2015-02-17
Tradycyjnie środa popielcowa rozpoczyna czas Wielkiego Postu. Jest to okazja do zmiany starego stylu życia, odnowy w sposobie myślenia. Biblia zaleca w tym okresie trzy sprawdzone praktyki: jałmużnę, modlitwę i post. Każda z nich zapewnia skuteczność wielkopostnej odnowy. Pod jednym jednakże warunkiem, że nie będzie czyniona po to, by "was ludzie podziwiali”!
Tym razem zatrzymajmy się tylko na modlitwie. Czy to oznacza, że dla współczesnego chrześcijanina łatwiej jest się modlić niż praktykować ascezę czy wspierać potrzebujących?
Nie! Każda z tych praktyk wymaga zaangażowania i siły woli; nie znosi obłudy i zakłamania, a ukierunkowana jest na Boga Ojca, który „widzi w ukryciu” i „odda tobie”!
Modlitwa jest jednak w centrum, podtrzymuje i nadaje kierunek dwom pozostałym uczynkom pobożnym. Warto zatem zapytać: co jest wyróżnikiem modlitwy chrześcijańskiej?
Pytanie o wyróżnik modlitwy jest pytaniem o istotę naszej pobożności. Św. Mateusz uświadamia nam, że praktyki pobożne łączą się z nawróceniem, które polega na zmianie kierunku, sposobu myślenia, wartościowania. Dzięki „zwrotnicy”, którymi są jałmużna, modlitwa i post, możemy odwrócić się od spraw przyziemnych i skierować się na nowo „w stronę” Boga Ojca. Nie możemy tego jednak uczynić bez pomocy Ducha Świętego. Typowy zatem wyróżnikiem modlitwy chrześcijańskiej jest modlitwa w Duchu Świętym.
Oczywiście, można by w tym miejscu równie dobrze wskazać inny aspekt modlitwy chrześcijańskiej – jako modlitwy „przez Chrystusa Pana naszego”. Rzeczywiście, to także wyróżnia naszą chrześcijańską modlitwę. Jeśli jednak weźmiemy pod uwagę nie tyle treść i pośrednika, co raczej moment, w którym się nasza modlitwa rodzi, to powiemy, że jest ona modlitwą w Duchu.
Kard. C.M. Martini – przywołując o. D. Mollat SJ – uważa, że modlitwa ma też [swój] wyraz cielesny, czyli jest gdzieś umiejscowiona, potrzebuje przestrzeni, osób, przedstawień, symboli itd.
Św. Jan przekonuje: Prawdziwi czciciele będą oddawać cześć Ojcu w Duchu i prawdzie (J 4, 23). Chce nam prze to uzmysłowić, że to poprzez modlitwę w prawdzie, czyli w rzeczywistości planu zbawczego, Ojciec zbliża się do nas w Synu i Duchu. Modlitwę zatem pobudza, inspiruje i prowadzi sam Duch Boży. Modlitwa chrześcijańska dlatego jest modlitwą w Duchu, bo Duch wzbudza ją i podtrzymuje. Jako uzasadnienie można przywołać przykład z Rz 8, 26: Gdy bowiem nie umiemy się modlić tak, jak trzeba… To znaczy, gdy przeżywamy kryzys podobny do paniki apostołów podczas burzy, co świadczy o naszej małej wierze, wtedy właśnie Duch przychodzi z pomocą naszej słabości.
Jak zatem modlić się „w prawdzie”, nie „na pokaz”, bez obłudy, bez zbędnych słów?
Trzeba zrobić miejsce Duchowi Świętemu, pozwolić by to ON podejmował naszą modlitwę, [przyczyniał] się za nami w błaganiach, których nie można wyrazić słowami. Z pewnością jest to centralny moment naszej drogi odnowy, naszej przemiany w sposobie myślenia, ascezy i dobroczynności. Duch Boży objawia się jako TEN, który wzbudza i podtrzymuje naszą modlitwę, przychodzi nam z pomocą w sytuacji zastoju, wyprowadza nas z niej, wprawia w ruch naszą modlitwę, blokowaną przez naszą niezdolność poznania siebie. Nie każda modlitwa jest modleniem się, posiadamy bowiem ten straszliwy przywilej blokowania nawet samego Boga naszą modlitwą.
Znana szwajcarska mistyczka Adrienne von Speyr ilustruje to przykładem kobiety, która połowę dnia spędziła w domu, skupiona na drażniących ją rzeczach. Gdy mąż wraca z pracy, zaczyna dzielić się z nim tym wszystkim, a on, nie wiedząc, co robić i co powiedzieć, całkowicie zagubiony, bierze się do czytania gazety. Oto jak wątpliwym dialogiem może stać się modlitwa, jeśli wrzucamy do niej tyle nieautentycznych spraw, które nie pozwolą rozwinąć się rzeczywistemu dialogowi, niejako zmuszając Boga do milczenia.
Duch natomiast swoimi błaganiami ukazuje rzeczy prawdziwe, o które istotnie powinniśmy prosić. W ich świetle nawet różne banalne sprawy mogą nabrać sensu i stać się przedmiotem modlitwy.
Duch Święty – powiada ojciec Mollat – napełnia modlitwę chrześcijanina poczuciem bliskości i serdeczności: Nie otrzymaliście przecież ducha niewoli, by się znowu pogrążyć w bojaźni, ale otrzymaliście ducha przybrania za synów, w którym możemy wołać: «ABBA, Ojcze!». Sam Duch wspiera swym świadectwem naszego ducha, że jesteśmy dziećmi Bożymi (Rz 8, 15-16). Radość chrześcijańskiej modlitwy to także dar Ducha, który odkrywa przed nami prawdę, że jesteśmy dziećmi, i sprawia jednocześnie, że możemy się zwracać do Boga jak dzieci (por. C.M. Martini, Słuchać Jezusa, WAM, Kraków 2000, s. 128-130).
Modlitwa chrześcijańska jest więc przede wszystkim dziecięcym, radosnym, prostym wołaniem!
Trzeba jednak ciągle pytać:
MÓDL SIĘ!
Prosimy Cię, Panie, byś udzielił nam daru modlitwy; prosimy Cię, bo rzeczywiście go potrzebujemy. Wiemy, że nie umiemy się modlić, i właśnie dlatego prosimy o ten dar jako dar bycia sobą. Daj nam, Panie, radość odkrywania naszej osobistej modlitwy, nawet tej małej, ubogiej, prostej, niewyszukanej, bez wielkich idei. Daj, by była to modlitwa prawdziwa, Panie, by wyrażała, kim rzeczywiście sami jesteśmy: biednymi grzesznikami wobec Ciebie, a także, kim być możemy dzięki Twojej łasce. Spraw, byśmy umieli Cię chwalić, Panie. Chwała Ojcu i Synowi, i Duchowi Świętemu, jak było na początku, teraz i zawsze, i na wieki wieków. Amen.
kard. C.M. Martini
ŻYJ SŁOWEM!