2023-05-18
Przełom XIX i XX w. w Kościele francuskim był czasem ożywienia życia zakonnego i misyjnego. Zwłaszcza klasztory kontemplacyjne cieszyły się wzrostem żeńskich powołań w środowiskach mieszczańskich. W tradycyjnych rodzinach katolickich panowała atmosfera głęboko religijna. Elżbieta Catez urodziła się 18 lipca 1880 r. w Avor niedaleko Bourges (depar. Cher), gdzie stacjonował oddział wojskowy, w którym służył jej ojciec kapitan Franciszek Józef Catez. Matka Maria Catez-Rolland zajmowała się domem. Dziewczynka była dzieckiem niezwykle upartym i energicznym. Ojciec, mimo że wojskowy, próbował wychowywać ją drogą łagodnej perswazji. Nazywał ją pieszczotliwie „małym diablątkiem”. W wieku 7 lat zmarł jej ukochany ojciec. Wychowanie matki okazało się dość surowe. Na dodatek wraz ze śmiercią ojca sytuacja finansowa w domu znacznie się pogorszyła, co zmusiło rodzinę do przeprowadzki do Dijon. Zamieszkali w pobliżu klasztoru karmelitanek bosych. O życiu Elżbiety zadecydowały fakty związane z przygotowaniem się do pierwszej Komunii świętej. Elżbieta wielokrotnie później potwierdzała, że dzień ten był dla niej decydujący, podobnie jak w życiu Teresy Martin. Wówczas to postanowiła wytrwale pracować nad swoim charakterem. W swoim Dzienniczku zapisała niezwykłe doświadczenie miłości i bliskości Boga, a także pragnienie oddania Mu się całą duszą. Jako kilkunastoletnia dziewczyna doświadczała pierwszych łask mistycznych. Była dzieckiem radosnym i towarzyskim, budziła ogólną sympatię. Była też uzdolniona muzyczny: w 1893 r. wygrała ogólnonarodowy konkurs pianistyczny. Była piękną dziewczyną, co potwierdzają zachowane fotografie, zapraszaną na bale i na salony. Mimo to w wieku 14 lat złożyła w sercu ślub czystości i postanowiła wstąpić do Karmelu. To wszystko ukryła przed swoją matką, która nie potrafiła zaakceptować wyborów i powołania córki. Mimo to Elżbieta nadal prowadziła głębokie życie religijne. W końcu matka uległa dążeniu córki do całkowitego oddania się Bogu i wyraziła zgodę na jej wstąpienie do Karmelu. W 1901 r. Elżbieta wstąpiła w Dijon do klasztoru karmelitanek bosych, a dwa lata później złożyła śluby zakonne. Pod wpływem lektury dzieł św. Teresy z Awili i św. Jana od Krzyża odkryła swoją duchową drogę: uwielbiać Trójcę Przenajświętszą w duszy ludzkiej. W Karmelu siostra Elżbieta napisała wiele modlitw, w tym modlitwę: O mój Boże, Trójco Przenajświętsza, którą uwielbiam… (1904).
Imię zakonne „od Trójcy Przenajświętszej” stało się więc jej programem życiowym. Źródeł swej duchowości poszukiwała w dziełach Ojców Karmelu, a przede wszystkim w Piśmie Świętym. W pewnym momencie przyjęła drugie imię Laudem Gloriae – „[ku] chwale Majestatu [Boga]” (Ef 1,14). Jest to wyrażenie wzięte z Listu św. Pawła do Efezjan, którym podpisywała swoje listy. Moment, w którym je przeczytała, był kolejnym przełomem w jej życiu. Od tej chwili, jak wspominają ludzie, którzy ją znali, zaczęła już na ziemi żyć chwałą Majestatu – życiem nieba.
Początek List do Efezjan okazał się dla Elżbiety „promieniem światła wychodzącym ze słowa Bożego” (VD 48). To pogłębiona refleksja Apostoła Narodów nad Bożym planem zbawienia i tajemnicą Trójcy Świętej: „Niech będzie błogosławiony Bóg i Ojciec Pana naszego Jezusa Chrystusa…” (Ef 1,3), a nieco dalej „(…) zostaliście naznaczeni pieczęcią, Duchem Świętym, który był obiecany. On jest zadatkiem [gr. arrabōn – „poręczycielem”] naszego dziedzictwa w oczekiwaniu na odkupienie, które nas uczynił własnością [Boga], ku chwale Jego majestatu” (Ef 1,14). Ojciec, Syn i Duch Święty – dar Boga w Trójcy Jedynego jest ukoronowaniem wypełnienia się Bożego planu zbawienia i wyraża jego trynitarną strukturę.
W innym miejscu Apostoł Paweł przypomina, że Ojciec posłał Syna – Jezusa Chrystusa, w którym nie ma „tak” i „nie” – nie ma żadnego rozbicia/rozdwojenia. „Wszystkie obietnice Boga w Nim stały się «tak». Dlatego przez Niego wypowiadamy na chwałę Boga nasze «Amen»… On nas opieczętował i dał naszym sercom Ducha jako poręczyciela” (2 Kor 1,19-22). Bierzmowanie jest taką pieczęcią, zadatkiem, potwierdzeniem… - „Amen”, które wyraża nie tylko życzenie: „Niech się tak stanie”, lecz także potwierdzenie czegoś: „To prawda!” – „Tak rzeczywiście jest” (zob. Słownik Nowego Testamentu, 130).
Kontemplacja Trójcy Przenajświętszej pomogła siostrze Elżbiecie szybko wznieść się po stopniach doskonałości. Ostatni etap jej życia to czas cierpienia i odchodzenia. W 1906 r. lekarze zdiagnozowali u niej chorobę Addisona, tzw. cisawica – bolesna niedoczynność nadnerczy, która była przyczyną wielkiego bólu ciała i cierpień związanych z przyjmowaniem pokarmów. 30 października położyła się do łóżka, z którego już więcej nie wstała. W dniu Wszystkich Świętych po raz ostatni przyjęła Jezusa Eucharystycznego, a 8 listopada wypowiedziała ostatnie słowa: „Idę do Światła, do Miłości, do Życia”. Zgasła 9 listopada 1906 roku (26 lat).
Kult młodej karmelitanki utrwalono dzięki zapiskom przeoryszy, matki Germaine i karmelity o. Konrada Meestera, a przede wszystkim dzięki jej pismom duchowym: listom (ponad 300), dziennikowi, wspomnieniom oraz modlitewnemu testamentowi. Beatyfikacji Elżbiety dokonał Jan Paweł II 25 listopada 1984 r. w Rzymie. W czasie audiencji następnego dnia po beatyfikacji papież powiedział: „Wraz z bł. Elżbietą rozbłyska dla nas nowe światło, w naszym świecie tak pełnym niepewności i ciemności pojawia się nowy przewodnik - pewny i bezpieczny, który ukazuje nam, w imię Tajemnicy Trójcy, drogę zbawienia i środki do jego osiągnięcia”. Kanonizował ją Franciszek na placu św. Piotra w Watykanie w niedzielę 16 października 2016 r. Liturgiczne wspomnienie św. Elżbiety od Trójcy Przenajświętszej wyznaczono na 8 listopada.
Benedykt XVI zachęcał młodych do wyboru drogi świętości:
„Drodzy młodzi, Kościół potrzebuje prawdziwych świadków dla nowej ewangelizacji: mężczyzn i kobiet, których życie przemieniło się z chwilą spotkania z Jezusem; mężczyzn i kobiet zdolnych do przekazania tego doświadczenia innym. Kościół potrzebuje świętych. Wszyscy zostaliśmy powołani do świętości i tylko święci mogą odnowić ludzkość”.
Warto jeszcze zapytać:
Uwielbiam Cię, mój Boże, Trójco Przenajświętsza! Dopomóż mi zupełnie zapomnieć o sobie, abym nieporuszona i uspokojona, mogła zamieszkać w Tobie tak, jakby moja dusza znajdowała się już w wieczności. Oby już nic nie zdołało zamącić mego pokoju ani wyprowadzić mnie z Ciebie, o mój Ty Niezmienny, lecz niech każda minuta coraz głębiej zanurza mnie w Twoją Tajemnicę. Napełnij pokojem moją duszę, uczyń w niej swoje niebo, swoje ulubione mieszkanie i miejsce swego odpoczynku. Obym nigdy nie zostawiała Ciebie samego, lecz była tam zawsze cała, cała czuwająca z wiarą, cała pogrążona w adoracji i cała zdana na Twoje stwórcze działanie.
Modlitewny testament św. Elżbiety
„Drodzy młodzi, szczęście, którego szukacie i którego macie prawo zakosztować, ma imię i oblicze: jest nim Jezus z Nazaretu, ukryty w Eucharystii. Tylko On nadaje człowieczeństwu pełnię życia! Razem z Maryją powiedzcie swoje «tak» temu Bogu, który chce się wam dać. Powtarzam wam dzisiaj to, co powiedziałem na początku mego pontyfikatu: «Kto pozwala wejść Chrystusowi [w swoje życie] niczego nie traci, niczego - absolutnie niczego, co czyni życie wolnym, pięknym i wielkim. Nie! Tylko w tej przyjaźni otwierają się rzeczywiście na oścież drzwi życia. Tylko w tej przyjaźni doświadczamy tego, co jest piękne i co nas wyzwala» (Homilia na uroczyste rozpoczęcie pontyfikatu, 24 kwietnia 2005). Bądźcie o tym całkowicie przekonani: Chrystus niczego nie ujmuje z tego, co w was jest piękne i wielkie, lecz prowadzi wszystko do doskonałości na chwałę Bożą, szczęście ludzi, zbawienie świata” (Kolonia, 18 sierpień 2005).
Warto też proponować młodym różne wzorce świętych, błogosławionych oraz tzw. „świętych z sąsiedztwa” (GeE 6-9), ich rówieśnicy i przewodnicy na drogach (GeE 14-24). Papież przekonuje: „Nie bój się świętości. Nie odbierze ci ona sił, życia ani radości. Wręcz przeciwnie, ponieważ staniesz się tym, co zamyślał Ojciec, kiedy ciebie stworzył, i będziesz wiernym twojej istocie” (GeE 32).