiedy dźwigał krzyż, jak bito Go biczami, które zadzierały ciało, jak upadał na ostre kamienie, jak krwawiła głowa na którą wtłoczono cierniową koronę, jak był obolały i skrwawiony. Często te obrazy widzimy też na różnych dziełach sztuki, na obrazach. Tymczasem mniej mówimy o tym duchowym cierpieniu, o tym cierpieniu, które Jezus przeżywał w swoim sercu. Został zdradzony przez najbliższego ucznia, został opuszczony, wszyscy Go opuścili i uciekli. Teraz Go nie słuchają. On im mówi, żeby czuwali, a oni sobie śpią. Jakby jego los ostatecznie był im obojętny. Nawet nie słuchają słów Jego wyraźnej prośby: „Czuwajcie ze Mną”. A więc dostrzegamy w tym momencie jakby kolejną zdradę Jezusa. To nie tylko Judasz zdradził Jezusa, czy potem Piotr, który wyparł się tego, że Go w ogóle zna. Zatem widzimy nie tylko jedną zdradę, ale jakby cały ciąg zdrad Jezusa.
Jezus mówi trudne słowa, mówi o tym, co jest w Jego sercu „smutna jest moja dusza”, ale uczniów jakby to nie wzruszało. To jest ogromne niezrozumienie Jezusa ze strony uczniów. Jezus jest w tym wszystkim sam: opuszczony i niezrozumiały. Jezus odchodził na bok i się modlił. I trzykrotnie przychodzi do uczniów i mówi im o tym, co czuje. Nie z wyrzutem, ale z miłością im mówi, jakby chciał ich obudzić: „Jednej godziny nie mogliście czuwać ze Mną?”. Ale to nic nie zmieniło. Jezus jest kompletnie sam. Nawet te słowa niczego ich nie nauczyły.
Co pozostaje w tym momencie Jezusowi?
Nic. Tylko modlitwa i łzy cierpienia. Tu jest On o cierpiącym sercu i Jego Ojciec.
Jezus modli się słowami: „Ojcze”. W tym momencie Jezus daje nam niejako „szkołę modlitwy”. On nam pokazuje w Ogrójcu jak mamy się modlić i na czym polega modlitwa.
Idzie sam do przodu, na miejsce osobne. Tego wymaga modlitwa. Ciszy i samotności.
Tam pada na twarz. To jest wyraz uniżenia wobec Boga, co jest warunkiem modlitwy.
Potem zwraca się z tym słowem, które mówi wszystko: „Ojcze”. No właśnie, to Pan Jezus, kiedy dał nam wzór modlitwy, to kazał nam tak samo mówić: „Ojcze nasz …”.
I teraz jest niezwykle ważne to, że Jezus nie modli się o to, co On chce lub nie chce, ale mówi: „Ojcze, jeśli nie może mnie minąć ten kielich, to niech się dzieje Twoja wola”. My najczęściej modlimy się o to, żeby nas omijało coś trudnego, żebyśmy mogli sobie żyć spokojnie. Tymczasem mamy się modlić, byśmy potrafili przyjąć i przeżyć to, co jest dla nas trudne. W modlitwie potrzeba nam tych samych słów, które mówił Jezus: „Bądź wola Twoja”.
I tutaj Jezus daje nam kolejny przykład modlitwy w słowach. Bo modlitwa to modlitwa serca, to mówienie ustami tego, co chce powiedzieć serce. Modlitwa to nie powtarzanie pięknych i wzniosłych, okrągłych słów, albo wypowiadanie pustych słów, z przyzwyczajenia, powtarzanie słów, za którymi nie idzie serce. Modlitwa to mówienie tego, co autentycznie przeżywam w sercu i co szczerzę pragnę Bogu powiedzieć. Dlatego najpiękniejsza modlitwa to ta, kiedy w całym naszym doświadczeniu, czasami w bólu i cierpieniu serce rwie się do Boga, by Mu powiedzieć, to co muszę Mu powiedzieć, bo wiem, że On mnie zrozumie, nawet wtedy kiedy nie rozumieją mnie inni, nawet najbliżsi.
Wzorem modlitwy są dla nas psalmy Starego Testamentu.
Jak pięknymi modlitwami są też nasze stare pieśni, które zrodziły się z doświadczenia, z bólu i cierpienia ludzkich serc.
Znamy zapewne taką pieśń „W krzyżu cierpienie”. Jej autorem jest ks. Karol Antoniewicz, Jezuita zmarły już ponad 150 lat temu, pochowany w kościele seminaryjnym OO. Oblatów w Obrze, gdzie jest też seminarium Ojców Oblatów.
On napisał też takie pieśni jak: „Nazareński śliczny Kwiecie”, „Chwalcie łąki umajone”, „O Józefie uwielbiony”, czy kolędę „Do Betlejemu pełni radości”.
Zanim został księdzem żył w małżeństwie. Z pochodzenia był Ormianinem wykształconym we Lwowie. Znał pięć języków. Był nauczycielem. Brał udział w powstaniu listopadowym. Ożenił się i miał z żoną pięcioro dzieci. I wszystkie pięcioro dzieci zmarło. Po piątym dziecku zmarła także jego żona. Czy umiemy sobie wyobrazić ból jego serca? Odczytał to, jako znak na życie. Zlikwidował majątek i wstąpił do Jezuitów. Stał się misjonarzem ludowym, który działał z wielkim poświęceniem. Przyszło mu działać m.in. w Wielkopolsce w I połowie XIX w. kiedy była wielka nienawiść do księży i kiedy tam szalała zaraza cholery. W wioskach każdego dnia umierało nawet kilkanaście osób. Księża mieli zabronione chodzić do ludzi, tak jak w czasie ostatniej pandemii. A on chodził i spowiadał tych ludzi przed śmiercią. Raz pokazano mu, że tam w chlewie jest jeszcze jedna rodzina. Mąż i żona zostali już wyniesieni do chlewików i tam złożeni na słomie czy gnoju, żeby dokończyli tam swoje życie. To ks. Antoniewicz kładł się obok nich na tej słomie i spowiadał ich przed śmiercią, każdego z osobna. A kiedy ich wyspowiadał to zauważył, że w rogu jest dwójka skulonych, wystraszonych i umorusanych małych dzieci, które ze strachu nic nie mówiły. On wziął je umył i zaprowadził do księdza, by je nakarmić i nimi się zająć. Ten człowiek wiedział, co to znaczy cierpienie serca. Sam zmarł mając 45 lat. Dlatego w tej wspomnianej pieśni „W krzyżu cierpienie” kiedy napisał, to wiedział, że „Kiedy cierpienie, kiedy zwątpienie serce ci na wskroś przepali. Gdy grom się zbliża, pośpiesz do krzyża, On ciebie wesprze i ocali”.
Czy słowa tej pieśni i zarazem modlitwy jakoś nie współgrają z słowami Jezusa?
Zatem popatrzcie czego uczy nas Chrystus – prawdziwej modlitwy serca. I tylko w takiej modlitwie człowiek dojrzewa do tego, żeby powiedzieć: „Ojcze, bądź wola Twoja”.
Na końcu czytanego dziś fragmentu Ewangelii św. Mateusza jest powiedziane, że Chrystus został – mało, że zdradzony, niezrozumiały, osamotniony, opuszczony, to jeszcze został wydany w „ręce grzeszników”. Jednak modlitwa, rozmowa z Ojcem stała się Jego siłą.
Oto sam Pan Jezus uczy nas, byśmy doświadczając w życiu tego samego, a więc różnych form duchowego cierpienia, z powodu dzieci czy bliskich, w trudnym doświadczeniu niezrozumienia, opuszczenia, szukali ukojenia i ratunku jedynie w szczerej modlitwie.
MODLITWA
Panie Jezus, Ty zostałeś w swoim cierpieniu opuszczony i niezrozumiany. Daj nam w takiej samej chwili doświadczyć mocy modlitwy, zawierzenia i zaufania Ojcu Niebieskiemu.